piątek, 6 grudnia 2013

Bida w sci-fi

Obejrzałem w końcu najnowszą część Riddicka i się rozczarowałem. Jako kontynuację "Kronik Riddicka" zdecydowanie nie tego się spodziewałem. Nie rozumiem jak z widowiskowego filmu sci-fi, dziejącego się w kosmosie, powrócono do starej kameralnej formy rodem z Pitch Black. Tzn wiem o co chodzi - Diesel nie mógł namówić nikogo do sypnięcia poważną kasą, po nieciekawych wynikach finansowych poprzedniej części. Więc w 5 minut pozbawił swojej postaci tronu imperium i znów wróciliśmy do walki na pustyni 10 ludzi i atakujących ich potworów. Oczywiście po ciemku. Nawet obecność Starbuck z Battle Star Galactiki nie mogła uratować tej kiepskiej koncepcji. O reszcie no nameowych aktorów nie wspominając.


No ale jaki to miało sens? Jak można było liczyć, że zarobi się dużo kasy na powtórce filmu sprzed 13 lat? Czemu niektórzy wciąż uważają, że ciemny lud kupi wszystko? Nie zrobił tego, a to na razie grzebie kolejne kontynuacje niestety. Bo ta część miałaby tylko rację bytu gdyby była przygrywka do większych wydarzeń. Ale na ich pokazanie nie ma pieniędzy i koło się zamyka. To już lepiej trzeba było zrobić profesjonalną, długometrażową kreskówkę. Tak jak Dark Fury, w jakości świetnych DC Animated. Wtedy można by pokazać wiele fajnych rzeczy. A tak pożegnamy się z filmowym Riddickiem na dłuuuugi czas jeśli nie definitywnie. Wielka szkoda.

Ten sam problem był/jest z ubiegłorocznym "Dreddem". Sama gra Karla Urbana była świetna. Dredd był dokładnie taki jak powinien być - zimny, twardy, surowo sądzący :). Kwestia "Ja jestem prawem" nigdy mi się nie znudzi. Choć może nadużywał słowa Rookie w każdym zdaniu :). Także Lena Hadley (Sarah Connor/Cersei) jako MaMa była niezła. Ale reszta to nędza. Megamiasto wyglądało jak współczesne slumsy we Francji. Cały ten megablok tak samo - brudno, szaro, biednie, w ogóle nie widać, że jesteśmy w przyszłości. Jedyne efekty specjalne to były slow motion w 3D gdy zażywano ten narkotyk. No sorry ale to za mało jak na dobry film sci -fi. Przestępca nigdy nie powinien móc porwać tej mutantki, bo z prawodawcy może strzelać tylko Sędzia. Ale najwidoczniej scenarzystom ten fakt umkną. Najwięcej śmiechu było gdy sędziowie jechali przez miasto na tych swoich skuterkach w za dużych kaskach z tym iksem przesłaniającym większość wizjera. No i ścigali starego volkswagena transportera. To ma być przyszłość??


 W oryginalnych komiksach mimo wiadomego przeludnienia nowoczesna technologia była widoczna na każdym kroku. Zderzała się z upadkiem ludzkości. I to wszystko dobrze pokazano w filmie ze Stalonem z 1995 roku. Efekty były tam świetne jak na ten rok. Było widać tą masę ludzi, świetliste wieżowce, ruch, gwar i chaos. A ponieważ lubię Stallone'a to miejscowa mielizna fabularna mi nie przeszkadzała. Bo co dano nam 18 lat później? Dredd wchodzi do bloku i zabija wszystkich gangsterów - ale się wysilili.
 Podsumowując - żeby kręcić sci-fi trzeba mieć fantazję i pieniądze synku. Bo kameralnie to można kręcić alternatywny, nowoczesny, dramat niezależny. A przyszłość TRZEBA pokazać wiarygodnie. A nie płakać, że ludzie są źli, bo nie rozumieją, że twórcy nie mieli pieniędzy. Ale jak ludzie przyjdą i im zapłacą to druga część, będzie że ho, ho :).

A w tym roku Karl Urban też niezbyt ma szczęście. Bo J.Wyman i J.J. Abrams namówili go do udziału w kolejnej produkcji sci-fi. Tym razem jest to serial dla FOXa pt. "Almost Human". A co w nim jest nie tak, ktoś zapyta? Tu nawet trochę kasy jest i jakoś to wszystko wygląda. Ale w ogóle nie ma pomysłu na serial. Wszystko jest skopiowane i widzieliśmy to już dawno temu. Cały koncept to wymiksowanie Robocopa, Ja Robot, Surogatów i masy innych produkcji, nie tylko sci-fi. I mamy "nowy" serial. Abrams to geniusz :)))) Choćby pilot to także problem z nowym partnerem, czyli ograny motyw już z pierwszej Zabójczej Broni. Drugi odcinek to handel sexbotami i przesłanie, że robot to też człowiek. Trzeci to wzięcie zakładników. Najnowszy czwarty jest równie oryginalny.


Mamy grany motyw wrabiania przyjaciela, a policjant-bohater musi rozwiązać sprawę wbrew przeciwnościom. Potem jest równie "oryginalny" motyw pracy pod przykrywką osoby w ogóle do tego nie przygotowanej. Dalej mamy ordynarną "inspirację" Breaking Bad, czyli genialny chemik przygotowujący jedyny w swoim rodzaju narkotyk. Jeju, Blacklist w odcinku Soupmaker zrobił to trochę bardziej subtelniej, nie mówiąc, że lepiej. A w finałowej walce użyte są łańcuchy do zabicia złego, dużego robota. Terminator 2 się kłania. Jedyny przyjemnie zaskakujący fragment to fajny kawałek techno w ostatniej scenie. Ale jaka w tym zasługa Waymana a tym bardziej Abramsa? Nawet fajna chemia między głównymi bohaterami jest typowa dla takich seriali. Urban ja nawet obniża ciągle mając srogi wyraz twarz. Sorry, ale to nie Dredd. A do takich scen miedzy partnerami nie trzeba było robić serialu sci-fi.

W tym serialu nie ma ani krztyny oryginalności, świeżości czy innowacji. Wszystko już było. Ja nie wiem jak włodarze FOXa mogli kupić tak wtórny serial? Urban i Eley go nie uratują.

czwartek, 5 grudnia 2013

Serialowo

Odcinek "Arrow" 2x8 IMHO był na poziomie poprzedniego, czyli dalej nieco słabszy od 2x6. No jasne, dalej mamy masę smaczków ale brakowało mi super śmiesznych onlinerów w tym odcinku.

Oczywiście już 2 scena a Felicyty mówi coś kompromitującego i zabawnego do Moiry. Ale dla stałych widzów jest to już przewidywalne. I nie wiem dlaczego nagle zaczęto "grać biustem" Felicyty poprzez najpierw seksowną czerwoną sukienkę, a potem różową. Po pierwsze nie za to kochamy tą postać. Po drugie - ona ma przeciętne te piersi. :) Co to jest zwykłe B? :D Laurel ma co pokazać, a przynajmniej miała póki alkohol i prochy nie zaczęły jej wyniszczać. :) No i kolejny odcinek bez Laurel to dobry odcinek :). Niestety Sarah we flasbackach tym razem prawie wyłącznie grała jedną przestraszoną o los Slade'a miną. Mam nadzieję, że dalej nie będzie tak drewniano. Wracając jeszcze do biustów :) Thea też jest raczej płaska. Ale ta jej wcięta po bokach kreacja na przyjęciu - miodzio. Mam nadzieję, że w dalszych odcinkach przestaną tak biustować nie te bohaterki co trzeba :). :P Summer Glau miała ze 3 krótkie sceny i nic fajnego tym razem nie pokazała.

Barry Alan. Może się podobać. Nie oglądałem Glee, więc nie mam uprzedzeń. Choć może nieco przeszkadzać ta jego trójkątna głowa. Trochę zbyt stereotypowo zrobiono z niego typowego geeka - nieśmiały, zapomina języka w gębie, ma pecha jak Peter Parker i wszędzie się spóźnia. Po prostu chciano go sparować z Felicyty, która znowu wypowiada się jakby miała romans z Oliverem. Trochę przesłodzone ale nawet sympatycznie się to ogląda. W kontekście nadchodzącego serialu "Flash", bardzo istotna była opowieść o śmierci matki Barrego. Jego opis sprawcy to jak nic Profesor Zoom - nic innego mi nie pasuje. Będzie się działo w przyszłym roku.



Nieco zawodzi wątek Moira - Malcolm. Ona dowiaduje się o Rash Al Gulu i Lidze Zabójców, napuszcza ich na Merlyna, ten ucieka (http://www.youtube.com/watch?v=UIjr6BBmcxk) i koniec. No co to ma być? Gdzie kolejny epicki pojedynek Dark Archer - Green Arrow??! Jeśli Malcolm jeszcze nie wróci w którymś kolejnym odcinku, to to będzie pierwszy poważny błąd świetnego do tej pory 2 sezonu. No i skoro to nie Rash i Lazarus Pit wskrzesiły Malcolma, to jakim cudem on przeżył strzałę w sercu?? Przecież nie jest Darth Maulem i nie ma mocy :D :)

Na wyspie nic odkrywczego - Slade dostał serum i niedługo będzie jak komiksowy odpowiednik ("Walczyłem tam z kimś o podobnych możliwościach"). Przecież oczywistą, oczywistością jest to że nie umarł. Niestety coraz bardziej widać, że pobiją się z Oliverem o dziewczynę. Wątek Roya i Sin to nic specjalnego, bo jego konkluzja będzie dopiero za tydzień. Ale Arrow perfidnie się zachował strzelając do Roya. Im szybciej zaczną działać razem na poważnie, tym lepiej. Zwłaszcza w związku z tymi pogłoskami o aktorskiej wersji Young Justice, która IMHO bez TEGO aktora jako Roy Harper/speedy byłaby bez sensu.

Dla mnie clou odcinka były starcia z Bratem Cyrusem. Fajnie zrealizowane walki. Oliver się zwijał jak w ukropie ale Cyrus na serum jest "Unstopabble" :). Ale najbardziej klimatyczna jest jego maska - połączenie/wypadkowa podobnych outfitów Deadhstroke'a i Bane'a. Bardzo mi się spodobała. Niestety Arrow dokładnie jak rok temu w odcinku "Years End" "Faild this city" (brakuje mi tego powiedzonka) i znowu leżał na łopatkach :).

Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy za tydzień. Kościół Krwi musi zwyciężyć :) :D.



Dziś też skończyła się  kolejna 3 odcinkowa saga South Parku, tym razem parodiująca Grę o Tron. Jednym słowem - epic. Naprawdę fantastyczne odcinki. Ciągle się śmiałem, zwłaszcza gdy odtwarzano sceny z serialu. "Mhysa, Mhysa", uwięzienie Stana, czy przechadzki Cartmana w ogrodzie. A "Red Robin Wedding" to już w ogóle mnie rozwalił. Także parodia Czarodziejki z Księżyca i całego anime ( w roli głównej Kenny) było fantastyczne. Tą trylogią twórcy uratowali ten do tej pory dość słaby sezon. Jedyny feler, to to, że twórcy nie zrobili prawdziwej czołówki ala GoT. Nie było pojawiającego się South Parku tak jak to zrobiono ze Springfield w Simpsonach. Sama fajna piosenka "Winner, winner", to za mało - wyłaniające się budynki muszą być.

niedziela, 13 października 2013

Co z tą Unią?

Ostatnie wydarzenia pokazują, że od czasu wielkiego rozszerzenia w 2004 popsuła się. Przestały działać te mechanizmy gospodarcze na których nam tak zależało przy wchodzeniu. A wszystko paradoksalnie dlatego, że one zadziałały! Dzięki braku granic i ceł to polskie towary (żywność, meble, części do samochodów itp.) i ludzie zawojowały rynki unijne a nie odwrotnie. Polska nie stała się rynkiem zbytu dla Francuzów czy Niemców. Co więcej, to Polacy zaczęli dobrze zarabiać na zachodnich rynkach pracy. To przestał być tylko zmywak albo prace polowe. Nawet nasza nieudolna administracja nie przejadła funduszy unijnych (jak kraje południa). Zostaliśmy liderem w absorbcji środków spójności itp. i to zaczęło być widoczne w kraju i przynosiło efekty.

I został przeprowadzony "kontratak". "Solidarność Europejska" zaczęła odnosić się tylko do krajów Starej Piętnastki. Najpierw obalono korzystny dla nas Traktat Nicejski na rzecz Lisbońskiego. A potem zaczęły padać ciosy gospodarcze. Przeforsowano pakiet klimatyczny uderzający głównie w Polskę. Mimo, że od 1989 roku obniżyliśmy emisję o 30%, specjalnie przyjęto za datę graniczną 2005 rok. Nie dano nam żadnych funduszy na modernizację emisyjnej gospodarki, tylko jest dorozumiany nakaz, że mamy za własne pieniądze kupić drogie technologie od Niemców czy Francuzów.  Takie zapisy nie mają żadnego sensu dla klimatu ziemskiego. Bo nie przystąpiły do nich USA, Chiny, Rosja Indie itp. De facto chodzi o pozbycie się polskiej konkurencji. I tak dalej można by wymieniać, nawet pomijając zacieśnianie się strefy euro.
  Inny pomysł, to by kraje członkowskie nie mogły stosować znaczka "Wyprodukowane w UE" tylko mają dokładnie zaznaczać kraj. Chodzi o to, by wyróżnić m.in polskie towary by konsumenci mogli ich unikać, mimo lepszej ceny i dobrej jakości. Jak tak można? Jeśli jesteśmy członkiem UE, powinniśmy móc używać takiego oznaczenia jakie nam pasuje. Jest to przecież prawda.
  Odkryto gaz łupkowy w Polsce? To Parlament razem z Komisją Europejską chcą uchwalić takie przepisy aby jego wydobywanie było czasochłonne/nieopłacalne/prawie niemożliwe. Polacy nie mogą stać się niezależni energetycznie albo nawet eksportować gaz. Nie - na razie wychodzi, że do końca świata mamy kupować tylko rosyjski gaz. Najlepiej od Niemców by było drożej. Co z tego, że źródło taniego gazu pozwoliłoby nam znacznie obniżyć emisję CO2. Jak napisałem wyżej, w pakiecie klimatycznym, wcale nie chodzi o klimat.
  No i ostatnia dyrektywa klimatyczna. Polska jest czołowym producentem papierosów? To zakażmy jej produkować mentoli, stanowiących 1/3 sprzedaży. No jak tak można?! Dzięki UE mieliśmy się rozwijać gospodarczo. A tymczasem przepisy unijne zaczynają godzić głównie w naszą gospodarkę. Reszta krajów jest bezpieczna.

Tymczasem wobec np. firm telekomunikacyjnych Parlament i KE są bezradne. Zniesienia roamingu nie będzie. Gazprom łamie prawo unijne, nie dopuszczając konkurencji? Nic się nie da zrobić. Powstała unijna dyplomacja - nowe kraje członkowskie nie są dopuszczane do stanowisk. itd. itp. Solidarność europejska, została zastąpiona znanym od XVIII w. koncertem mocarstw. Rosja ma większe prawa w UE niż Polska. I to mi się bardzo nie podoba. A nasz rząd nie potrafi się temu skutecznie przeciwstawić.

niedziela, 6 października 2013

GP Korei Płd

"Pirrelli Strike Back" :)

Za to lubię ten tor wybudowany z iście koreańską precyzją i dokładnością... na bagnach :). Ale przynajmniej sąsiedzi nie narzekają na hałasy.


