Monza to mój 3 ulubiony wyścig. Strasznie szybki tor i to lubię.
Ale było dość nudno. Coś działo się tylko na początku. Zablokowany
Raikkonen uderzył w Pereza. I tak miał szczęście, że pojechał dalej. Di
Resta nie miał tego szczęścia. Rozpędzony i zblokowany przez Grojena nie
zdołał wyhamować przed Roggią. Jego urwane koło smętnie zwisało z wraku
. Na końcu coś wybuchło u Vierna i skończyły się fajne wydarzenia.
Potem bolidy już tylko pruły na maksa. W ogóle zaskoczeniem dla mnie i
rozczarowaniem było to, że nikt nie wjechał w żwirową pułapkę, a Roggię
przeciął tylko jeden raz Hamilton, na końcu wyścigu. W zeszłym roku
robiono to częściej. W ogóle Hamilton popełnił błąd, że zaczął z twardą
mieszanką. Był wyraźnie wolniejszy, nawet pomijając tą dziurkę w oponie.
Taki zabieg ma sens tylko wtedy gdy przeciwnicy będą jechać na 2 pit
stopy a ty pojedziesz na jeden. Jeśli wszyscy jadą na jeden stop, to
tracisz. Co pokazał Alonso opóźniając zjazd do boxu. To prawie nigdy nie
daje efektu. Opony są zbyt zużyte i tylko się traci. Jakby Alonso
zjechał równocześnie z Vettelem może by coś wskórał. A tak lipa.
Końcówka należała oczywiście do Lewisa. Fajnie się patrzy jak on tak
mknie po torze. Oczywiście najlepiej było gdy parę lat temu prowadząc
rozwalił sobie opony i nie ukończył wyścigu . Wygrał Vettel więc kolejne GP zepsute .
niedziela, 8 września 2013
sobota, 7 września 2013
Marvel Major Events "Avengers vs X-Men"
Krótko - zepsuli i zniszczyli marvelowski świat dokładnie w ten sam
sposób jak zrobiono to samo 6 lat wcześniej Civil War. Kolejna
bezsensowna historia. Jej pomysłodawcy - J.Aaron, B.Bendis, Ed Brubaker,
J.Hickman i M. Fraction lądują u mnie na czarnej liście obok tych co
wymyślili Civil War.
Teraz dłuższa wersja.
Ja nie wiem dlaczego niektórzy scenarzyści upierają się, że fani
komiksów lubią jak bohaterowie tłuką się miedzy sobą na poważnie? Czy
tak jest naprawdę? Ja tego nie znoszę. Tyle jest czarnych charakterów do
utłuczenia. Mr Sinister o mało co Ziemi nie najechał podczas tego
eventu. Ale nie, niech dobrzy znowu biją się nawzajem o jakieś głupoty. A w tym czasie źli wykorzystają sytuację. Ja chcę
powrotu tych "starych dobrych czasów"
które świetnie opisał Spider-Man. Spotyka się dwóch herosów, w wyniku
nieporozumienia, walczą chwilę ze sobą. Ale po jakimś czasie okazuje się,
że jednak są po tej samej stronie, łączą siły i pokonują tych złych. I
tak właśnie powinno być.
A tutaj na samym początku robią ze Scota Summersa jakiegoś
nawiedzonego fanatyka-zelota. Teraz wiem, że to wszystko zaczęło się wcześniej w eventach Schizm i Utopia. Niestety - w ogóle poprowadzenie tej postaci w ostatnim czasie mi się nie podoba. Zrobili z niego przybranego syna Magneto. Jak facet który przez moc Feniksa DWA
RAZY (!!) stracił żonę a jego alternatywna córka była jej nosicielem, mógł
uwierzyć, że ta siła zbawi mutantów? No jak? To pierwsze założenie,
doprowadzające do wojny, od razu było bez sensu. Poza tym Cyclops zawsze był
zgodny i chętny do negocjacji. Można by choć podjąć próbę porozmawiania o tym
całym problemie. To w ogóle nie w jego stylu, by zaraz po kilku słowach
wywalić do Kapitana Ameryki z promieni optycznych. Inna sprawa, że
specjalnie kazano zabrać Cap'owi i mieć zaraz za plecami statek
inwazyjny. Całe zawiązanie akcji było bez sensu, zupełnie niewiarygodne
(wiem, wiem, że to fikcyjny świat) i strasznie prostackie.
Potem było jeszcze gorzej. Wydawało się, że znaleziono receptę -
wystarczyło podzielić moc Feniksa na kilka osób. I X-Men zaczęli
zmieniać Ziemię na lepsze. Dlaczego Avengers nie zaproponowali rozejmu?
Jasne, mogli dalej pracować sposobami zapobiegnięcia katastrofie, ale po
cichu przy pozornym spokoju. I jak można było być przeciw światu bez
wojen, głodu i chorób?Tym bardziej, że X-Men nie mieli ukrytego motywu jak Lex Luthor w "Sprawiedliwości". Kolejny absurd. Niestety zamiast szukać
porozumienia postanowili powalić Namora. I tu wrócił staaaary komiksowy
motyw - "Wszystko było dobrze póki nie okazało się, że tak naprawdę robi
się coraz gorzej". Cztery osoby to było już za mało by stabilne mieć
moc Fenixa. Nosiciele zaczęli wariować na maxa, mieć totalny kompleks
Boga i na końcu oczywiście zwracać się przeciwko sobie (wytłumaczono to w
DragonLance ). Bo ostatecznie zawsze "może być tylko jeden".
Mnie zwłaszcza przerażała Emma, bo przed nią naprawdę nic się nie mogło
ukryć. Dobrze, że na Utopii nie skasowała Cannonballa za
nieprawomyślność.
Choć nie wiem czemu wszyscy się oburzyli na Limbo-więzienie Magic. To
samo robił Stark w Negative Zone z nierejestrowanymi bohaterami. Tam
była nauka, tutaj magia. I to jedyna różnica.
I finał w którym Cyclops kompletnie wariuje, ale udaje się jednak go
powstrzymać. Tyle tylko, że już całkiem zmienili go w drugiego Magneto! Po ucieczce z
więzienia będzie teraz jako outlaw walczyć o prawa mutantów. Odrodzono
de facto Bractwo Złych Mutantów. Gorzej! Znowu wrócił problem mutantów
na świecie.
A było przecież tak fajnie. Scarlet Witch załatwiła sprawę. Żadnego
drugiego gatunku, żadnej kolejnej wojny, żadnej nienawiści i rasizmu.
Sielanka. A tu nagle Fenix doprowadził do kolejnej fali mutantów. Przez
co cały "House of M" okazał się bezsensowny. Wróciliśmy do punktu wyjścia
sprzed 50 lat! Pojawiają się mutanci, pojawia się rasizm, mamy przemoc i
nienawiść. Purefighters mieli rację - trzeba było od razu zabić
Mesjasza. No i nie wiem czy normalni, ludzie zmienieni nagle w dziwadła (jak ta
nastolatka która została kamienną ważką) będą wdzięczni Cyclopsowi.
Jakbym dostał moc deformującą mnie zewnętrznie to bym się wściekł.
Potraktowałbym to jako karę zmieniającą zwykłego człowieka w
potworka/straszydło.
Teraz już wiem dokładnie co się wydarzyło po World War Hulk. Secret Invasion i Dark Regin doprowadziły do takiej sielanki w Avengers. Bohaterowie zrozumieli swoje błędy i znowu wszyscy byli razem i trzymali się za rączki (scena obiadu w rezydencji Avengers). W ogóle nie widać
skutków Civl War - została jakby wykasowana poza jedną kwestią Tonego do
Steve'a. TO PO KIEGO GRZYBA ROBIONO CAŁĄ CW, SKORO WSZYSTKO WRÓCIŁO DO
PIERWOTNEGO STANU??? Wychodzi na to, że jedynym jej skutkiem który się
utrzymał był rozpad Fantastycznej Czwórki. Z tym eventem pewnie będzie
tak samo. Nie wierzę by na stałe zabito Profesora X. Za jakiś czas
pewnie wróci. A Cyclops na stałe zostałby złym tylko gdyby postanowili
na Amen uśmiercić Magneto (który ma już ze 100 lat ).
Były też inne błędy. Ostatecznie okazuje się, że "Niezwyciężony"
Iron-Man jest do niczego. Rozpętał wojnę domową, potem nie potrafił
pokonać Hulka a tutaj tylko pogorszył sytuację z Feniksem, dzieląc go na
5 części. To po kiego mi taki geniusz, który nie rozwiązuje żadnego
problemu?? Wyraźnie widać jakie skutki ma brak w Marvelu postaci typu
Batman, który ratuje wszystkich na końcu. Po co wysyłano część Avengers
na świat Kree by zdobyli część Feniksa, skoro ledwo wrócili to ją na
księżycu stracili, bo połączyła się z Phoenix Five?? Dlaczego Cable
wystąpił tylko w prologu? Toczy się bój o los wszystkich mutantów a
Cable'a nie ma? SŁABIZNA! Ataki małych grupek Avengers z Kun La na
X-Menów, skutkujących tylko startą kolejnych ludzi itd. itp. Cały event
do szybkiego zapomnienia, jak właśnie CW. Jedynym jasnym punktem było
krótkie szkolenie Hope przez Spider-Mana (które i tak za mało
podkreślono w finale). To zdecydowanie mój ulubiony bohater Marvela
(zaraz za nim jest Punisher). Cytaty z pierwszego Karate Kida -
genialne.
poniedziałek, 2 września 2013
Ja mam dyplom, to tobie niepotrzebny
Znowu premier powtórzył dziś powyższe hasełko ("Lepiej być dobrym
ślusarzem, niż marnym politologiem), które strasznie mnie wkurza. A
czemu politologa nie zastąpił historykiem, którym sam jest? Hę? Dla mnie
to jest draństwo, wywyższanie się i zwykła bezczelność. Od razu nasuwa
się pytanie - dlaczego premier nie został tym ślusarzem, kucharzem czy
stolarzem? Dlaczego swoich dzieci nie posłał do zawodówki tylko na
studia?? No perfidia na maksa. Tak samo mówią przedstawiciele wszystkich
innych grup zawodowych. Prawnicy uważają, że nie trzeba więcej
prawników w Polsce (5 tyś adwokatów i 10 tyś radców prawnych na 38 mln
Polaków), przewodnicy, że nie trzeba więcej przewodników czy
taksówkarze, że nie trzeba więcej taksówkarzy. I prawo tworzące takie
cechy czy korporacje musi zostać utrzymane. Tak nie może być IMHO!
Kolejny przykład arogancji władzy której ja mam dość. Bo kto zabroni
politologowi otworzyć zakład ślusarski? A ślusarzowi pójść na studia?
Wrzesień przyszedł i wróciła moja ulubiona audycja radiowa "Za a nawet przeciw". A w niej o tym czy obciąć przywileje związkowców. Ja mówię oczywiście tak. To co się dzieje w państwowych molochach ze związkami zawodowymi, to jest paranoja i zwyrodnienie. Jeśli związki są tak potrzebne, to członkowie niech płacą szefowi ze składek. Ja bym szału dostał gdybym musiał płacić jakiemuś krzykaczowi pensję za nic nie robienie (dla mnie) i jeszcze podskakiwanie. Najgorsze, że idą na to pieniądze podatników (rekordziści z PKP czy KGHM dostają ponad 20 tyś miesięcznie) a potem jeszcze rosną nam ceny biletów PKP czy energii elektrycznej (10 letnie gwarancje zatrudnienia). Ja jestem za ukróceniem tego. Tym bardziej, że w sektorze prywatnym związków prawie nie ma. Dlaczego centrale Solidarności czy OPZZ nic nie robią by pomagać tamtym pracownikom?
Tylko sama PO też jest cwana, bezczelna i arogancka. To samo trzeba zrobić z dotacjami dla partii politycznych i Senatem - zlikwidować. Bo to jest ta sama sytuacja. Klika przyssała się do państwowego cycka i żąda kasy za samo swoje istnienie. Choć niewiele dobrego dla ludzi robi.
Dalej też złości mnie mój ulubieniec z ZNP - przewodniczący Broniarz. Dlaczego nie należy likwidować gimnazjów? Bo biedni nauczyciele stracą pracę. Kolejny raz pokazuje, że wg ZNP szkoła jest dla nauczycieli a nie dla uczniów. A przecież jeśli mamy ok 4.6 mln uczniów, to przy 666 tyś nauczycieli wychodzi średnia nie do utrzymania - ok 7 dzieci na pedagoga. Trzeba zwalniać i to ostro, a nie ledwo 7 tyś w tym roku. Zostawić tylko tych którzy mają minimum 3 dzieci . Bo inaczej nigdy nie przełamiemy niżu demograficznemu .
Wrzesień przyszedł i wróciła moja ulubiona audycja radiowa "Za a nawet przeciw". A w niej o tym czy obciąć przywileje związkowców. Ja mówię oczywiście tak. To co się dzieje w państwowych molochach ze związkami zawodowymi, to jest paranoja i zwyrodnienie. Jeśli związki są tak potrzebne, to członkowie niech płacą szefowi ze składek. Ja bym szału dostał gdybym musiał płacić jakiemuś krzykaczowi pensję za nic nie robienie (dla mnie) i jeszcze podskakiwanie. Najgorsze, że idą na to pieniądze podatników (rekordziści z PKP czy KGHM dostają ponad 20 tyś miesięcznie) a potem jeszcze rosną nam ceny biletów PKP czy energii elektrycznej (10 letnie gwarancje zatrudnienia). Ja jestem za ukróceniem tego. Tym bardziej, że w sektorze prywatnym związków prawie nie ma. Dlaczego centrale Solidarności czy OPZZ nic nie robią by pomagać tamtym pracownikom?
Tylko sama PO też jest cwana, bezczelna i arogancka. To samo trzeba zrobić z dotacjami dla partii politycznych i Senatem - zlikwidować. Bo to jest ta sama sytuacja. Klika przyssała się do państwowego cycka i żąda kasy za samo swoje istnienie. Choć niewiele dobrego dla ludzi robi.
Dalej też złości mnie mój ulubieniec z ZNP - przewodniczący Broniarz. Dlaczego nie należy likwidować gimnazjów? Bo biedni nauczyciele stracą pracę. Kolejny raz pokazuje, że wg ZNP szkoła jest dla nauczycieli a nie dla uczniów. A przecież jeśli mamy ok 4.6 mln uczniów, to przy 666 tyś nauczycieli wychodzi średnia nie do utrzymania - ok 7 dzieci na pedagoga. Trzeba zwalniać i to ostro, a nie ledwo 7 tyś w tym roku. Zostawić tylko tych którzy mają minimum 3 dzieci . Bo inaczej nigdy nie przełamiemy niżu demograficznemu .
Subskrybuj:
Posty (Atom)