Przyszła wiosna (choć
na Pomorzu piździ dalej), przyszedł nowy kwartał, oraz zupełnie
niespodziewanie przyszła nowa kolekcja komiksowa od Hachette. Serio
– wszyscy spodziewali się, że Spider-Man albo kolekcyjny Deadpool
wyjdzie w czerwcu, już po przedwczesnym zakończeniu (przez
działania wrogiej konkurencji) WKKM na 170 tomie. Nawet Egmont tak
myślał, więc w swojej serii Klasyka Marvela najpierw wyda w
kwietniu Wojnę Nieskończoności (przed filmem MCU), a w maju
Spider-Mana Todda McFarlane'a (niby miało być przed nową Kolekcją). No
ale nie udała im się ta wredna sztuczka któryś już raz z rzędu, bo
Hachette postanowiło wreszcie odpowiedzieć "siłom i
godnościom osobistom". :) Drugim zaskoczeniem jest to, że to
nie jest od razu start regularny, jak wszyscy wieszczyli (poza mną),
tylko kolejny test. Zatem dostępne są one tylko (jak zwykle) w
województwie lubelskim (najlepszym) i pomorskim. Niestety teraz rzucono je TYLKO w salonikach Świata Prasy oraz salonikach i kioskach firmowych
Kolportera. Ruch pada, więc myślałem, że do testów wejdzie
jeszcze sieć Garmond, bo oni dopiero co testowali hachettową
kolekcję samochodów PRL. Ale niestety, tam też nie ma, więc
liczba dostępnych egzemplarzy testowych spadła.
Wydanie kolekcyjne tego
komiksu, zachowuje wysoką jakość wykonania, podobnie jak pozostałe serie
Hachette. Gruba, twarda okładka i czerwona wyklejka z kadrami z
komiksu. Tym razem układają się one w takie prostokątne kafelki.
Mamy 190 stron kolorowego komiksu i dodatków na porządnym kredowym
papierze. Pierwszą wadą jaką dostrzegłem, jest brak strony
informacyjnej o komiksie przed wstępem. W WKKM i SBM obok informacji
o wydawnictwie, tłumaczeniu i licencji mamy też info o twórcach
zawartości tomu – scenarzystę, rysownika, tusz, kolor, redakcja
oryginalna i to z rozpisaniem na zeszyty. Tutaj tego nie ma. Twórcy
są umieszczeni od razu na okładce, tyle że bez podziału na funkcje i mnie
trudno było się już zorientować, kto konkretnie tworzył zeszyty
4-6. Ja rozumiem, że wstępniak od Eda Hammonda (tego samego co w
SBM) musi być, ale otwieracza żal. Może w wydaniu seryjnym mogli
by to naprawić. Przeszkadza mi też przygaszona paleta barw na
prawie wszystkich stronach. I nie wiem czy to jest wina matryc, czy
może drukarni. Może to drukują za granicą, bo tomy WKKDC
wyglądają podobnie. Z tego powodu ode mnie kolejny minusik.
Mamy za to rozpiskę na
rysunkach Johna Romity Juniora i ramkach z tekstem o tym co wydarzyło
się wcześniej. To są czasy po Wojnie Domowej i po tym jak
Straczyński został zmuszony do napisania historii "One More
Day", w której przywrócono ciotkę May do zdrowia (PO JAKĄ
CHOLERĘ?) w zamian za wymazanie związku Petera i Mary Jane. Marvel
postanowił odmłodzić Petera, żeby nie zrażać do siebie
młodszych czytelników. Cofnięto nawet jego naturalne wytwarzanie
pajęczyny, które zyskał gdzieś w 2005 roku, po tym jak
zmartwychwstał, gdy go Morlun zabił.
Podsumowując – mamy
Petera Parkera który nie ma kasy, nie ma mieszkania, nie ma własnej
pracy, żony/dziewczyny I DALEJ MIESZKA W DOMU SWOJEJ CIOTKI NA
QUEENS. PO 50 LATACH! Boże jak to się beznadziejnie czyta n-ty raz
z kolei. Czemu Marvel upał się wszędzie wciskać ciągle to samo?!
Bo nie mogę za bardzo winić grafomanów piszących scenariusze do
kreskówek, filmów i komiksów, skoro maja przykaz z góry by robić to jak chcą włodarze wydawnictwa. Robią
więc co mogą w ramach narzuconego formatu. Całkowicie rozumiem też iluzję zmiany, którą
wymyślił i uskuteczniał Stan Lee na początku Srebrnej Ery
komiksu. Ale tu już dano sobie nawet spokój z iluzją – chamsko
wpycha się nam trzydziestolatka w role wiecznego nastolatka. I to
mimo wcześniejszego istnienia Ultimate i wymyślenia Milesa
Moralesa. Naprawdę chciałbym poznać badania i ich metodologię, z
której wynika Marvelowi, że tak musi być, bo inaczej sprzedaż im
spadnie. A wiecie co jest najgorsze? Slott od tego 2007 robił
co mógł i coś tam doda nowego od siebie. W końcu udało mu się wypracować jakieś nowe i miejscami ciekawe treści. Tyle że 10 lat
po tym jak zaczął KOLEJNY RAZ MARVEL ZRESETUJE PAJĄCZKA do stanu
zera kasy, dziewczyny, pracy. Koszmar. Ale o tym popiszemy, gdy w
Kolekcji ukaże się odpowiedni tom.
Wracamy na ziemię.
Parker jako niezarejestrowany bohater unikał interwencji na ulicy, bo
przestępczość i tak znacząco spadła. Poza tym skupiał się na
tym by znaleźć sobie nowe mieszkanie i pracę. Sekwencję wywiadów
z potencjalnymi pracodawcami zrealizowano naprawdę zabawnie.
Niestety oczywiście kończy się na tym, że nigdzie indziej go nie
chcą, poza Daily Bugle. Heh – to jedno trzeba przyznać – postać
JJ Jamesona wyszła Marvelowi/Stanowi Lee/Stevowi Ditko jak żadna
inna. Uwielbiam te choleryczne kwestie i wstawki w jego wykonaniu,
oraz jak często sam wpada w sidła własnej retoryki. I tutaj znowu
jest najbardziej zabawny, kiedy rozumie, że bez Spider-Mana nikt nie
chce kupować jego gazety. Slottowy humor tu dopiero rozwija
skrzydła ale można się czasem szczerze uśmiechnąć.
Zatem Parker wraca na
stare śmieci a w okolicy pojawia się nowy przeciwnik – Mr
Negative. Oczywiście jest to kolejny megaloman, który kolejny raz też chce wyrwać
dla siebie kawałek półświatka w NY. Bardzo zabawnie wyszło jego
pierwsze starcie z Pajączkiem. Ale ogólnie na razie intryga mi nie
przypadła do gustu. Jest strasznie wtórna. Bardzo przypomina to co
się działo w pierwszym sezonie kreskówki Spectacular Spider-Man.
Znaczy wiem, że scenariusz Slotta jest rok wcześniejszy, ale mógł
się chyba bardziej postarać, niż przedstawienie nam kolejnej kopii Kingpina. No i
motywu braku sieciosplotów, przez co Peter nie może pokonać swoich
wrogów i uciekają. Ileż razy ja to widziałem w TAS, czy też w
TM-Semicach z lat 90-tych? Ale gdy Pająk ma pełno sieci, to zwykle
i tak mu to nie pomaga pokonać wrogów. Ot taki komiksowy paradoks i
sztampa.
W drugiej części numeru
mamy już scenariusze Marc'a Guggenheim'a i widać wyraźnie ten
dualizm scenarzystowski. Wątek Mr Negative'a raptownie zostaje
przerwany a pojawia się jakiś wanabe Goblin. Poza tym zostaje
rozbudowana postać nowej superbohaterki – Jackpot. I tu mamy
kolejną wkurzającą rzecz. Marvel postanowił pozbyć się żony
Spider-Mana i wysłać Mary Jane do LA. Tylko dlaczego kolejna
kobieta w życiu Parkera tak bardzo ją przypomina. Dla mnie
praktycznie jest to MJ, tyle że z mocami. Czyli tu bardzo mocno
przetwarza się motyw takiego związku jaki Peter miał z Black Cat.
Słabo. Poza tym znowu brak sieciosplotów nie pozwala łatwo pokonać
wroga, co ma potem dość gorzkie konsekwencje. Tyle dobrego, że to
się rozrysowuje w jakiś szerszy kontekst. Że do czegoś będziemy
zmierzać. Tyle że potrzebowałbym ze trzech omniaków, żeby do
czegoś tu dojść. Za mało tego wszystkiego na zaledwie
180-stronnicowy tom Kolekcji. A wszystkiego na razie nie dostaniemy.
No chyba że Hachette będzie to też przedłużać do 208 tomu. :)
Rysunki oblecą. Ja
doceniam prace Steve McNivena przy Wojnie Domowej. Ale w Pajączku
jakoś mi nie leży. Rysunki są poprawne, ale bez tej iskry, bez
efektu wow. Tym bardziej, że powtórzył dwa razy motyw bliskiego
stykania się twarzy. To samo z drugim twórcą, który jest jeszcze
bardziej bezbarwny, choć oczywiście poprawny. Na końcu tomu
dostajemy wywiad z Danem Slottem oraz dwie pełnostronnicowe okładki
alternatywne. Niewiele, ale potem może będzie lepiej.
Początki zawsze bywają
trudne. Zawartość tomu oceniłbym na 6, ale fantastyczna cena
podwyższa ją o oczko. Mimo wszystko za 14.90 warto zobaczyć jak
zaczynał najbardziej krytykowany scenarzysta w historii serii. Ja już
nie mogę się doczekać tomu drugiego ze "Zmysłami" Todda
McFarlane, bo tych zeszytów nie mam od TM-Semic. Egmont może się
wypchać swoim dubelkiem. Sama Kolekcja rysuje się fantastycznie.
Zresztą cieszy mnie też dobór tomów testu, bo wyeliminowano
oczywiste powtórki jakie były na początku w edycji hiszpańskiej -
Marvel Knight 1-6 z WKKM czy "Zło które ludzie czynią"
wydane przez Egmont (to mam). Za dostajemy 4 różne okresy z życia
Pajączka – czas tuż po Wojnie Domowej od Slotta, potem początek
lat 90-tych McFarlane'a, tuż przed załamaniem sprzedaży, powrót
do lat 70-tych i oryginalna saga klonów. A w 4 tomie bycie chłopcem
na posyłki Starka i latanie w Stark Armor. Do wyboru, do koloru.
Gorąco zachęcam do zapoznania się całym testem. A regularny start
na jesieni uważam za oczywistą oczywistość. Tak jak Conan, czy
Transformers. Ja pomagam jak mogę, z całych swoich sił. ;)
Ocena: 7/10
Ale z tą ceną to bzdury piszesz przecież sam sprzedajesz po 28 zł na allegro. Gdzie mają ludzie kupić jak wszystko wykupiłeś?
OdpowiedzUsuńTaaa wszystko wykupiłem. Oczywiście. Wykupiłem wszystkie testowe egzemplarze i nikt nie może ich sobie kupić za 14.90. Ale ze mnie bogaty złol.
Usuń