poniedziałek, 1 lipca 2013

Gwałt na sztuce


No dobra, wielka sztuka to nie jest. Blockbustery mają głównie za zadanie bawić/zapewniać rozrywkę. A robią to głównie oszałamiającymi wybuchami i innymi efektami specjalnymi. Ale mówi się, że kino to 10 muza, a telewizja 11, więc można je podciągnąć pod definicję sztuki popularnej/popkulturę. Będę spoilerował, więc kto nie oglądał IM 3, Under the Dome i nowego Supermana, niech nadrobi zaległości.

Zaczął Iron Man 3. Po fantastycznych Avengers liczyłem na nie mniejszą frajdę również i na kolejnym filmie z serii, rozpoczynającym 2 fazę. I niestety się zawiodłem. Efekty specjalne były b.dobre, aktorzy dalej świetni, zwłaszcza Robert Downey Jr mimo lamerskich ataków paniki :). Także połączenie 2 historii komiksowych - Extremis i Pięć Koszmarów, w jednym filmie (pomysł zerżnięty z Dark Knight Rises) dawało radę. Ale jak można było tak zepsuć tą fabułę? No jak?! Zakończenie w ogóle się kupy nie trzymało. Zniszczył wszystkie zbroje, przestał być Iron Manem, by żyć długo i szczęśliwie z Peper. A wszystko dlatego, że aktorowi kończył się kontrakt. Co z tego, że nie ma to większego sensu, że Thanos nadciąga a Iron Man i tak będzie w Avengers 2 a nawet 3. Zróbmy zamknięte zakończenie. Jejuuuuu! Ja sam od ręki mógłbym 3 bardziej sensowne rozwiązania wymyślić. A to co zrobiono z Mandarynem to już w ogóle woła o pomstę do nieba. Jak można było arcywroga/nemezis tak promowanej postaci sprowadzić do roli żartu? Masakra po prostu. Znowu - ja mógłbym wymyślić spisek w którym prawdziwy Mandaryn i AIM łączą siły przeciw Iron Manowi. A tak sami zamknęli sobie drogę do kontynuacji (gdy RDJ znowu całą kasę przedmucha na narkotyki :)). Ale nawet nic nie zmieniając w całym filmie, mógłbym to wszystko uratować sceną po napisach. Ja to bym widział tak - po pokonaniu wszystkich zarażonych Extremisem, kamera nagle odjeżdża i widzimy w jakimś pomieszczeniu prawdziwego Mandaryna który stwierdza, że niestety ten plan nie wypalił i trzeba będzie wymyślić coś innego (albo podobna gadka) I nagle w pomieszczeniu pojawia się hologram Thanosa, który mówi "Mam dla ciebie propozycję" a Mandaryn się uśmiecha. I od razu jest klimat i powrót vilana przy okazji inwazji w Avengers 2. Scena która się pojawiła naprawdę, z Bannerem, jest zabawna, ale nic nie wnosi do rozwoju spisku w 2 fazie. Bardzo źle zakończono fabularnie cały film i stąd moje duże rozczarowanie. "I had better".


Drugą sprawą jest nowy wakacyjny serial stacji CBS "Pod Kopułą". Liczyłem na dobre widowisko, bo książka (poza zakończeniem) bardzo mi się spodobała. I ja tego nie rozumiem. Wychodzi na rynek świetny bestseller, ludzie się nim zachwycają, więc filmowcy szybko podchwytują pomysł i robią serial na podstawie książki. Ale dlaczego, dlaczego, dlaczego scenarzystami zwykle zostają jakieś beztalencia i megalomani?? I oni zawsze wiedzą lepiej, wprowadzają swoje poprawki które maja za "bógwico". No szlag mnie trafia! To co - do Picassa czy Rembranta też coś domalujmy by obraz wyglądał lepiej?! Dla mnie to jest gwałt na sztuce, bo inaczej tego nazwać nie mogę. W tym przypadku takimi kulturalnymi wandalami są Brian K.Vaughan i Rick Cleveland. Ci goście od razu lądują na mojej liście wrogów. Dodany obrazek

Bo co za drań mógł wymyślić to, że na samym początku Barbie zakopuje ciało Docka?! No skąd taki zryty pomysł?! Jakby Barbara miał samochód to by go dawno w Chester Mill nie było, więc tu kolejny zonk. Świstak to za mało - niech kopuła krowę przetnie. I to wzdłuż by przykleiła się do bariery. I jak można było zrobić, że to pole siłowe nie przepuszcza dźwięków ani fal radiowych i komórkowych. Przecież cały myk polegał na tym, że to jest inteligentna kopuła, przepuszczająca powietrze, fale  a nawet odrobinę wilgoci (rzeka). Inaczej ludzie by się podusili. Ale nie - nie będzie rozmów komórkowych, bezprzewodowego netu. Musimy wprowadzić coś swojego. M-A-S-A-K-R-A! No i na koniec zróbmy, że Junior nie zabija tylko prowadzi swoje prywatne więzienie. Kolejny genialny pomysł.

Niestety pierwszy odcinek miał wysoką oglądalność i jak to się utrzyma to 2 sezon będzie. Dostaniemy więcej gupich albo beznadziejnych pomysłów które stacja będzie nam wciskać pod płaszczykiem, że jest to adaptacja bestselleru Stephena Kinga. Co jest zwykłym oszustwem, gdyż została sama kopuła i nazwiska bohaterów. Reszta to grafomaństwo scenarzystów :(


I na koniec Man of Steel.
Pierwsza rzecz to obsada. Dlaczego, dlaczego, dlaczego, dlaczego zrobiono Lois Lane rudą/kasztanową? Co za chory umysł wpadł na tak poroniony pomysł? Zack Snyder spartaczył to na całego. Jak można było z Perrego WHITE'A zrobić czarnego? No jak? Nic nie mam do Morfeusza ale pasuje do tej roli jak G. Lazenby na Bonda. To samo w Hannibalu -czemu nagle z białych postaci robi się czarne? To w ogóle nie ma sensu. Ten sam problem jest z Michaelem Shannonem grającym Zoda. Z twarzy to on mógłby grać w Supermanie... drugiej części z 1980, tego trzeciego oprycha Nona. Przez cały seans miałem wrażenie, że to on. Na Zoda zdecydowanie bardziej by się nadawał Russel Crow - zwłaszcza w tej brodzie. A Jor-Ela to K.Costner powinien grać - zdecydowanie. Do roli Jonathana Kenta zaś mógłby powrócić John Schneider . Choć niestety rola ojca Clarka była fatalnie napisana. Prawdziwy Jonathan nigdy by nie przekładał tajemnicy syna, nad życie innych ludzi. To właśnie moralny przymus pomagania ludziom, wpojony przez rodziców, uczynił z Clarka bohatera walczącego o prawdę i sprawiedliwość.
Bardzo mi się spodobało i naprawdę doceniam, że użyto 3 aktorów grających wcześniej w serialu Smallville (kto nie widział niech żałuje). Ale z obsadzaniem rudej z odcinka 1x9, w roli LOIS LANE to przegięli pałkę. Żeby ją chociaż ufarbowali.

Erica Durance nie miała z tym problemu


Co do fabuły. Podobał mi się pomysł gdy przybywają ocaleli Kryptończycy z Zodem na czele i próbują zająć Ziemię na Nowy Krypton. To klasyczny komiksowy motyw, przerabiany także w 2 serialach - Nowych Przygodach Supermana i Smallville. Ale sporo rzeczy jest schrzanionych. Choćby to całe długoletnie przystosowywanie się do żółtego i czerwonego słońca. W komiksach to nie było tak długie i bolesne. Niszczenie samego Smallvile nie było konieczne, a sporo kosztowało. Pojedynek z Faorą i wojskiem wyglądałby równie dobrze gdyby odbywał się w szczerym polu. Źle, że przed inwazją Superman nie zdążył porobić dobrych czynów, powalczyć z przestępczością zdobyć zaufanie ziemian. Bez tego ledwie Zod przybył, od razu wszyscy go chcieli wydać. Nie było kultowej kwestii "Kneel before Zod!" No jak tak można? Tak kultowego dla tej postaci tekstu nie wsadzić do nowego filmu. Mógłby to powiedzieć, choćby na samym początku, do tej Rady.
Ale najgorsze było to, że Lois najpierw odkryła tożsamość Supermana i się w nim zakochała. To dopiero zepsuli na maksa. Przecież przez lata to był cały dylemat Clarka - sprawić by Lois zakochała się w jego osobowości, dla niego samego, a nie w Supermanie. A tu zrobili z niej "blacharę" która leci na przystojnego osiłka, który właśnie uratował Ziemię. Jeśli Snyder nie widzi swojego błędu, to nie wiem jak chce dobrze nakręcić resztę universum DC, razem z Ligą Sprawiedliwych.


Podsumowując - amerykański przemysł filmowy w tym roku głównie mnie zawodzi. Nie podoba mi się to, więc wylewam żale.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz