niedziela, 14 kwietnia 2019

Spider-Man: Całkiem Nowy Dzień


Przyszła wiosna (choć na Pomorzu piździ dalej), przyszedł nowy kwartał, oraz zupełnie niespodziewanie przyszła nowa kolekcja komiksowa od Hachette. Serio – wszyscy spodziewali się, że Spider-Man albo kolekcyjny Deadpool wyjdzie w czerwcu, już po przedwczesnym zakończeniu (przez działania wrogiej konkurencji) WKKM na 170 tomie. Nawet Egmont tak myślał, więc w swojej serii Klasyka Marvela najpierw wyda w kwietniu Wojnę Nieskończoności (przed filmem MCU), a w maju Spider-Mana Todda McFarlane'a (niby miało być przed nową Kolekcją). No ale nie udała im się ta wredna sztuczka któryś już raz z rzędu, bo Hachette postanowiło wreszcie odpowiedzieć "siłom i godnościom osobistom". :) Drugim zaskoczeniem jest to, że to nie jest od razu start regularny, jak wszyscy wieszczyli (poza mną), tylko kolejny test. Zatem dostępne są one tylko (jak zwykle) w województwie lubelskim (najlepszym) i pomorskim. Niestety teraz rzucono je TYLKO w salonikach Świata Prasy oraz salonikach i kioskach firmowych Kolportera. Ruch pada, więc myślałem, że do testów wejdzie jeszcze sieć Garmond, bo oni dopiero co testowali hachettową kolekcję samochodów PRL. Ale niestety, tam też nie ma, więc liczba dostępnych egzemplarzy testowych spadła.



Wydanie kolekcyjne tego komiksu, zachowuje wysoką jakość wykonania, podobnie jak pozostałe serie Hachette. Gruba, twarda okładka i czerwona wyklejka z kadrami z komiksu. Tym razem układają się one w takie prostokątne kafelki. Mamy 190 stron kolorowego komiksu i dodatków na porządnym kredowym papierze. Pierwszą wadą jaką dostrzegłem, jest brak strony informacyjnej o komiksie przed wstępem. W WKKM i SBM obok informacji o wydawnictwie, tłumaczeniu i licencji mamy też info o twórcach zawartości tomu – scenarzystę, rysownika, tusz, kolor, redakcja oryginalna i to z rozpisaniem na zeszyty. Tutaj tego nie ma. Twórcy są umieszczeni od razu na okładce, tyle że bez podziału na funkcje i mnie trudno było się już zorientować, kto konkretnie tworzył zeszyty 4-6. Ja rozumiem, że wstępniak od Eda Hammonda (tego samego co w SBM) musi być, ale otwieracza żal. Może w wydaniu seryjnym mogli by to naprawić. Przeszkadza mi też przygaszona paleta barw na prawie wszystkich stronach. I nie wiem czy to jest wina matryc, czy może drukarni. Może to drukują za granicą, bo tomy WKKDC wyglądają podobnie. Z tego powodu ode mnie kolejny minusik.


Mamy za to rozpiskę na rysunkach Johna Romity Juniora i ramkach z tekstem o tym co wydarzyło się wcześniej. To są czasy po Wojnie Domowej i po tym jak Straczyński został zmuszony do napisania historii "One More Day", w której przywrócono ciotkę May do zdrowia (PO JAKĄ CHOLERĘ?) w zamian za wymazanie związku Petera i Mary Jane. Marvel postanowił odmłodzić Petera, żeby nie zrażać do siebie młodszych czytelników. Cofnięto nawet jego naturalne wytwarzanie pajęczyny, które zyskał gdzieś w 2005 roku, po tym jak zmartwychwstał, gdy go Morlun zabił.


Podsumowując – mamy Petera Parkera który nie ma kasy, nie ma mieszkania, nie ma własnej pracy, żony/dziewczyny I DALEJ MIESZKA W DOMU SWOJEJ CIOTKI NA QUEENS. PO 50 LATACH! Boże jak to się beznadziejnie czyta n-ty raz z kolei. Czemu Marvel upał się wszędzie wciskać ciągle to samo?! Bo nie mogę za bardzo winić grafomanów piszących scenariusze do kreskówek, filmów i komiksów, skoro maja przykaz z góry by robić to jak chcą włodarze wydawnictwa. Robią więc co mogą w ramach narzuconego formatu. Całkowicie rozumiem też iluzję zmiany, którą wymyślił i uskuteczniał Stan Lee na początku Srebrnej Ery komiksu. Ale tu już dano sobie nawet spokój z iluzją – chamsko wpycha się nam trzydziestolatka w role wiecznego nastolatka. I to mimo wcześniejszego istnienia Ultimate i wymyślenia Milesa Moralesa. Naprawdę chciałbym poznać badania i ich metodologię, z której wynika Marvelowi, że tak musi być, bo inaczej sprzedaż im spadnie. A wiecie co jest najgorsze? Slott od tego 2007 robił co mógł i coś tam doda nowego od siebie. W końcu udało mu się wypracować jakieś nowe i miejscami ciekawe treści. Tyle że 10 lat po tym jak zaczął KOLEJNY RAZ MARVEL ZRESETUJE PAJĄCZKA do stanu zera kasy, dziewczyny, pracy. Koszmar. Ale o tym popiszemy, gdy w Kolekcji ukaże się odpowiedni tom.


Wracamy na ziemię. Parker jako niezarejestrowany bohater unikał interwencji na ulicy, bo przestępczość i tak znacząco spadła. Poza tym skupiał się na tym by znaleźć sobie nowe mieszkanie i pracę. Sekwencję wywiadów z potencjalnymi pracodawcami zrealizowano naprawdę zabawnie. Niestety oczywiście kończy się na tym, że nigdzie indziej go nie chcą, poza Daily Bugle. Heh – to jedno trzeba przyznać – postać JJ Jamesona wyszła Marvelowi/Stanowi Lee/Stevowi Ditko jak żadna inna. Uwielbiam te choleryczne kwestie i wstawki w jego wykonaniu, oraz jak często sam wpada w sidła własnej retoryki. I tutaj znowu jest najbardziej zabawny, kiedy rozumie, że bez Spider-Mana nikt nie chce kupować jego gazety. Slottowy humor tu dopiero rozwija skrzydła ale można się czasem szczerze uśmiechnąć.



Zatem Parker wraca na stare śmieci a w okolicy pojawia się nowy przeciwnik – Mr Negative. Oczywiście jest to kolejny megaloman, który kolejny raz też chce wyrwać dla siebie kawałek półświatka w NY. Bardzo zabawnie wyszło jego pierwsze starcie z Pajączkiem. Ale ogólnie na razie intryga mi nie przypadła do gustu. Jest strasznie wtórna. Bardzo przypomina to co się działo w pierwszym sezonie kreskówki Spectacular Spider-Man. Znaczy wiem, że scenariusz Slotta jest rok wcześniejszy, ale mógł się chyba bardziej postarać, niż przedstawienie nam kolejnej kopii Kingpina. No i motywu braku sieciosplotów, przez co Peter nie może pokonać swoich wrogów i uciekają. Ileż razy ja to widziałem w TAS, czy też w TM-Semicach z lat 90-tych? Ale gdy Pająk ma pełno sieci, to zwykle i tak mu to nie pomaga pokonać wrogów. Ot taki komiksowy paradoks i sztampa.


W drugiej części numeru mamy już scenariusze Marc'a Guggenheim'a i widać wyraźnie ten dualizm scenarzystowski. Wątek Mr Negative'a raptownie zostaje przerwany a pojawia się jakiś wanabe Goblin. Poza tym zostaje rozbudowana postać nowej superbohaterki – Jackpot. I tu mamy kolejną wkurzającą rzecz. Marvel postanowił pozbyć się żony Spider-Mana i wysłać Mary Jane do LA. Tylko dlaczego kolejna kobieta w życiu Parkera tak bardzo ją przypomina. Dla mnie praktycznie jest to MJ, tyle że z mocami. Czyli tu bardzo mocno przetwarza się motyw takiego związku jaki Peter miał z Black Cat. Słabo. Poza tym znowu brak sieciosplotów nie pozwala łatwo pokonać wroga, co ma potem dość gorzkie konsekwencje. Tyle dobrego, że to się rozrysowuje w jakiś szerszy kontekst. Że do czegoś będziemy zmierzać. Tyle że potrzebowałbym ze trzech omniaków, żeby do czegoś tu dojść. Za mało tego wszystkiego na zaledwie 180-stronnicowy tom Kolekcji. A wszystkiego na razie nie dostaniemy. No chyba że Hachette będzie to też przedłużać do 208 tomu. :)


Rysunki oblecą. Ja doceniam prace Steve McNivena przy Wojnie Domowej. Ale w Pajączku jakoś mi nie leży. Rysunki są poprawne, ale bez tej iskry, bez efektu wow. Tym bardziej, że powtórzył dwa razy motyw bliskiego stykania się twarzy. To samo z drugim twórcą, który jest jeszcze bardziej bezbarwny, choć oczywiście poprawny. Na końcu tomu dostajemy wywiad z Danem Slottem oraz dwie pełnostronnicowe okładki alternatywne. Niewiele, ale potem może będzie lepiej.


Początki zawsze bywają trudne. Zawartość tomu oceniłbym na 6, ale fantastyczna cena podwyższa ją o oczko. Mimo wszystko za 14.90 warto zobaczyć jak zaczynał najbardziej krytykowany scenarzysta w historii serii. Ja już nie mogę się doczekać tomu drugiego ze "Zmysłami" Todda McFarlane, bo tych zeszytów nie mam od TM-Semic. Egmont może się wypchać swoim dubelkiem. Sama Kolekcja rysuje się fantastycznie. Zresztą cieszy mnie też dobór tomów testu, bo wyeliminowano oczywiste powtórki jakie były na początku w edycji hiszpańskiej - Marvel Knight 1-6 z WKKM czy "Zło które ludzie czynią" wydane przez Egmont (to mam). Za dostajemy 4 różne okresy z życia Pajączka – czas tuż po Wojnie Domowej od Slotta, potem początek lat 90-tych McFarlane'a, tuż przed załamaniem sprzedaży, powrót do lat 70-tych i oryginalna saga klonów. A w 4 tomie bycie chłopcem na posyłki Starka i latanie w Stark Armor. Do wyboru, do koloru. Gorąco zachęcam do zapoznania się całym testem. A regularny start na jesieni uważam za oczywistą oczywistość. Tak jak Conan, czy Transformers. Ja pomagam jak mogę, z całych swoich sił. ;)

Ocena: 7/10




2 komentarze:

  1. Ale z tą ceną to bzdury piszesz przecież sam sprzedajesz po 28 zł na allegro. Gdzie mają ludzie kupić jak wszystko wykupiłeś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa wszystko wykupiłem. Oczywiście. Wykupiłem wszystkie testowe egzemplarze i nikt nie może ich sobie kupić za 14.90. Ale ze mnie bogaty złol.

      Usuń