Od samego początku Masa pokazał dlaczego od nowego roku staje się bezrobotny :). Ja wiem, on miał też świetne wyścigi, a i w tym walczył do końca. Ale nie oszukujmy się. Ja uważam, że o wszystkie jego wpadki i wypadki, ważą więcej niż gdy ma dobre dni. Dlatego temu panu już dziękujemy. A J.Button powinien jeszcze osobiście mu "podziękować" po wyścigu, za uszkodzenie skrzydła.


Grosjean zaczął ostatnio jeździć jak nie on :) i wyprzedził Hamiltona. Kombinacja tego toru i typów opon wyjątkowo nie służyła Mercedesom w tym wyścigu. O ile jeszcze Louis narzeka co wyścig, to to co się stało Rosbergowi było naprawdę niesamowite. Kawałki opon tak utkwiły i obciążyły jego przód, że po wyprzedzeniu "kolegi" zaczepy puściły i spoiler zaczął szorować po asfalcie. Byłem tak zaskoczony, że w głowie zaświtał mi żart, o tym, że Hamilton miał w swoim samochodzie guziczek który spowodował tą awarię u Nico. Nacisną bo go bezczelnie wyprzedził :). Ale potem to Rosberg jechał chamsko, bo mimo awarii nie chciał zjechać na bok przez całe okrążenie. Oba Merce straciły nomen omen masę czasu.

Trochę wcześniej Di Resta kolejny niedługo bezrobotny, nie opanował bolidu na śliskich kawałkach gumy walających się po całym torze. Wypadł z trasy i rozwalił swój bok o bandę.

Przez cały wyścig były problemy z oponami. Zwłaszcza u Hamiltona, ale innym prawa przednia opona też szybko zdychała. Ale to co się stało z oponą Pereza to jakieś jaja. Ona się nie rozpękła od przeciążeń i zużycia jak zwykle robią to opony. Z punktu widzenia laika, rozlazła się na części z powodu wad konstrukcyjnych. Jestem bardzo ciekawy jak FIA na to zareaguje. Wjechał samochód bezpieczeństwa, bo szczątki leżały prawie na całej szerokości prostej. Niestety Vettel "przechodził" akurat obok Pit Lane :/. Zmienił koła i dalej był pierwszy zaraz za savety carem. Po neutralizacji sytuację wykorzystał Raikkonen. Jako że Mercedesy same się załatwiły, Alonso został z tyłu a Pereza załatwiło Pirrelli, to Fińczyk z Finlandii wykorzystał okazję, wziął Gosjeana i został wiceliderem.

I rychło w czas, bo Force India pokazało, że to nie był ich dzień :). Sutil tak próbował wyprzedzać, że wypadł z toru na zakręcie i rozwalił bok Webberowi. Ten z pobocza od razu dodał gazu, ale szczątki plastiku i karbonu zostały zassane do wnętrza silnika i spowodowały jego pożar. Po minucie jak w końcu zorientował co się stało Australijczyk wygramolił się z bolidu. Tyle, że jego Red Bull stał się olbrzymią zasłoną dymną na całej szerokości tego fragmentu toru. Znowu miał wyjechać samochód bezpieczeństwa. Jakim więc cudem koreańscy organizatorzy wpuścili na tor jakiegoś pickupa?? Lokowanie produktu?? :P Totalny bałagan organizacyjny i komedia. Tyle dobrego, że szybko zjechał. A Webber niech się cieszy, że to jego ostatni wyścig w tym miejscu. Nie ma szczęścia do tego toru :).

Jeszcze na sam koniec także Ricardo zameldował się na bandzie. Lotusy zdobyły dużo punktów zajmując 2 i 3 miejsce. Hulkenberg okazał się rewelacją wyścigu zajmując 4 a Hamilton i Alonso 4 i 5. Ogólnie wyścig był świetny, bo się działo. Jedyny feller, to to, że wygrał Niemiec :( :/. Drugi Schumacher :/.

piątek, 4 października 2013

Śląsk i Wrocław

Legia "You have faild this city!" :)

Pomówmy więc o klubach rokujących dobrze na przyszłość (choć tu jest duże może). Ktoś ma jakieś przemyślenia co do wycofania się Solorza z klubu Śląsk Wrocław?


Kurczę. Ja myślałem, że Solorz pozazdrościł rosyjskim czy arabskim bogaczom i chciał wejść na poważnie w biznes futbolowy. Wzmocnić klub i sprawić by WKS zaczął regularnie grać w LE na początek. A potem może więcej. Ale nie - jak zwykle chodziło o ulgi podatkowe i zwolnienia, przy kolejnym dillu budowlanym czy o spekulację gruntami. A teraz kolejne miasto z pieniędzy podatników będzie finansować piłkę nożną. Jasne - to sport narodowy, ale ja mam dość że patałachy z Ekstraklasy dostają swoje wysokie pensje z pieniędzy podatników (Zagłębie, Widzew, Cracovia, chyba też Korona itp.) a w zamian dają nam tylko powód do wstydu. Kluby powinny mieć właścicieli prywatnych i niech oni nimi zarządzają. Każdy niech się bawi za własne pieniądze. Bo jak w tym siedzą albo państwowe spółki, albo rajcy miejscy, to jest to IMHO tylko marnotrawienie publicznego grosza. Woda robi się mętna, bo nikt nie ma ścisłej kontroli. Pieniędzy jest mało i idą tam gdzie nie trzeba. Ogólnie - typowe polskie bagienko. Takie jest moje zdanie.

 Tymczasem w Zurychu...
FIFA broni swojej decyzji sprzed 2 lat. Oczywiście obiektywnie jest ona nie do obrony. Na jednym posiedzeniu przyznano 2 Mundiale naprzód krajom będącym w czołówce światowych rankingów korupcyjnych. Od początku było wiadomo, że będą olbrzymie kłopoty - i w Rosji i w Katarze. Przecież pomysł by na tak małym skrawku pustyni wybudować 12 wielkich stadionów i rozgrywać mecze w czerwcu jest chory i poroniony od początku do końca. Z Rosją problem jest odwrotny - 12 stadionów będzie rozsianych po olbrzymim obszarze, w kraju z tragiczną infrastrukturą, bazą hotelową, niskim poziomem powszechnych usług gastronomicznych i wysokim poziomie przestępczości. To przepis na katastrofę. Ale działacze FIFA swoje "wiedzą". Ja się dziwię, że krajowe federacje dopiero teraz zaczęły protestować.

A gdyby to przeszło - to kiedy miałby ten mundial być? W lutym? To będzie razem z olimpiadą zimową. Listopad-grudzień? Czyli tuż przed świętami. Oba terminy IMHO fatalne.

niedziela, 8 września 2013

GP Włoch

GP Włoch Monza to mój 3 ulubiony wyścig. Strasznie szybki tor i to lubię.

Ale było dość nudno. Coś działo się tylko na początku. Zablokowany Raikkonen uderzył w Pereza. I tak miał szczęście, że pojechał dalej. Di Resta nie miał tego szczęścia. Rozpędzony i zblokowany przez Grojena nie zdołał wyhamować przed Roggią. Jego urwane koło smętnie zwisało z wraku :). Na końcu coś wybuchło u Vierna i skończyły się fajne wydarzenia.

Potem bolidy już tylko pruły na maksa. W ogóle zaskoczeniem dla mnie i rozczarowaniem było to, że nikt nie wjechał w żwirową pułapkę, a Roggię przeciął tylko jeden raz Hamilton, na końcu wyścigu. W zeszłym roku robiono to częściej. W ogóle Hamilton popełnił błąd, że zaczął z twardą mieszanką. Był wyraźnie wolniejszy, nawet pomijając tą dziurkę w oponie. Taki zabieg ma sens tylko wtedy gdy przeciwnicy będą jechać na 2 pit stopy a ty pojedziesz na jeden. Jeśli wszyscy jadą na jeden stop, to tracisz. Co pokazał Alonso opóźniając zjazd do boxu. To prawie nigdy nie daje efektu. Opony są zbyt zużyte i tylko się traci. Jakby Alonso zjechał równocześnie z Vettelem może by coś wskórał. A tak lipa.

Końcówka należała oczywiście do Lewisa. Fajnie się patrzy jak on tak mknie po torze. Oczywiście najlepiej było gdy parę lat temu prowadząc rozwalił sobie opony i nie ukończył wyścigu :). Wygrał Vettel więc kolejne GP zepsute :/.

sobota, 7 września 2013

Marvel Major Events "Avengers vs X-Men"

Krótko - zepsuli i zniszczyli marvelowski świat dokładnie w ten sam sposób jak zrobiono to samo 6 lat wcześniej Civil War. Kolejna bezsensowna historia. Jej pomysłodawcy - J.Aaron, B.Bendis, Ed Brubaker, J.Hickman i M. Fraction lądują u mnie na czarnej liście obok tych co wymyślili Civil War.

Teraz dłuższa wersja.
Ja nie wiem dlaczego niektórzy scenarzyści upierają się, że fani komiksów lubią jak bohaterowie tłuką się miedzy sobą na poważnie? Czy tak jest naprawdę? Ja tego nie znoszę. Tyle jest czarnych charakterów do utłuczenia. Mr Sinister o mało co Ziemi nie najechał podczas tego eventu. Ale nie, niech dobrzy znowu biją się nawzajem o jakieś głupoty. A w tym czasie źli wykorzystają sytuację. Ja chcę powrotu tych "starych dobrych czasów" :) które świetnie opisał Spider-Man. Spotyka się dwóch herosów, w wyniku nieporozumienia, walczą chwilę ze sobą. Ale po jakimś czasie okazuje się, że jednak są po tej samej stronie, łączą siły i pokonują tych złych. I tak właśnie powinno być.


A tutaj na samym początku robią ze Scota Summersa jakiegoś nawiedzonego fanatyka-zelota. Teraz wiem, że to wszystko zaczęło się wcześniej w eventach Schizm i Utopia. Niestety - w ogóle poprowadzenie tej postaci w ostatnim czasie mi się nie podoba. Zrobili z niego przybranego syna Magneto. Jak facet który przez moc Feniksa DWA RAZY (!!) stracił żonę a jego alternatywna córka była jej nosicielem, mógł uwierzyć, że ta siła zbawi mutantów? No jak? To pierwsze założenie, doprowadzające do wojny, od razu było bez sensu. Poza tym Cyclops zawsze był zgodny i chętny do negocjacji. Można by choć podjąć próbę porozmawiania o tym całym problemie. To w ogóle nie w jego stylu, by zaraz po kilku słowach wywalić do Kapitana Ameryki z promieni optycznych. Inna sprawa, że specjalnie kazano zabrać Cap'owi i mieć zaraz za plecami statek inwazyjny. Całe zawiązanie akcji było bez sensu, zupełnie niewiarygodne (wiem, wiem, że to fikcyjny świat) i strasznie prostackie.


Potem było jeszcze gorzej. Wydawało się, że znaleziono receptę - wystarczyło podzielić moc Feniksa na kilka osób. I X-Men zaczęli zmieniać Ziemię na lepsze. Dlaczego Avengers nie zaproponowali rozejmu? Jasne, mogli dalej pracować sposobami zapobiegnięcia katastrofie, ale po cichu przy pozornym spokoju. I jak można było być przeciw światu bez wojen, głodu i chorób?Tym bardziej, że X-Men nie mieli ukrytego motywu jak Lex Luthor w "Sprawiedliwości". Kolejny absurd. Niestety zamiast szukać porozumienia postanowili powalić Namora. I tu wrócił staaaary komiksowy motyw - "Wszystko było dobrze póki nie okazało się, że tak naprawdę robi się coraz gorzej". Cztery osoby to było już za mało by stabilne mieć moc Fenixa. Nosiciele zaczęli wariować na maxa, mieć totalny kompleks Boga i na końcu oczywiście zwracać się przeciwko sobie (wytłumaczono to w DragonLance :)). Bo ostatecznie zawsze "może być tylko jeden". :P Mnie zwłaszcza przerażała Emma, bo przed nią naprawdę nic się nie mogło ukryć. Dobrze, że na Utopii nie skasowała Cannonballa za nieprawomyślność. :) Choć nie wiem czemu wszyscy się oburzyli na Limbo-więzienie Magic. To samo robił Stark w Negative Zone z nierejestrowanymi bohaterami. Tam była nauka, tutaj magia. I to jedyna różnica.


I finał w którym Cyclops kompletnie wariuje, ale udaje się jednak go powstrzymać. Tyle tylko, że już całkiem zmienili go w drugiego Magneto! Po ucieczce z więzienia będzie teraz jako outlaw walczyć o prawa mutantów. Odrodzono de facto Bractwo Złych Mutantów. Gorzej! Znowu wrócił problem mutantów na świecie.


A było przecież tak fajnie. Scarlet Witch załatwiła sprawę. Żadnego drugiego gatunku, żadnej kolejnej wojny, żadnej nienawiści i rasizmu. Sielanka. A tu nagle Fenix doprowadził do kolejnej fali mutantów. Przez co cały "House of M" okazał się bezsensowny. Wróciliśmy do punktu wyjścia sprzed 50 lat! Pojawiają się mutanci, pojawia się rasizm, mamy przemoc i nienawiść. Purefighters mieli rację - trzeba było od razu zabić Mesjasza. No i nie wiem czy normalni, ludzie zmienieni nagle w dziwadła (jak ta nastolatka która została kamienną ważką) będą wdzięczni Cyclopsowi. Jakbym dostał moc deformującą mnie zewnętrznie to bym się wściekł. Potraktowałbym to jako karę zmieniającą zwykłego człowieka w potworka/straszydło.


Teraz już wiem dokładnie co się wydarzyło po World War Hulk. Secret Invasion i Dark Regin doprowadziły do takiej sielanki w Avengers. Bohaterowie zrozumieli swoje błędy i znowu wszyscy byli razem i trzymali się za rączki (scena obiadu w rezydencji Avengers). W ogóle nie widać skutków Civl War - została jakby wykasowana poza jedną kwestią Tonego do Steve'a. TO PO KIEGO GRZYBA ROBIONO CAŁĄ CW, SKORO WSZYSTKO WRÓCIŁO DO PIERWOTNEGO STANU??? Wychodzi na to, że jedynym jej skutkiem który się utrzymał był rozpad Fantastycznej Czwórki. Z tym eventem pewnie będzie tak samo. Nie wierzę by na stałe zabito Profesora X. Za jakiś czas pewnie wróci. A Cyclops na stałe zostałby złym tylko gdyby postanowili na Amen uśmiercić Magneto (który ma już ze 100 lat :)).


Były też inne błędy. Ostatecznie okazuje się, że "Niezwyciężony" Iron-Man jest do niczego. Rozpętał wojnę domową, potem nie potrafił pokonać Hulka a tutaj tylko pogorszył sytuację z Feniksem, dzieląc go na 5 części. To po kiego mi taki geniusz, który nie rozwiązuje żadnego problemu?? Wyraźnie widać jakie skutki ma brak w Marvelu postaci typu Batman, który ratuje wszystkich na końcu. Po co wysyłano część Avengers na świat Kree by zdobyli część Feniksa, skoro ledwo wrócili to ją na księżycu stracili, bo połączyła się z Phoenix Five?? Dlaczego Cable wystąpił tylko w prologu? Toczy się bój o los wszystkich mutantów a Cable'a nie ma? SŁABIZNA! Ataki małych grupek Avengers z Kun La na X-Menów, skutkujących tylko startą kolejnych ludzi itd. itp. Cały event do szybkiego zapomnienia, jak właśnie CW. Jedynym jasnym punktem było krótkie szkolenie Hope przez Spider-Mana (które i tak za mało podkreślono w finale). To zdecydowanie mój ulubiony bohater Marvela (zaraz za nim jest Punisher). Cytaty z pierwszego Karate Kida - genialne.

poniedziałek, 2 września 2013

Ja mam dyplom, to tobie niepotrzebny

Znowu premier powtórzył dziś powyższe hasełko ("Lepiej być dobrym ślusarzem, niż marnym politologiem), które strasznie mnie wkurza. A czemu politologa nie zastąpił historykiem, którym sam jest? Hę? Dla mnie to jest draństwo, wywyższanie się i zwykła bezczelność. Od razu nasuwa się pytanie - dlaczego premier nie został tym ślusarzem, kucharzem czy stolarzem? Dlaczego swoich dzieci nie posłał do zawodówki tylko na studia?? No perfidia na maksa. Tak samo mówią przedstawiciele wszystkich innych grup zawodowych. Prawnicy uważają, że nie trzeba więcej prawników w Polsce (5 tyś adwokatów i 10 tyś radców prawnych na 38 mln Polaków), przewodnicy, że nie trzeba więcej przewodników czy taksówkarze, że nie trzeba więcej taksówkarzy. I prawo tworzące takie cechy czy korporacje musi zostać utrzymane. Tak nie może być IMHO! Kolejny przykład arogancji władzy której ja mam dość. Bo kto zabroni politologowi otworzyć zakład ślusarski? A ślusarzowi pójść na studia?
Dodany obrazek

Wrzesień przyszedł i wróciła moja ulubiona audycja radiowa "Za a nawet przeciw". A w niej o tym czy obciąć przywileje związkowców. Ja mówię oczywiście tak. To co się dzieje w państwowych molochach ze związkami zawodowymi, to jest paranoja i zwyrodnienie. Jeśli związki są tak potrzebne, to członkowie niech płacą szefowi ze składek. Ja bym szału dostał gdybym musiał płacić jakiemuś krzykaczowi pensję za nic nie robienie (dla mnie) i jeszcze podskakiwanie. Najgorsze, że idą na to pieniądze podatników (rekordziści z PKP czy KGHM dostają ponad 20 tyś miesięcznie) a potem jeszcze rosną nam ceny biletów PKP czy energii elektrycznej (10 letnie gwarancje zatrudnienia). Ja jestem za ukróceniem tego. Tym bardziej, że w sektorze prywatnym związków prawie nie ma. Dlaczego centrale Solidarności czy OPZZ nic nie robią by pomagać tamtym pracownikom?
Tylko sama PO też jest cwana, bezczelna i arogancka. To samo trzeba zrobić z dotacjami dla partii politycznych i Senatem - zlikwidować. Bo to jest ta sama sytuacja. Klika przyssała się do państwowego cycka i żąda kasy za samo swoje istnienie. Choć niewiele dobrego dla ludzi robi.

Dodany obrazek

Dalej też złości mnie mój ulubieniec z ZNP - przewodniczący Broniarz. Dlaczego nie należy likwidować gimnazjów? Bo biedni nauczyciele stracą pracę. Kolejny raz pokazuje, że wg ZNP szkoła jest dla nauczycieli a nie dla uczniów. A przecież jeśli mamy ok 4.6 mln uczniów, to przy 666 tyś nauczycieli wychodzi średnia nie do utrzymania - ok 7 dzieci na pedagoga. Trzeba zwalniać i to ostro, a nie ledwo 7 tyś w tym roku. Zostawić tylko tych którzy mają minimum 3 dzieci :). Bo inaczej nigdy nie przełamiemy niżu demograficznemu :P :D.

środa, 28 sierpnia 2013

Nienawidzę Legii

AAAAAA! Nienawidzę Legii Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?
Dlaczego zawsze pada na nas?

Człowiek złościł się gdy Legia znowu została mistrzem Polski. Bo jak historia po 1995 roku pokazywała, w większości przypadków nie nadają się do rozgrywek europejskich. Dobra - mieli 2 ładne występy w LE. Zginęły jednak one IMHO w morzu upokarzających klęsk przez pozostałe lata. Ale nie o to chodzi! Liczy się tylko i wyłącznie Liga Mistrzów a LE to malutka nagroda pocieszenia a nie równoważnik. A ledwo się mecz ze Stievą skończył już jak gupi piłkarze i trener mówią, że "Mamy za to LE i tam dopiero pokażemy co potrafimy". No żyłka w głowie pęka mi od razu jak to słyszę. Guzik pokażecie bo jesteście tą beznadziejną Legią!

Do tej pory eliminacje szły wojskowym tak sobie. Z Molde przeszli ledwo-ledwo, o słabych fragmentach spotkań z New Saints nie wspominając. Ale było-minęło. Należało się skupić na Rumunach. Ja widziałem, że trzeba podwoić wysiłki. Że nie można zagrać tak jak z Molde, że tym razem to nie przejdzie. A trener Urban oczywiście tego nie widział. Cudem wywalczył korzystny remis w Bukareszcie, więc "oszczędzi" niektórych piłkarzy w meczu ligowym. Przegra z Lechią, ale zremisuje 0-0 ze Stieva i przejdzie dalej. Założę się, że taki był jego plan. Ale oczywiście się nie udał. Wszyscy o tym wiedzieli poza Urbanem i jego zawodnikami. I to mnie najbardziej wkurza od lat.
Dodany obrazek

Jak można próbować od początku, przez 90 minut, murować bramkę? I to z takim przeciwnikiem jak Stieva?! To nie jest Zawisza Bydgoszcz panie Urban!! I ciągle powtarzam, że polskie kluby to nie Włochy. My nie potrafimy zagrać catennacio. Nigdy nie potrafiliśmy i prawdopodobnie nigdy nie będziemy tego umieli. Czy dlatego, że Boniek grał w Juve kilka lat, teraz wszyscy trenerzy w Ekstraklasie chcą powtórzyć jego sukcesy? Nie da się! I po 10 minutach grania na remis 0-0 Legia przegrywa 0-2 i jest po meczu. I mniejsza z tym, że nie uznali nam prawidłowo strzelonej bramki. Bo żaden scenariusz nie zakładał przegrywania 0-2 na dzień dobry. A potem drugi klasyczny błąd - żadnych zmian przez bardzo długi czas. Dlaczego?? Ja tego nie rozumiem. Dobra - mamy w składzie samych patałachów. Ale wszyscy ci powiedzą, że wypoczęty patałach jest lepszy od zmęczonego po godzinie gry. I jak trzeba strzelić jeszcze 2 bramki, to od razu od 2 połowy się coś zmienia. Przecież to elementarne i logiczne! A jeszcze ten Kuciak mówiący, że "Zabrakło im czasu". 80 minut to mało czasu!? W piłce to wieczność.

Zadufanie w sobie, indolencja, braki w wyszkoleniu, słabość kondycyjna, brak techniki - to po stronie większości piłkarzy. Brak planu, wizji i mądrych, odważnych decyzji po stronie trenera Urbana. Nie da się wejść do Ligi Mistrzów na polskie "Jakoś to będzie" i "Kopnij, ja dobiegnę"
Dodany obrazek

I proszę mi nie mówić, że Stieva Bukareszt to był mocny, silny, świetny klub, z którym nie dało się wygrać. Tak nie było, bo gdyby Rumuni byli dobrzy, to już w Bukareszcie natłukliby słabej Legii. Mieli sporo okazji. A jeśli nie potrafili ich wykorzystać, to znaczy, że byli do ogrania. Taka Sevilla pokazała swoją moc, strzelając osłabionemu Śląskowi od razu 3 kolejne bramki. Stieva nie. Ba nawet we wczorajszym meczu po 2 golach się cofnęli. Bo co się będą przemęczać ze słabymi Polakami. Wiadomo, że ci nie wykorzystają tego ruchu, anie nie mają tak dobrego ataku by przełamać obronę. Jakby 2 gol dla nas padł w 46 minucie A NIE W DOPIERO W 90, to byłaby inna rozmowa. A tak kompletnie zawiedli i piłkarze i trener i gupi kibole odpalający race.

To nie biednych polonistów "fani" powinni szukać po Łomiankach, a siąść i sami się natłuc po tych durnych łbach. A potem swoich piłkarzy i trenera, bo widać, że Rzeźniczak zapomniał już od plaskacza od Starucha. Dodany obrazek A potem znowu siebie, potem piłkarzy i tak na przemian aż do skutku! Dodany obrazek
Naprawdę - bardziej podobał mi się Śląsk który dzielnie walczył przez godzinę i poległ dopiero po czerwonej kartce. Oni nie dali sobie na dzień dobry wbić 2 bramek. Kabaret Moralnego Niepokoju miał rację co do Wisły i Legii. I po 10 latach NIC się nie zmieniło.
http://www.youtube.c...h?v=XG9AghanFtk

Najsmutniejsze jest oczywiście to, że konkurencyjny Lech również zagrał dno i 10 metrów mułu, przegrywając z jeszcze niżej notowanym przeciwnikiem niż Stieva. Bryndza na rynku piłkarskim. Nie wiem po co ja się jeszcze tą piłką interesuje. Na razie sensu w tym nie ma za grosz. Znowu jestem rozgoryczony, zły, smutny i przybity, jak w zeszłym roku po meczu Polska-Czechy. Nie wiem czy kiedykolwiek wrócimy do piłkarskiego raju. Ale póki Legia się nie odkupi w moich oczach - nienawidzę jej z całego serca. Są do niczego jak ich koledzy z Wisły Kraków. "Jakby mnie dopuścili na długość ręki to bym..." Banda żelowanych gwiazdeczek z niepełnosprytnym trenerem.

Nazywajcie mnie koniunkturalistą i fałszywcem, który jest fanem tylko jeśli klub odnosi sukcesy. Proszę bardzo. Ale ja nie mogę przejść do porządku dziennego nad takimi wielbłądami które popełnili tzw piłkarze i sz. p. trener drużyny. Sorry, naprawdę IMHO to Śląsk zasłużył na szacunek mimo wysokiej przegranej. Legia tylko na drwiny.

Dodany obrazek

I jeszcze znowu te takie i owakie media podkręcały atmosferę i pompowały balonik. Ten Kraśko w wiadomościach spod stadionu Legii z tym swoim gupim uśmieszkiem. Takie coś również nie pomaga! Róbcie takie reportaże PO awansie. Inaczej zapeszacie i to już któryś raz z kolei. Ja wiem, że igrzyska (gdy nie ma chleba) dobrze się sprzedają. Ale przyczyniacie się do tych niepowodzeń podkręcając temperaturę i presję. Gorzej - legioniści i Urban chyba uwierzyli w tą propagandę, że wystarczy im wyjść na boisko, pobiegać 90 minut i są w LM. I to się zemściło! Dlatego jako, że jestem dziś wściekły na cały świat - dziennikarze też są winni i też należy im się solidny plaskacz i kopniak w tyłek.