poniedziałek, 27 maja 2019

Warszawskie Targi Książki 2019 Dzień Trzeci

Dzisiaj było ciepło i słonecznie, w odróżnieniu od ostatnich dni. Niestety na miejsce dotarłem spóźniony. Choć może wyszło mi to na lepsze, bo kolejka po bilety i do wejścia była strasznie długa nawet o 10.30. Ciekawe jakby to wyglądało o 10.00. W każdym razie dzisiejszy dzień upłyną mi pod znakiem ścisku i dużej liczby zwiedzających. Jak już wszedłem do środka, to najpierw kupiłem Dredd Kompletne Akta 2 (z dodatkowym komiksem) i Kajko i Kokosz Królewska Konna, bo forumowicz @celtic poprosił mnie o te komiksy. Z opisu na tylnej okładce wychodzi, że to chyba fajna historia o Dredzie. Ale ponad setki ja na komiksy Ongrysu wydawać nie zamierzam. Jeśli nie będzie polskiej edycji Kolekcji, to po prostu ich nie przeczytam.






Niestety spóźniłem się też na spotkanie z Ryszardem Ćwirlejem i posłuchałem samiutkiej końcówki. Szkoda, bo lubię jego cykl milicyjny, ale przez te cyrki przy wejściu, trudno zdążyć na pierwsze prelekcje.


Za to bardzo udane było spotkanie z klasykami polskiego komiksu - Tadeuszem Baranowskim i Markiem Szyszko. Miał być też Bogusław Polch, ale niestety dopadły go problemy zdrowotne i musiał się udać do szpitala. Trochę przeszkadzały też problemy organizacyjne. Bo tym razem sala wykładów komiksowych też nie miała ścianek aż po sufit. Nie miała nawet kotary, tylko była szeroko otwarta na stoiska. Przeszkadzały więc odgłosy otoczenia. A na dodatek taka sama cienka, niepełna ścianka odgradzała nas od sąsiedniej salki, tylko ze spotkaniami dla dzieci. I trochę zagłuszała nas pani z mikrofonem z tej sąsiedniej salki. Geniusz wymyślił taki układ pomieszczeń.




Obaj panowie powiedzieli, że w latach 70-tych było mało rysowników komiksowych. A wtedy Świat Młodych zaczął wychodzić częściej, więc razem z Relaxem zrobiło się dużo pracy dla tych nielicznych twórców. Więcej mówił T.Baranowski, z którego  okazał się niezły gawędziarz. Nie wiedziałem o tym i o dziwo bardzo fajnie się go słuchało, bo nie przynudzał. Sam się przyznał, że jego ówczesna praca była amatorska. Odszedł z Relaxu bo nowy redaktor zaczął mu ingerować w treść komiksów, a tego nie lubił. Za milionowy nakład który wydał MAW, mógł on sobie wtedy kupić 150 $, więc na ówczesne czasy i warunki było to coś. Obecnie dzięki Ongrysowi i aukcjach jego oryginalnych plansz pan Baranowski żyje na zadowalającym poziomie i może poświęcać się malarstwu. Pracuje jednak też nad komiksem dla dzieci z ukradzionych negatywów i ma skończyć za 3 miesiące. Wtedy chce namówić Kulturę Gniewu by wydali poprawione wznowienie "Bezdomnych Wampirów".


Marek Szyszko od 30 lat nie rysuje komiksów, bo w odróżnieniu od towarzysza nie pisze sam scenariuszy, tylko wypełnia zlecenia. Wejście w świat komiksów tak samo mu wyszło, tylko potem zniechęciły go kwestie techniczne (liniowanie kadrów, rysowanie dymków, blau druki) i przerzucił się na ilustracje. Trochę zmieniło się to po 90 roku, bo łatwiej już się te komiksy składało. W 2018 stworzył 10 plansz do komiksu na 100-lecie niepodległości. "Królów Polski" robił dla Sportu i Turystyki, ale już zapomniał szczegółów. Było więcej tekstu niż rysunków = więcej liniowania. 


