Dzisiaj cały dzień "eksperci" i politycy mocno krytykują JOWy. I mnie
to wkurza, bo przytaczają złe przykłady. Wybory do senatu są tylko na
papierze jednomandatowe. A wyglądają właśnie tak jak wyniki pierwszej
tury wyborów prezydenckich. Wg senackiej ordynacji wybory wygrałby Duda -
czyli kandydat z 35% głosów. A reszta się nie liczy. Takie coś to nie
jest prawdziwy JOW.
Po pierwsze okręgi muszą być mniejsze.
100 okręgów senackich na 312 tyś km2 daje zbyt duża powierzchnię
okręgu. Nic dziwnego, że w drugiej izbie królują wielkie partie z aparatem umożliwiającym kampanię na tak dużym terenie. Okręgi
muszą być małe. Jestem za zmniejszeniem liczby posłów do 400 ale na
początek było by te 460 okręgów - czyli 100 więcej niż powiatów.
Po
drugie - w nowej ordynacji musi być możliwość by mógł startować każdy.
KAŻDY! Zbierasz wymaganą liczbę podpisów pod swoją kandydaturą (1000 czy
2000) i Okręgowa Komisja Wyborcza musi cię zarejestrować. MUSI! Bez
żadnych komitetów i innych formalności - masz 18 lat i podpisy - jesteś
kandydatem. Każdy wyborca mógłby oczywiście podpisać nieograniczoną liczbę list poparcia - tak jak jest teraz.
Lista kandydatów musi być otwarta. Czyli
nie tak jak teraz, że Komitety wyborcze mogą zgłaszać listy maksimum 10
kandydatów. Nie - KAŻDY może się zarejestrować. Nawet jeśli lista
wyborcza liczyłaby 1000 albo i więcej nazwisk. Nie ma limitów, wybory
niech będą dla wszystkich a nie tylko partii z zapleczem.
No i ostatnia rzecz - tak jak w wyborach prezydenckich i na wójtów i burmistrzów muszą być 2 tury. Żeby nie było tak, że kandydat np z 35 % zabiera jedyne miejsce a reszta 65% jest niereprezentowana. Nie - wygrywa ten kto zdobędzie ponad połowę głosów. Jeśli nikt nie zdobył tyle, to robimy drugą turę między dwoma najlepszymi w okręgu.
Poza
tym każda z tur musi trwać 2 dni (sobotę i niedzielę), by poszło więcej
ludzi, wszyscy mogliby głosować korespondencyjnie lub przez internet
także za pomocą pełnomocnika wyborczego. Oraz powinien powstać porządny
system informatyczny zawierający bazę wszystkich uprawnionych do
głosowania, dostępny dla członków wszystkich obwodowych komisji
wyborczych. Chodzi o to by każdy mógł głosować w dowolnej komisji
wyborczej, a nie w jednej jedynej w całym kraju. No i przydałoby się
umieszczać komisje w bardziej uczęszczanych miejscach - np. w Galeriach
handlowych.
I z takimi wyborami nowa JOWowa
ordynacja wyborcza byłaby powszechna, profrekwencyjna i demokratyczna.
Dzięki naszej kłótliwości i podziałom politycznym nigdy w życiu nie
doszłoby do takiego wypaczenia jak w USA czy Wielkiej Brytanii. I taką ja właśnie popieram z całego serca.
W UK jest 650 JOW-ów, a i tak partia z 12% głosów otrzymuje ledwo kilka mandatów.
OdpowiedzUsuńAle w Wielkiej Brytanii nie ma 2 tury wyborów. Już to napisałem - przy JOWach muszą być dwie tury głosowania, jak na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Wybory 4.06.1989 roku w Polsce też miały 2 tury. Dwa dni na głosowanie też by się przydało. Dopiero po tak przeprowadzonych wyborach IMHO można by uzyskać bardziej miarodajne wyniki.
Usuń