środa, 10 kwietnia 2024

30 rocznica wydania pierwszego numeru polskiego Kaczora Donalda

 30 lat minęło jak jeden dzień. :) Nie kupiłem co prawda pierwszego numeru najstarszego polskiego magazynu komiksowego :) ale miałem z nim ciągły kontakt. Ja dostałem wtedy od rodziców Toma & Jerry 3/94 oraz Królika Bugsa 3/94. I potem z kolegami na osiedlu gadaliśmy o wyższości tych pism nad Kaczorem i odwrotnie. Zatem widziałem wakacyjny numer podwójny 5-6/1994 a sam dla siebie kupiłem numer 9 i 10 z tego roku. Dlatego przedruk tego pierwszego numeru uznałem za ciekawy pomysł na rocznicę powstania. Sam kupiłem ten numer na garażówce ledwo 2 lata temu. Rozumiem więc tych którzy cieszą się, że będą mieli w rękach wreszcie swoją drukowaną kopię, nieważne jak ona wygląda.

Pisałem to 5 lat temu przy numerze nr 1000 i napiszę to znowu. Papier i wygląd współczesnych Kaczorów to jakiś żart. Jakość i wygląd jest gorsza niż te 25-30 lat temu. Ja pamiętam, że KD właśnie swoim śliskim, błyszczącym papierem górował nad szorstkim, gazetowym Tomem i Jerrym oraz zwykłym papierem Królika Bugsa. W swoim filmiku TK mówił o tym jak nowoczesnym pismem ówcześnie był KD i dzięki temu zbierał tysiące czytelników. Dzisiaj to jest przykład jego zacofania. Żeby w 2024 roku pismo dla dzieci wyglądało gorzej niż w 1994 roku, to trzeba mieć talent wydawniczy. Widzę na półkach inne tytuły dla dzieci i mam porównanie. Inni mogą dać kredowy papier i żywe kolory. Egmontowi jakoś się to nie udaje. Ale pochwalę tutaj że przynajmniej okładka jest gruba i lakierowana, wygląda solidniej niż oryginał. Jest też bardziej jaskrawo żółta.


Dalej jednak papier jest tak cienki, że już po przewróceniu trzeciej strony widać jak spis treści prześwituje na pierwszy komiks. Jednocześnie przez to, że to już nie lakierowana kreda, widać bardziej wszelkie niedoskonałości i braki które miała wersja z 1994 roku. Paleta barw jest wyraźnie ciemniejsza. Co gorsze przedrukowano to ze zwykłych (albo na takie wyglądające) skanów. Przez co jasne strony z komiksami wpadają w szarość. A Figle Figlarzy, strona giełdy czy test wpada w zieleń. Jakby farby drukarskie się zmieszały i nie dają rady oddać żółtego koloru. Zieleń i już.


Kiedyś Figle Figlarzy wypełniały całą stronę pisma. Teraz ucięto je ze wszystkich stron i wpisano w ramki. Poza tym udało im się też wydrukować krawędzie skanów. To im wyszło wyraźnie, za to same rysunki komiksu takie już być nie mogły. Uderzyło mnie przesunięcie linii widoczne najbardziej w komiksie z Braćmi Be.




Rozwalił mnie komunikat o "Niewłaściwym traktowaniu niektórych osób i kultur". Jednocześnie obiecano w nim, że by nie zaprzeczać istnieniu tych uprzedzeń, nie będą ingerować w treści. Tyle że gdy otwieramy komiks z Braćmi Be to zamiast "Okropny bachor"  dostajemy "Okropny dzieciak". Zatem pamiętajcie - Egmont Polska kłamie. :) Nie wiem po co pisać że się nie będzie ingerować, jeśli się jednak ingeruje. Możliwe że bano się też, by komiks z Mikim i Goofym o indiańskim pióropuszu też nikogo nie uraził.



Ja rozumiem też, że można dać słowo "Przedruk" na okładce, spisie treści czy na sam koniec. Ale żeby to słowo było na KAŻDEJ JEDNEJ STRONIE? Po co? Komu to potrzebne? Jednocześnie usunięto oryginalną numerację stron w charakterystycznym kółeczkiem, linią i napisem "Kaczor Donald". Dlaczego?



Na koniec dostajemy jeszcze obrzydliwy żółty zaciek na pół strony (podobny był w Gigant Poleca 1/24) i mamy już cały obraz jak Egmont uczcił nam rocznicę. Takie splunięcie w twarz fana moim zdaniem. Taki przedruk byłby nawet fajnym upominkiem, by uczcić ważną datę w historii polskiego komiksu. Ale jakość jego wykonania położyła całą tą ideę. Zrobiono to na kolanie, bez żadnej refleksji, bez żadnych poprawek, jak dla obcego, na 30% Zrobili to tak samo na odwal się jak na numer 1000. Tak samo olali redakcję i opracowanie jak przy 1 tomie Cavazzano. Mamy to kupić za te 20 zł bo wydawnictwo wie, że w temacie Disney'a nie mamy alternatywy. Uważają, że mogą nam wcisnąć wszystko. I to jest dość smutna refleksja jak się na to patrzy z perspektywy kaczkofana. Dla mnie to byłby powód, żeby redaktor naczelny składał dymisję.


Przy tej jakości wykonania samego komiksu już daję spokój, żeby powyzłośliwiać się nad "zestawem pranków" Jest on po prostu słaby i tylko przypomina jak przez te 2 dekady pismo traciło na jakości. Okładka ma ładny złoty kolor, ale liczyłem, że pismo znowu będzie w teczce w powiększonym formacie, a nie w zwykłą folię.