T.Baranowski powiedział jeszcze, że Orient Man (pierwsza polska postać komiksowa z supermocami) był łajzą i parodią tamtych czasów, a cenzura tego nie zrozumiała i to puściła. Twórca zrobił też swoją realistyczną parodię Thorgala i redaktor Wernal wtedy proponował mu pracę za granicą. Ale tak naprawdę Baranowski nie lubił rysunku realistycznego, więc nic z tego nie wyszło.




Mnie jeszcze wśród widowni pozytywnie zaskoczył chłopak który usiadł obok mnie. Miał w ręku reklamówkę z komiksami, a z niej wyciągną m.in właśnie "Skąd się bierze woda sodowa".
Na sam koniec spotkania szef Timoffu wręczył obu panom statuetki od Polskiego Stowarzyszenia Komiksowego, za całokształt twórczości. Cały wykładzik bardzo mi się spodobał i byłem pod wrażeniem obu twórców. Na szybko poprosiłem T.Baranowskiego o zwykły autograf i na szczęście udało mi się go uzyskać.


Zaraz po tym spotkaniu Motyl prowadził spotkanie z Marvano, na którym (potem mi powiedział) pojawiło się 12 osób. Czyli o wiele mniej, niż potem podobno stało do niego po wrysy. Sam też nie byłem na spotkaniu, bo w ogóle nie czytałem nic z jego twórczości. No ale łowcom jego autografów chyba by wypadało przybyć. 





Ja poszedłem na drugą stronę Stadionu, na scenę Fantastyki. Znowu była prelekcja kilku twórców (Rafał Kosik, Marcin Podlewski, Robert Wegner i jedna pani której zapomniałem nazwiska) nt. literatury i zjawiska postapo. W sumie było dość podobnie jak w zeszłym roku. Zapadła mi w pamięć koncepcja, że sporo twórców nie godzi się na zły, zastany świat obecny, więc uruchamia opcję zero-jedynkową niszcząc wszystko wokół. Trochę szkoda, że mniej jest literatury, w której niszczy się przyczyny zła, czyli np. wielkie korporacje, Niemców, Rosjan, skorumpowanych polityków i ich aparat biurokratyczny. Zamiast tego w sumie autorzy idą na łatwiznę. Choć cieszy, że przestają to być opowieści tylko o jednym twardym draniu, którego inni ludzie którzy przeżyli tylko chcą zabić, lub okraść. Na koniec spotkania prowadzący rozdawał książki. Miałem szczęście i udało mi się otrzymać nową powieść "Michała Gołkowskiego" pt "Otto" z cyklu Stalowe Szczury. Czyli wychodzi na to, że muszę wreszcie doczytać "Koenigsberg".




Drugim tematem była fantastyka militarna. Do Wegnera dołączył Michał Cholewa, Cezary Zbierzchowski i Adam Przechrzta. opowiadali o swojej twórczości, o tym jak szczegółowo piszą opisy bitew, jak rozplanowują sobie bitwy podczas pisania itp. Wpadł mi w oko wśród słuchaczy p. Piotr Cholewa, czyli tłumacz Świata Dysku i ojciec Michała Cholewy. Skorzystałem z okazji i też udało mi się uzyskać autograf. Zainteresowały mnie też słowa Adama Przechrzty, który interesująco mówił o swoim procesie twórczym. Jeszcze nic z jego książek nie czytałem, ale teraz raczej na pewno kupię sobie "Adepta", który zaraz wyjdzie w Kolekcji Mistrzów Polskiej Fantastyki. Niestety nie udało mi się od tego pisarza zdobyć podpisu, bo zablokował mnie pracownik targów odprowadzający go na Stoisko Świata Książki i tam mnie odsyłający. Ale ja nie miałem czasu by wystawać po stoiskach, skoro odbywały się kolejne prelekcje.



Obleciałem jeszcze raz koronę stadionu i strefę komiksową. Spotkałem p. Roberta Lipskiego i powiedziałem mu że Jacek Żuławnik dostrzegł błędy w jego tłumaczeniu. On odparł, że szkoda, że jego nie zaproszono na to spotkanie tłumaczy Moore'a, oraz że on też ma parę uwag do tłumaczenia p. Jacka ("Nawiedziciel"?). T. Sidorkiewicz ma swoją teorię dlaczego TK na wczorajszym spotkaniu nie odpowiedział o współpracy z Eaglemoss. Zaglądałem też do kosza Gildii.pl Naprawdę - mimo obić zniżka 50% od okładkowej jest bardzo kusząca. Jakbym nie miał już interesujących mnie tytułów, albo nie kupił wcześniej Astonishing X-Men 2 na stoisku Muchy, to bym brał. Małe obicia mi nie przeszkadzają, bo nie jestem fanatykiem perfekcjonizmu. Liczy się dla mnie przede wszystkim zawartość nad oprawą.




















Wróciłem znów na scenę Fantastyki bo Marta Kisiel, Marta Krajewska, Marcin Podleśny i Andrzej Pilipiuk debatowali dlaczego główny nurt literatury nie przyznaje się do fantastyki. I ten ostatni zawładną wręcz rozmową, wygłaszając swoje na poły żartobliwe tezy. Literatura głównonurtowa wg niego jest ogólnie słaba i dlatego wyciąga pojedyncze działa fantastyczne (nazywając je np. realizmem magicznym) np. Diunę do siebie, przekupując ich pieniędzmi i zapewniając uznanie. Twardoch i Orbitowski którzy mieli już dość fantastyki zaczęli się umizgiwać do głównego nurtu. Dlatego zaczynają być uznani. Ale są zdrajcami. Postfantaści, którzy dostali się do elity i się odcinają. :)




Są rzeczy w fantastyce jak np. "Gra o tron" które oddziaływują na całą kulturę i mają duży odzew społeczny. I nie można już ich ignorować. Po pytaniu "Czym jest Gra o Tron, jeśli nie fantastyką?" padła odpowiedź A.Pilipiuka - "Pornografią". :) Wspomniał on jeszcze cytat Issaca Assimova  o tym że ludzie śmiali się z pisarzy sci-fi i fantastyki dopóki ci twórcy nie zarobili pierwszych milionów.







Na koniec dnia była prelekcja współczesnych polskich twórców komiksowych. Był Grzegorz Janusz, M.Lewczuk, Michał Śledziński, Przemysław Truściński i doszedł jeszcze Tomasz Niewiadomski (Ratman). Dowiedzieliśmy się, że powstaje film animowany na podstawie komiksu "Podróż smokiem Diplodokiem". Będzie nowe "Osiedle Swoboda" i drugi "Pingwin". Powstają kolejne odcinki "Polska Mistrzem Polski". Polski rynek komiksowy się rozwija, jest dużo twórców, którzy zajmują się różnymi rzeczami. Dowiedziałem się jak powstawał Jeż Jerzy w 1994 roku i jak dostał się do pisma "Ślizg" i "Świerszczyk". łezka mi się w oku zakręciła, bo doskonale pamiętam jak mając 13 lat w szkolnej bibliotece czytałem kolejne odcinki tego komiksu, właśnie w "Świerszczyku". Pytań od publiczności nie było.







Na Kanapie Literackiej Andrzej Pilipiuk schował pazurki i był łagodniejszy, ale dalej odpowiadał w lekkim stylu. Dziewiąty tom Jakuba Wędrowycza będzie w lipcu - kupię na pewno. Tytuł to "Karpie bijem" i będzie w nim 17 opowiadań Podobno niektórzy ludzie wyrastają z tego bohatera - ja nie. :) Czytelnicy niezbyt polubili "Raport z północy", więc zamiast reportaży Pilipiuk musi pisać literaturę. I tworzy ją fragmentami - koniec, początek i środek. Robi to bo ma kredyt do spłacenia i rodzinę (dwoje dzieci) na utrzymaniu. :)  Lubi sobie robić jaja z idiotycznego, postmodernistycznego "Zmierzchu". Moda na wampiry zainspirowała go do napisaniu cyklu o wampirach z Pragi, gdzie odwrócił całkiem ich mit, robiąc z nich słabe i głupie stwory. Jeszcze się dowiedziałem że Andrzeja Sapkowskiego środowisko nie lubiło nawet przed sukcesem gry CD Projektu. :)











Po wywiadzie sam mistrz zaproponował, że rozda jeszcze parę autografów, więc skorzystałem z okazji i wziąłem. Następnie trochę po 18.00 wyszedłem nieco zmęczony ze Stadionu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz