czwartek, 5 grudnia 2013

Serialowo

Odcinek "Arrow" 2x8 IMHO był na poziomie poprzedniego, czyli dalej nieco słabszy od 2x6. No jasne, dalej mamy masę smaczków ale brakowało mi super śmiesznych onlinerów w tym odcinku.

Oczywiście już 2 scena a Felicyty mówi coś kompromitującego i zabawnego do Moiry. Ale dla stałych widzów jest to już przewidywalne. I nie wiem dlaczego nagle zaczęto "grać biustem" Felicyty poprzez najpierw seksowną czerwoną sukienkę, a potem różową. Po pierwsze nie za to kochamy tą postać. Po drugie - ona ma przeciętne te piersi. :) Co to jest zwykłe B? :D Laurel ma co pokazać, a przynajmniej miała póki alkohol i prochy nie zaczęły jej wyniszczać. :) No i kolejny odcinek bez Laurel to dobry odcinek :). Niestety Sarah we flasbackach tym razem prawie wyłącznie grała jedną przestraszoną o los Slade'a miną. Mam nadzieję, że dalej nie będzie tak drewniano. Wracając jeszcze do biustów :) Thea też jest raczej płaska. Ale ta jej wcięta po bokach kreacja na przyjęciu - miodzio. Mam nadzieję, że w dalszych odcinkach przestaną tak biustować nie te bohaterki co trzeba :). :P Summer Glau miała ze 3 krótkie sceny i nic fajnego tym razem nie pokazała.

Barry Alan. Może się podobać. Nie oglądałem Glee, więc nie mam uprzedzeń. Choć może nieco przeszkadzać ta jego trójkątna głowa. Trochę zbyt stereotypowo zrobiono z niego typowego geeka - nieśmiały, zapomina języka w gębie, ma pecha jak Peter Parker i wszędzie się spóźnia. Po prostu chciano go sparować z Felicyty, która znowu wypowiada się jakby miała romans z Oliverem. Trochę przesłodzone ale nawet sympatycznie się to ogląda. W kontekście nadchodzącego serialu "Flash", bardzo istotna była opowieść o śmierci matki Barrego. Jego opis sprawcy to jak nic Profesor Zoom - nic innego mi nie pasuje. Będzie się działo w przyszłym roku.



Nieco zawodzi wątek Moira - Malcolm. Ona dowiaduje się o Rash Al Gulu i Lidze Zabójców, napuszcza ich na Merlyna, ten ucieka (http://www.youtube.com/watch?v=UIjr6BBmcxk) i koniec. No co to ma być? Gdzie kolejny epicki pojedynek Dark Archer - Green Arrow??! Jeśli Malcolm jeszcze nie wróci w którymś kolejnym odcinku, to to będzie pierwszy poważny błąd świetnego do tej pory 2 sezonu. No i skoro to nie Rash i Lazarus Pit wskrzesiły Malcolma, to jakim cudem on przeżył strzałę w sercu?? Przecież nie jest Darth Maulem i nie ma mocy :D :)

Na wyspie nic odkrywczego - Slade dostał serum i niedługo będzie jak komiksowy odpowiednik ("Walczyłem tam z kimś o podobnych możliwościach"). Przecież oczywistą, oczywistością jest to że nie umarł. Niestety coraz bardziej widać, że pobiją się z Oliverem o dziewczynę. Wątek Roya i Sin to nic specjalnego, bo jego konkluzja będzie dopiero za tydzień. Ale Arrow perfidnie się zachował strzelając do Roya. Im szybciej zaczną działać razem na poważnie, tym lepiej. Zwłaszcza w związku z tymi pogłoskami o aktorskiej wersji Young Justice, która IMHO bez TEGO aktora jako Roy Harper/speedy byłaby bez sensu.

Dla mnie clou odcinka były starcia z Bratem Cyrusem. Fajnie zrealizowane walki. Oliver się zwijał jak w ukropie ale Cyrus na serum jest "Unstopabble" :). Ale najbardziej klimatyczna jest jego maska - połączenie/wypadkowa podobnych outfitów Deadhstroke'a i Bane'a. Bardzo mi się spodobała. Niestety Arrow dokładnie jak rok temu w odcinku "Years End" "Faild this city" (brakuje mi tego powiedzonka) i znowu leżał na łopatkach :).

Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy za tydzień. Kościół Krwi musi zwyciężyć :) :D.



Dziś też skończyła się  kolejna 3 odcinkowa saga South Parku, tym razem parodiująca Grę o Tron. Jednym słowem - epic. Naprawdę fantastyczne odcinki. Ciągle się śmiałem, zwłaszcza gdy odtwarzano sceny z serialu. "Mhysa, Mhysa", uwięzienie Stana, czy przechadzki Cartmana w ogrodzie. A "Red Robin Wedding" to już w ogóle mnie rozwalił. Także parodia Czarodziejki z Księżyca i całego anime ( w roli głównej Kenny) było fantastyczne. Tą trylogią twórcy uratowali ten do tej pory dość słaby sezon. Jedyny feler, to to, że twórcy nie zrobili prawdziwej czołówki ala GoT. Nie było pojawiającego się South Parku tak jak to zrobiono ze Springfield w Simpsonach. Sama fajna piosenka "Winner, winner", to za mało - wyłaniające się budynki muszą być.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz