Będąc dziś w Empiku
natrafiłem na świeżutki Star Wars Komiks z kolejnymi przygodami
Darth'a Vadera. Jakoś nigdy mnie nie ciągnęło do komiksów z tego
universum, bo wolę książki. Ale akurat ten postanowiłem
przeczytać. Zawsze to taniej wychodzi niż Kolekcja DeAgostini, na
którą zwyczajnie mnie już nie stać. Zdziwiło mnie, że słowo
wstępne pisze Jacek Drewnowski, którego do tej pory znałem głównie z
tłumaczeń kaczek Disneya.
W każdym razie ten numer
pokazuje nam czasy niedługo po Czystce pokazanej w "Zemście
Sithów". Oprócz Vadera i Imperatora pojawia się tu Wielki
Inkwizytor znany z kreskówki "Star Wars: Rebels".
Palpatine przekazał korpus Inkwizytorów pod dowództwo Vadera, a to
oczywiście rodzi tarcia między nim a Wielkim Inkwizytorem.
Dowiadujemy się, że większość pozostałych pomocników to Jedi, którzy by ocalić
swoje życie, przysięgli wierność Imperium. Trochę rozczarowująca
ta ich geneza. Ja myślałem, że Palpi na boku wykształcił sobie
jeszcze jakichś pomniejszych uczniów, albo że byli to zwolennicy
Dooku. Takie zgarnianie wszystkiego od Zakonu Jedi, to trochę
pójście na łatwiznę. Tym bardziej, że w dalszej części
opowieści pojawia się ponownie (jak w serialu "Wojny Klonów")
motyw dzieci wrażliwych na Moc. Czyli Palpatine ma ciągle chęć
szkolenia kolejnych uczniów. Tylko może wcześniej za bardzo był
zajęty Wojnami Klonów?
Imperator daje swoim dwóm
podwładnym listę potencjalnie ocalałych z pogromu Jedi. A
wyszczególniona jest Jocasta Nu, która prowadziła Bibliotekę i
Archiwum Jedi. Może jest ona słabsza we władaniu mieczem
świetlnym, ale posiada cenną wiedzę, którą Imperator mógłby
dobrze wykorzystać. I tak większość komiksu śledzimy naprawdę
pasjonujący pościg i ucieczkę oraz walki. Jest klimat, jest moc w
tym wszystkim. Osobiste animozje i dążenie do władzy da się tu
wręcz kroić nożem a czyta się to świetnie. Charles Soule naprawdę
się postarał.
To samo jest w drugiej
historii, gdzie Vader musi się mierzyć ze spiskiem w armii, który
chce go wykończyć by zdobyć więcej łask Imperatora. I więcej
nie napiszę, bo już całkiem to wszystko zaspoileruję. Naprawdę
warto się z tym zapoznać. Po prostu Vader jest świetną, złożoną
postacią, targaną namacalnym wręcz dla czytelnika wewnętrznym
konfliktem. I ciągle jesteśmy ciekawi, w którą stronę to
pójdzie. Co zrobi Anakin? Co knuje Imperator? Kto kogo zdradzi
pierwszy? I to mimo tego, że wiemy, że status quo zostanie i tak
zachowany. Ale właśnie dlatego tak dobry jest ten scenariusz. Podoba mi się miejscami czarny humor czy nawiązanie do słynnej kwestii z "Planety Małp". Oczywiście mamy też charakterystyczne duszenie Mocą.
To samo z rysunkami
Giuseppe Camuncoli. Są świetne, wyraziste, czyste, gładkie,
szczegółowe. Cieszą oko. Choć może czasem Vader jest zbyt
gumowy, a Palpatine i Jocasta ma zbyt porysowaną zmarszczkami twarz.
Ale to są drobiazgi bo walki, używanie Mocy, gwałtowne śmierci są
zobrazowane bardzo dobrze. Na końcu pisma dostajemy galerię okładek.
Podsumowując – ten mój
powrót do komiksów SW naprawdę zachęcił mnie do kolejnych
pozycji Bo tutaj człowiek ma wielki niedosyt – 150 stron czyta się
bardzo szybko, mamy clifhanger, takie niedopowiedzenie, na
rozwiązanie którego jeszcze długo sobie niestety poczekamy. Za
wciągające właściwości polecam zapoznać się z nim osobiście.
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz