piątek, 20 października 2023

Ghost Rider - Danny Ketch Recenzja

 Mucha Comics postanowiła na chwilę odejść od mutantów i Spider-Mana i wydać coś innego ze świata Marvela. Coś czego Egmont Polska jej u Panini nie zablokuje, bo nie tykają starszych pozycji. I ich strata, bo początek przygód Danny'ego Ketcha to naprawdę ciekawe wejście w ówczesne lata 90-te.

Przy typowym dla Muchy lekko powiększonym formacie (jak choćby w Erze Apocalypse'a) pierwsze co się rzuca w oczy to grubość. Te 500 stron w twardej okładce widać z miejsca. Szkoda, że zaraz spoziera zza niej kosmiczna cena. Bo minimum 160 zł nawet za taką kobyłę, to jest już duża suma. Tak, tak, rozumiem - inflacja, ceny papieru, druku, wszystko zdrożało. Ale jak będzie się w Polsce wydawać coraz więcej komiksów po 150-200-300 zł, to nigdy w tym kraju nie będzie dobrze. :) Ani tym bardziej nie poszerzymy rynku, przy tak wysokim progu wejścia. Czyli kwestia do zastanowienia i debaty na przyszłość. W końcu twarda okładka nie jest mi aż tak bardzo do szczęścia potrzebna, a karton swoje kosztuje.

Przez tą drożyznę wszyscy tną koszty do granic absurdu. W najnowszych polskich komiksach używają chyba tuszów robionych z tych chemikaliów z nielegalnych wysypisk, rozsianych po całym kraju. Albo najprościej - rozcieńczają tusze wodą aż się puszka przeleje. Bo wcześniej kolorowe strony nie farbowały białych ramek z którymi się stykały. Kupuję komiksy od 1994 roku, to wiem. Ludzie narzekają, że numery TM Semica się rozpadają, ale to jakaś bzdura. Gdy je trzymasz normalnie na półce, to wyglądają bardzo dobrze. Tutaj Mucha znowu miejscami ma słabe skany - albo niewyraźne, albo zbyt blade kolory (Egmont choćby w "Maximum Carnage" ma to samo). Brakujące literki i literówki też się zdarzają. A cena jest wystrzelona w kosmos, mimo, że jakość wydania jej nie dogania. Nie widać za co płacimy aż tyle. Korektor Marcin Grabski najwyższej oceny nie dostanie, bo sam znalazłem dwie literówki. Za to dobrze, że tym razem nie oszczędzano na splash page'ach jak w X-Static tom 2. Rysunki na dwie strony tym razem są dobrze wydrukowane. No i duży plus za redakcję od @Motyla. Dobrze powstawiał przypisy odnoszące się do poprzednich przygód i oryginalnych zeszytów.

Scenarzystą jest tutaj Howard Mackie, który wybił się na tej serii. Potem dostał szansę pisania Spider-Mana w czasach po Clone Sadze. Jego run jakichś wielkich zachwytów nie wzbudził, więc zastąpiono go potem Michealem Straczyńskim. Charakterystyczna jest tutaj kreska. Niby pierwsze zeszyty rysuje Javier Saltares a potem jeszcze Ron Wagner, jednak tuszowanie Marka Texeiry wybija się na pierwszy plan i dodaje wyrazistości szkicom. Upodabnia do siebie całą szatę graficzną tych 20 numerów. Coś jak tusze Klausa Jansona i Billa Sienkiewicza. Ja jestem zadowolony, bo lubię Texierę jeszcze za jego pracę przy Punisherze (który tutaj też się pojawia). Mój pierwszy kontakt z jego pracą był w Punisherze 5/95 i od tego czasu mam sentyment. Rysował też choćby starcie z Saracenem we wcześniejszych numerach. W każdym razie to jest ten sam okres czasowy i te rysunki z kreskami, cieniami, ostro odcinającymi się od tła postaciami, mi bardzo się podobają. Dobre są też dwie realistyczne okładki, które wyraźnie wybijają się na tle tych standardowych. Z oczywistych powodów nie doświadczamy też wrażenia jakie kiedyś robiła okładka świecąca w ciemności.

Zawiązanie akcji jest dość banalne - przynajmniej dla nas. Może w 1990 roku było mniej wyświechtane. W każdym razie wszystko zaczyna się od próby przejęcia nesesera z groźną zawartością od ludzi Kingpina, przez Deatchwatch'a, . W tą awanturę przypadkowo wplątuje się Danny Ketch ze swoją siostrą. W chwili zagrożenia pojawia się blisko niego tajemniczy motocykl, po którego dotknięciu następuje przemiana chłopaka w Ghost Ridera. Kuriozalne trochę, bo co robił demoniczny motocykl na zwykłym złomowisku? Każdy posiadacz Mega Marvela zna tą historię, oraz następującym po niej spotkaniem z Punisherem. Potem Danny oswaja się ze swoim nowym wcieleniem. Rozumie, że czyni on dużo dobra, pomaga ludziom i dlatego akceptuje swój los. Cały czas usiłuje dopaść wrogów napotkanych w pierwszych zeszytach ale dochodzi mu jeszcze kilku przeciwników, żeby nie było za nudno i monotonnie.

Nowy Ghost Rider to dziecko czasów przełomu lat 80-tych i 90-tych w USA. Hevy Metal not dead, więc skóry, ćwieki, łańcuchy, płomienie i motocykle, są tu na porządku dziennym. Plus Ninja, plus wojna gangów. W Polsce to też się podobało, bo przecież o tym bohaterze TM Semic wydało aż 3 Mega Marvele, plus publikowało numery z jego gościnnym udziałem w swych regularnych seriach. Mimo, że Mackie nie unikał zabijania róznych postaci, czytelnik da radę to wszystko usprawiedliwić. Bo zemsta dosięga naprawdę złe postacie - choćby zabójca debiutujący już w 2 zeszycie. Pojawia się tu też Kingpin w samych slipkach, ostro trenujący sztuki walki. Taki sam obraz jak w Punisher 4/95 "Ostatnie Dni", więc klimaty są znajome.

Pójście bohaterów do kina na "Szklaną Pułapkę 2" to fajny smaczek dla fanów. Jest gościnny występ X-Factor, a dzięki serii Punkty Zwrotne wiemy skąd mają swoją bazę - statek kosmiczny. Szkoda tylko że w tym zeszycie jakość skanów znowu wyraźnie spada. Zawarty tutaj zeszyt Dr Strange #28 trochę też spoileruje wydarzenia z X-Men Inferno, które na dniach również ukażą się w Kolekcji Punkty Zwrotne. Jest też nawiązanie do spotkania z Hobgoblinem, które rozegrało się w tomie Spider-Man od Todda McFarlane'a, które wydał Egmont.

Wprowadzenie w drugiej połowie albumu postaci Johny'ego Blaze'a wreszcie trochę rozluźnia sytuację i dodaje nieco humoru do przygód Ghost Ridera. I dobrze, bo jest on potrzebny a na początku jest trochę zbyt poważnie. Ja uwielbiam czarny humor przełamujący chwilami ponury nastrój opowieści superbohaterskich i wreszcie się go doczekałem. Najlepszym żartem sięgającym do kontekstu universum jest chyba mignięta okładka "Daily Bugle'a".

Ogólnie ten komiks to taki duży Mega Marvel, przynajmniej takie miałem wrażenie podczas lektury. Czytało się sprawnie, wrażenia psuły mi tylko technikalia. A przez błędy techniczne uważam, że jest za drogi. 160 zł to już dużo pieniędzy i powinno być lepiej niż jest. Ja wziąłem, bo jestem komplecistą ale rozumiem jak kogoś Ghost Rider nie porwie tak jak mnie.

7/10




środa, 18 października 2023

Jak TK zbudował rynek komiksu w Polsce - omówienie panelu z MFGiK w Łodzi 2023

Jeszcze w wakacje  wybierałem się na Festiwal do Łodzi, bo w sumie mam blisko, nigdy nie byłem i chciałbym zobaczyć choć raz jak tam jest. No ale jak w drugiej połowie sierpnia zobaczyłem, że jednodniowa wejściówka kosztuje 50 zł, to mi się odwidziało. Przyżydziłem, bo przecież za tyle mogę sobie kupić jeden tom DC czy Marvela. Po relacjach widzę, że to jednak był błąd, bo parę fajnych rzeczy tam się wydarzyło, podobno było miło i ciekawie. Obiecuję sobie, że następnej edycji już nie przegapię. Może nawet na Pyrkon pojadę - zobaczymy.

Jako że mnie nie było, bardzo dziękuję za relację którą autor kanału Lubię Komiksy wrzucił na You Tube. Bardzo przydatna i pomocna rzecz dla tych, których tam nie było. Wielkie dzięki, wspaniała praca.


W tym roku prezentację prowadziła nowa szefowa Egmont Polska (tak, tak wiem, że to teraz Story House Egmont. Ale jakie story, jak dział Książki sprzedali?) - pani Martyna Chrzanowska. I wyglądało to bardzo przyjemnie - szybka prezentacja tytułów, prawie same konkrety. Mam jedynie 2 zastrzeżenia.

Dalej zaczynamy pogadankę, od komiksów dziecięcych, europejskich, bla bla bla, które to #nikogo. Jeśli Egmont Polska uważa, że jest taki silny w dziale dziecięcym i na tym to wszystko buduje, to czemu nie da tego wszystkiego na koniec prezentacji, a superhero na początek? Tak się boją, że ludzie wyjdą w połowie? Taka uparta konstrukcja przeglądu sprawia, że nie można zadać pytań na ważne tematy, bo potem już czasu brakuje. Ech - chyba najlepiej jest jak takie spotkanie bywa na samym końcu dnia. Wtedy to zdarzało się, że było przedłużane, jeśli obsługa techniczna na to pozwalała. Godzina to zdecydowanie za mało, jeśli tracimy czas na komiksy dziecięce, WITCH itp. No dobra - trochę się to sprzedaje, ale przez 5 lat ani razu nie słyszałem pytania o WITCH, Smerfy itp. Kupujący te pozycje nie chodzą na takie panele. Nie to kręci komiksiarzy.

A druga rzecz, to prześlizgnięcie się nad pytaniem o błąd drukarski na okładce kolekcjonerskiego wydania "Sprawiedliwości". Pani Martyna powiedziała, że żadne oficjalne skargi na ten temat do niej nie dotarły. Komiks za 300 zł, a tu taki błąd im wyskoczył. I wątpię aby Egmont wydrukował np. obwolutę na okładkę (jak w ich DC Deluxe) bo do tej pory wszelkie zarzuty drukarskie puszczał mimo uszu. Bo tak działa dominująca pozycja na rynku. Tyle dobrego, że to wydanie jest zupełnie niepotrzebne, bo każdy ma albo wydanie Muchy z 2015 roku, albo z WKKDC.

Uszczypliwości, przytyki, złośliwości i duże ilości samozadowolenia i pychy były na autorskim panelu samego Tomasza Kołodziejczaka. Sam zrezygnował z pozycji szefa Egmontu, czym dawał mi nadzieję, na zmiany na lepsze. Jednak okazało się to tylko wakacyjną przerwą, a TK będzie dalej pracował w wydawnictwie, tyle że na stanowisku redaktora/konsultanta/szarej eminencji. Ktoś inny będzie wykonywał tą całą biurokrację, a on dalej będzie się wymądrzał i mówił, że Egmont jest najlepszy i najwspanialszy. Sam tytuł tego panelu jest już specjalnie prowokujący. Treść zaś nie odbiega od takiej postawy.



Już na początku nagrania słyszymy strasznie niesprawiedliwą wypowiedź. Podane zostają dane, że TM Semic w 1993 wydawał 140 wszystkich swoich tytułów a w 1996 roku już "tylko" 80. I TK nazywa taką sytuację półpustynią. Co jest śmieszne, bo przecież do 2013 roku Egmont nie wydawał nawet tego. Czyli sam TK odstawiał wtedy pełną pustynię, tak? Sam też opisywał jak od 1998 roku powstał Klub Świata Komiksu, który wydawał 2 komiksy MIESIĘCZNIE. Czyli 24 rocznie. Może po 2014 przekroczył tę liczbę, ale deprecjonowanie 80 tytułów z 1996 roku, bo wydawała to konkurencja jest niesprawiedliwe. Tym bardziej, że teraz Egmont sam wznowił te komiksy. W zeszłym roku na WTK 2022 TK wręcz się chełpił tym, że Egmont ponownie wydaje te same historie, bo dobrze im się zarabia na nostalgii po TM Semic. Ja tu widzę i hipokryzję i schozofrenię. Jak konkurencja wydawała te komiksy już w latach 90-tych, to było to złe. Jak Egmont wydaje to ponownie obecnie, to jest super.

Zgadzam się z tym podziałem czasowym historii komiksu w Polsce po 1989 roku z małą modyfikacją. Sam tak to wielokrotnie kategoryzowałem:

1990-1998/2000 - Złota Era TM Semic

2001-2007 - Druga fala Mandragora, Dobry Komiks i Egmont na doczepkę.

2007-2012 - Prawdziwa pustynia komiksowa, gdy inne wydawnictwa padły, a Egmont wydawał jednego Batmana rocznie.

2012 do dziś - Brązowa Era, Hachette startuje z WKKM PL i od tego momentu nieprzerwanie wydaje komiksy superhero w Polsce. Egmont widząc olbrzymi sukces konkurencji startuje z Nowym DC Comics, a od 2015 roku, gdy WKKM ciągle nie chce im się zakończyć, zaczynają wydawać Marvela.

7.30

TK fałszywie kategoryzuje, że TM Semic wydawał tylko superhero a Egmont prasę dziecięcą. "Zapomina", że były wtedy takie tytuły jak "Goliat", "Muminki", "Tom&Jerry" itp. TM Semic konsumował obie te gałęzie, a tylko Egmont się zamykał w dziale dziecięcym. A dlaczego? Bo TK nie lubił superhero i do 2013 roku systematycznie nam uskuteczniał własny pogląd na to co polscy komiksiarze powinni czytać. Czyli jakieś europejskie badziewie, zamiast amerykańskiego mainstreamu. Bo on peleryn nie lubił i nie będzie tego wydawał. Koniec, kropka.

Od 10.20

Czasem pionierskim jest nazywany okres od 1997 roku, kiedy "Kaczor Donald" stał się tygodnikiem, wrócił do kiosków Komiks Gigant, wydawano WITCH. Znowu jest deprecjonowane i cancelowane całe TM Semic które robiło robotę już od 1990 roku. Co to za bzdury, że dopiero jak TK został naczelnym KD, to coś się zaczęło dziać. Pan Tomasz wciska nam straszny kit. Ja wiem jak było, bo byłem tam wtedy, kupowałem tego KD, grałem w te kartonowe gry, zakładałem swój oddział Klubu Kaczora Donalda. Ale też kupowałem TM Semici i tak pokochałem Punishera i Spider-Mana. Jakie więc "pionierskie czasy"?

12.45

W 2004 zamknęliśmy "Świat Komiksu", w 2005 padło "Kawaii" (pismo o Mandze Mr Jedi z CDA - pamiętam), zamknął się Dobry Komiks i pogrzebano ideę zeszytówek w kioskach. Nie wspomniano, że Egmont próbował wydawać takie cieńsze Marvele dla dzieci, albo wypuścił pierwsze zeszyty nowych serii DC do kiosków. I też im się to nie przebiło.

Od 14.40

Kino Superbohaterskie zaczęło być obecne w świadomości, fandom wzrósł bo Targi przeszły na stadiony. Rozwinął się internet, księgarnie internetowe. Jaka więc w tym zasługa TK, że komiksy superhero wróciły szeroko na polskim rynek, skoro to po prostu świat szedł do przodu? On mówi, że główkował i wymyślił. W 19.30 pada zdanie, że wymyślił droższą serię "Mistrzowie Komiksu", ale to był "pomysł" powstały już po teście WKKM. TK odgapił od konkurencji, która przetarła szlak.

20.30

"Fantasy Komiks" czyli próba sprzedawania mainstreamowego komiksu frankofońskiego. Którego w Polsce nikt nie chciał i nikt nie potrzebował. Ale było to nam wpychane na siłę, bo taki był gust TK. Chciał nas ukulturalniać europeistyką na siłę, wbrew woli większości. Dlatego to nie weszło w rynek, a nie że było tańsze. Jakby to wtedy było superhro, to by przetrwało.

21.15

Zaczyna się początek Kolekcji. Hachette wkroczył na rynek w 2012 i bez wątpienia wykonał pewną pracę na tym rynku. To była ta zmiana, w kioskach pojawiły się Kolekcje. I w ogóle cały rynek książki nabrał kształtu współczesnego. Wreszcie  - po 10 latach doczekałem się uznania Hachette i Kolekcji. Łaskawca. Chociaż to jest szybko przemknięte, bo zaraz zacznie się samozachwyt. "Pewnego" uznania, ale zawsze coś. TK potwierdza, że rynek się ukształtował po starcie Kolekcji. Nie po jego "Mistrzach Komiksu" za stówę, nie po "Fantasy Komiks" czy "Klubie Świata Komiksu", ale dopiero po starcie WKKM i innych Kolekcji.

31.00

Wszystkie decyzje pozostałe o wydawaniu komiksów w Polsce przez dekady to były decyzje wydawane przeze mnie, po konsultacji z zespołem. Wreszcie jasno powiedziane, że za wszystko odpowiadał TK, tak jak często pisałem. Bo to on chce by wydawano duble po Kolekcjach, albo wcześniej te same komiksy, które miały się ukazać w Kolekcjach. Wszystko po to, żeby podgryźć i zaszkodzić konkurencji. Albo nawet partnerom takim jak Eaglemoss. I dlatego właśnie padło WKKDC. I dlatego właśnie Panini nie przedłużyło licencji na WKKM PL. Bo taką decyzję podjął TK, by blokować te wydawnictwa które zbudowały ten rynek. Bo mógł, bo Korporacja Egmont dała mu tą siłę, by kształtować polski rynek, przez jej dominującą pozycję na nim. I to jest najgorsze i za to nie lubię TK. Ale fajnie, że wreszcie powiedział to na głos.

32.40

TK wykorzystał sposób dublowania kart kolekcjonerskich czy naklejek już w "Kaczorze Donaldzie" w 1996 by zbijać kasę na małych dzieciach. Bo żeby zebrać wszystko trzeba było kupić kilka takich samych numerów "Kaczora Donalda", albo się ewentualnie wymieniać na rynku wtórnym. Bo jakby wydrukować normalnie 150 Kart po kolei, to korpo by za mało zarobiło. Dobrze, że chociaż potem Drzewo Genealogiczne Kaczora Donalda zostało jeszcze raz wydane w piśmie, już ze wszystkimi zdjęciami. Ale to pokazuje jak niby zwykły fan/geek jak TK sam o sobie mówi był zły. Że jak tylko dorwał się do stanowiska, stał się złym sługą chciwej Korporacji i robił wszystko by zgarniać kasę pod siebie i niszczyć konkurencję. Tak perfidnie zarabiać na małych dzieciach, a potem na kolegach komiksiarzach to chyba on mógł tylko to zrobić. No jaka bezczelność! Że też ja sam nie połączyłem tych kropek dawno temu, tylko oświeciło mnie po 10 latach. Prawdziwy revil komiksowego villana. :) W każdym razie już wszystko jasne, czemu Egmont to zło, czemu mamy tyle dubli na rynku komiksowym. Bo to jest prostacka metoda wciskania tego samego chłamu fanom od tzw. firm kolekcjonerskich typu Magic The Gathering, właściciele praw do Pokemonów, kart piłkarskich itp.

36.00

Tak naprawdę to Egmont po raz pierwszy w historii polskiego rynku komiksowego dał ciągłość  komiksu superbohaterskiego, jako ongoing.


TM Semic znowu jest deprecjonowany, ale tu mnie pan TK kolejny raz podrzaźnił. Dlaczego niby ponad 8 lat ongoingu Spider-Mana z lat 1990-1998 jest gorsze niż obecne 8 lat wydawania Egmontu? Albo nawet 10 lat DC. Tym bardziej, że Egmont wrócił też do tamtych historii i wydaje je jeszcze raz. Bo żeruje na nostalgii i wciska swoim klientom dubla za gruby szmal. WKKM przez 7 lat też szła ciągiem co 2 tygodnie. No dobra skakała po linii czasu Marvela, ale po zakończeniu dało się z tego ułożyć chronologię. W ogóle Hachette Polska wydaje nieprzerwanie komiksy superhero na polskim rynku od końca 2012 roku do dziś. I jasne WKKM zostaje urwana w 2019 r. SBM kończy się w 2021 r. a Marvel Origins regularnie startuje dopiero od stycznia 2023 r. Ale to wszystko przez blokujący Egmont, bo inaczej polska edycja mogłaby dojść do 280 numeru jak niemiecka czy brytyjska. No i jako łącznik w 2021 r. wystartowała BiZDC, więc pomiędzy Marvelami, nie zostaliśmy na lodzie. Nigdy tego wcześniej w Polsce nie było. I jak się słyszy takie kłamstwa od TK, to mi się chce krzyczeć.

37.30

Zbudowaliśmy pierwszą polską franczyzę komiksową. O widzę, że Papciowi Chmielowi i Prószynskiemu też się dostaje. Teraz już wiedzą komu mają dziękować na kolanach, że ludzie czytają ich komiksy. Jaki ten pan Tomasz dobry jest.

39.30

Tu już tylko polemizuje swoim własnym zdaniem. Wątpię czy dzisiejsze dzieci po Liskach i Ptysiach będą jako starsi kupować prawdziwe komiksy. Ja tego nie widzę, bo dotychczasowa historia pokazuje, że to Pokolenie TM Semic wróciło do swoich bohaterów z dzieciństwa. Do komiksu dziecięcego nikt nie wróci jako dorosły. A jak rodzice mają uczyć dzieci komiksów, jak Egmont wciąż podnosi cenę komiksu superhero? Znowu bardziej robotę robią przystępniejsze cenowo komiksy Hachette lub Kolekcja Carrefoura. Wyjątkiem są Kaczki Disneya. Wydawanie tych komiksów naprawdę może przyzwyczaić dzieci do marki na starość. Mnie to utrzymało. Ale tak nie będzie z ta całą resztą no namów IMHO.

45.20

Niech moi dziwni fani z Forum usłyszą, że ja oczywiście wiem, że to nie tylko ja. No właśnie nie - w ogóle tego nie słychać. Skoro pan deprecjonuje prawdziwych pionierów i budowniczych, odsuwa Wiedźmina i mangę, bo nie pasują do założonej tezy, oraz zawłaszcza Kajka i Kokosza, to najwyraźniej wierzy pan we własną legendę/propagandę. Ale na szczęście właśnie wtedy podobno się upada. Szkoda, że się nie dowiemy, jak to było ze współpracą Egmontu i Eglemoss. Raczej chyba nie od TK. Może kiedyś ktoś inny opowie jak to naprawdę było, że przed startem Kolekcji, którą miał opracowywać, Egmont wydał kilkanaście komiksów z tej listy własnym sumptem.

Jeden plusik daję za znaczek Kolekcja Hachette na ostatniej planszy, ale cała reszta to autorska historia komiksu w Polsce wg TK, pełna przemilczeń i nieścisłości.