Po pulsowatej Jessice Jones, którą
zdążyła w zeszłym roku wydać Mucha, kolejny tom czerwonej
kolekcji to już świeżynka jaką są przygody Winter Soldiera.
Bucky Barnes był
pomocnikiem Kapitana Ameryki, który zginął pod koniec II WŚ. W
2005 roku Ed Brubaker postanowił go wskrzesić, dorabiając mu
przeszłość, w której pokazał, jak odnalazła go sowiecka łódź
podwodna, oraz jak udało się uratować jego życie. Tyle że potem
został poddany praniu mózgu przez KGB i przekształcony w ich
bezwzględnego i brutalnego zabójcę, który dokonywał zamachów
przez cały okres Zimnej Wojny. Pomiędzy misjami zaś był trzymany
w komorze kriogenicznej, by się nie starzał. To wszystko zostało
wymyślone przez Brubakera i przedstawione już naszym czytelnikom na
początku trzeciego polskiego odrodzenia komiksowego w WKKM #11 i
#14. W tym tomie SBM powtarzany jest właśnie 6 zeszyt z 14-stu
zamieszczonych w tamtych dwóch tomach.
Główną historią jest
natomiast "Gorzki Pochód". Jego akcja dzieje się 1966 r.
I opowiada o tym jak SHIELD wysłało Nicka Fury'ego i agenta Shena,
by odbili z łap Hydry dwóch nazistowskich naukowców, którzy
dokończyli wzór Alchemii, zapoczątkowany przez Armina Zolę. Dzięki
jego pomocy można dowolną materię przekształcić w pożądane
surowce, jak złoto, platynę, uran itp. Jeśli Hydra zaczęłaby go
używać, zniszczyłaby światową gospodarkę i doprowadziła do
kolejnej wojny światowej. Amerykanie nie mogą sobie na to pozwolić.
Na ich nieszczęście Ruscy też się dowiadują o tej sytuacji i
posyłają za naukowcami swojego najlepszego człowieka, czyli Winter
Soldiera. Rick Remeder pokazuje nam czasy przed jego uratowaniem
przez Kapitana Amerykę gdy Bucky jest zimną i bezwzględną maszyną do
zabijania. Świetnie wyszkoloną, wyposażoną i niesamowicie
skuteczną. Wspaniale się ogląda właśnie takiego Bucky'ego. Nie
gada, nie filozofuje, tylko skupia się na wykonaniu zadania i
posłuszeństwie względem KGB. Tzn. jeśli nie ma przebłysków z
czasów wojny, kiedy był partnerem Kapitana i działał po stronie
aliantów. Moim zdaniem wciśnięto ten wątek trochę na siłę, by
pasował do z góry wiadomego zakończenia.
Przedstawiono nam
pasjonujące starcie trzech sił, skupionych na jednej rzeczy. Mamy
tu rasową historię szpiegowską stylizowaną na bondowskie
opowieści z lat 60-tych. Podobny zabieg przeprowadzano kiedyś w
starej grze na PC "Evil Genius". Jest infiltracja bazy, są
wybuchy. Agenci nie patyczkują się z przeciwnikami i trup pada
gęsto. Oczywiście jest zima, bo Zimowy Żołnierz. Jest nieznana mi
przywódczyni Hydry i masa jej pachołków dowodzona przez jednego
henchmana. Trochę zgrzytały mi nieco zbyt jaskrawozielone ubranka,
ośmieszające ich równie dobrze, jak te fanatyczne teksty, które
wypowiadali. Dobrze, że z czasem żołnierze Hydry zaczęli nosić
czarno-szaro-czerwone stroje.
Pojawiła się dla mnie
jedna ale duża nieścisłość. Agent Shen poznał prawdziwą
tożsamość Zimowego Żołnierza. I zdał raport Fury'emu. No to
dlaczego Nick nie powiedział nic Kapitanowi? Jeśli dobrze pamiętam
to co czytałem 6 lat temu, to on się wszystkiego dowiedział z akt
Łukina chyba... Ale na pewno nie od Nick'a. Niezrozumiałe. Remeder
miał słabego redaktora, albo Shen nie zdał pełnego raportu. Tylko
wtedy jest to niewyraźnie pokazane w komiksie. Sam Agent na początku
był typem dowcipkującego zawadiaki, ale przeżycia w Novakistanie
ujawniają gryzące go przeszłe tragedie i zmieniają jego
spojrzenie na świat.
Rysunki są nieco
uproszczone i kreskówkowe. Mi osobiście przypominają styl Cook'a z
"Catwoman", choć słyszałem głosy, że są od niego
sporo gorsze.. Najważniejsze, że wszystko jest czytelne, choć
czasem może trochę za płaskie. Kolorystyka jest nieco przygaszona,
bo wszystko dzieje się w przeszłości. Shen trochę dowcipkuje, ale nie jest to opowieść z humorem. Szybko robi się poważnie i dramatycznie, więc taka łagodna oprawa kłóci się z tym tonem.
Tom naprawdę wart polecenia i do przeczytania. Szkoda tylko że nie dodano jeszcze tego 7 zeszytu z runu Brubakera, bo sam 6 jest kompletnie oderwany od reszty. Jeśli się nie czytało całości, trudno się we wszystkim połapać.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz