Tym razem okładka nowego
numeru może być trochę myląca. Mogłoby się zdawać, że zapowiada jakąś
przygodę na morzu. I jest jedna taka w środku, ale bardzo krótka, więc
za wiele się nie napływamy. Ale z zaprezentowanych wariantów jest
najlepsza. Druga grafika którą dali zaraz za wlepką, jej autor Michael
Golden powinien się wstydzić. Barbarzyńca i dziewczyna na niej
wyglądają jak upośledzeni.
Ta krótka opowiastka na
morzu, nie dość że nic nie wnosi w relacjach Belit-Conan, to
jeszcze jest brzydko, szkicowo rysowana. We wstępie określono to
jako minimalistyczny styl Tonego Salmonsa. Moim zdaniem jednak za
bardzo przesadził z tą oszczędnością.
Drugą krótką formą
jest wiersz okraszony całostronnicowymi ilustracjami. Nie lubię
takiej formy, ale przynajmniej Whiliam Johnson włożył w nią dużo
pracy i umiejętności. Detale są zrobione ślicznie. Nie zabrakło
też charakterystycznego rogatego hełmu typu wikingskiego, tym razem z rogami po bokach a nie z przodu.
Potem mamy dwie połączone
ze sobą historie. Najpierw Conan wpada jak pijany lubelski
rowerzysta w bagno wojny granicznej między Argos i Zingarę.
Jednocześnie dalej jest on ścigany przez barachańskiego korsarza
Bor'aqha Sharaqa. Tutaj to się robi kolejna komedia. Bo jak tu się
emocjonować, jak ten gościu już z 5 raz próbuje zabić
Cymmeryjczyka i nie daje rady, bo jest zwyczajnie gorszym wojownikiem
od niego. I mam wrażenie, że podświadomie zdaje sam sobie z tego sprawę (mimo buńczucznych odzywek rzucanych podczas walki), co wkurza go jeszcze bardziej. Próbuje tak jak wcześniej różnych sposobów. W drugim
komiksie znowu sięga po magię, ale nie będzie zaskoczeniem jeśli
napiszę, że nie za bardzo mu się to udaje. Tylko że zakończenie
dalej jest otwarte i ten pirat może znowu powrócić. Mamy przecież
jeszcze 42 tomy do końca serii.
W samej "Krwawej Waśni"
są słabe rysunki Dave'a Simonsa. Twarze są toporne, ostre ale
uproszczone. Nie pomaga też rozmycie czy to matryc, czy też tak wyglądał oryginalny styl tej opowieści. W "Oczach
G'Bharra Rjinna" jest lepiej. Widać że Rudy Nebres (jego
krótki biogram jest na końcu tomu) się stara i wkłada wysiłek w
szczegóły, czy to tła, towarów na bazarze, czy umięśnienia
bohaterów. Zdarzają się też naprawdę ładne strony, z ostrą i
miłą dla oka kreską. Ale twarze niezbyt mi się tu podobały.
Znowu jest zbytnie rozmycie. Na moje oko tusz został też położony
zbyt delikatnie, przez co pewne kreski się gubią.
Charakterystyczny, złowrogi hełm korsarza został tu uproszczony i
przestał wywoływać aż takie wrażenie. Albo to jest znowu wina
słabej kopii. Czytało się to jednak przyjemnie z coraz większym
uśmiechem. Naprawdę jestem ciekaw czy ten arcywróg powróci.
Na koniec dostajemy
najlepszą historię tomu. Conan został dowódcą wojsk jednego
hrabiego z Korynthii, którego zamek jest oblegany przez sąsiedniego,
agresywnego barona. Wobec przeważających sił barbarzyńca musi być
stale czujnym i dać z siebie wszystko. Pokonać wrogów i zdrajców
i spróbować wygrać. Ktoś tu chce pokonać jego spryt techniką i
zapleczem ("Asterix: Misja Kleopatra" się kłania), ale
wiadomo, że Conan nie ma szczęścia tylko stosuje taktykę.
Jednocześnie w tle zaczynają dziać się rzeczy, które rozwinięcie
znajdą w kolejnym tomie. Jest na co czekać, bo osobiście lubię
poruszone tu klimaty. No i Fleisher znowu wrzucił dobry żarcik o
umiejętnościach niewiernych żon. :)
Rysunki Garrego Kwapisza
są świetne. Bardzo dobrze wypełnia miejsce po Johnie Buscemie,
kiedy nie ma Alcali czy Chana. Śliczne panoramy okolicy, sceny
zbiorowych walk, krajobrazy, postacie, kobiety. To wszystko porusza
moją artystyczną stronę. Osobiście chciałbym by właśnie takim
stylem rysowany i zapamiętany był Conan. Ja wnikam wręcz do tego
świata, gdy jest tak obrazowany.
Ogólnie tom wyszedł
nieco słabiej niż kilka poprzednich. Tym razem warstwa graficzna
większości opowiadań zawiodła. Poza oczywiście "Szponami
Rybołowa". Jednak fabuły są dobre, mięsiste, wnoszą kolejne
rzeczy do postaci (poza tymi krótkimi). Ja kupuję wszystko, ale ten
szczerze mogę polecić mniej zakochanym w Conanie.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz