Siódmym bohaterem MMH PL zbiorowo została drużyna Avengers. W innych edycjach ten tom był umiejscowiony na samym początku Kolekcji ale u nas trafił na szczęśliwą siódemkę. W sumie teraz kolejność jest już bez znaczenia, bo znowu synchronizujemy się z listą czeską i od 8 tomu z Luke'm Cage'm będziemy już szli jak nasi południowi sąsiedzi. Niestety albo stety (co kto lubi) pozbawieni zostaliśmy 90% numerów z pojedynczymi, śmierdzącymi mutantami oraz trzech solowych tomów z członkami FF (Stwór nam się ostał). Dotknęło nas zerowanie postaci do których prawa do ekranizacji ma FOX.
Na początku albumu dostajemy powtórkę - Avengers #1. Ten zeszyt był już publikowany w WKKM #68, który wszyscy mają. Na dodatek wyglądają one tak samo. Tym razem nie dostaliśmy uwspółcześnionych kolorów jak w tomie o Spider-Manie. Zmienił się tylko układ stron. WKKM zaczął tą historię od okładki na prawej stronie a w MMH jest ona na lewej. Na szczęście nie ma tam dwustronnych ilustracji, więc Hachette jak zawsze jest lepsze od Egmontu. Ale to niestety jest wada MMH - w wielu tomach będą powtórki zeszytów zamieszczonych w WKKM Origins 60's, 70's czy Silver Surfer Origins. Da się to przełknąć, choć trochę denerwuje. Ja bym się nie obraził za drugie zeszyty tych serii. Poza tym mimo iż w obu tomach maczał palce Sebastian (*przypis) Anionorodnik (*przypis) Smolarek - raz jako tłumacz, raz jako redaktor/poprawiacz po braciach Jankowskich, to od pierwszego dymku kwestie się różnią. Zabawne jest widzieć jak proste słowa można tłumaczyć na tyle sposobów. Ale co tłumacz to inna interpretacja.
Główna historia pochodzi z 1999 roku i jest autorstwa Kurta Busieka, którego znamy już choćby z "Marvels" czy "Avengers Forever". I do tego drugiego komiksu UU jest podobny pod tym względem, ze jest masa nawiązań do przeszłych wydarzeń i losów Avengers. Czyli w sumie dobrze, że jesteśmy już tak zaawansowani w WKKM, bo możemy sobie sięgnąć np. do Narodzin Ultrona i powspominać. Wydarzenia dzieją się tuż przed "Maską Iron Mana" (jest już firma Stark-Fukijawa) i 40 zeszytów przed "Avengers Impas" (wspomina się związek Visiona i Scarlet Witch). Ultron powraca i dokonuje niszczycielskiego ataku na Słorenię - fikcyjne państwo gdzieś we wschodniej Europie. Avengers muszą zapobiec jego kolejnemu planowi zniszczenia ludzkości. I w sumie tyle mogę zdradzić by nie opowiedzieć całej fabuły zmieszczonej zaledwie w 4,5 zeszytach.
Komiks dobrze się zaczyna, nawiązując do serialów takich jak Star Trek czy Babylon 5, ale potem akcja staje się dość sztampowa i krótka (choć próbowano ją wydłużyć retrospekcjami). Plan Ultrona jest oczywiście totalnie obłąkany i szalony - w stylu najlepszych spisków z filmów z Jamesem Bondem. Ale konkluzja jest strasznie prostacka i ma luki logiczne. Np skąd on wziął tyle adamantium, skoro to bardzo rzadki metal? Albo jeśli tyle potrafi i w sumie chce rządzić planetą, czy to musi być akurat Ziemia? Ma takie umiejętności, że mógłby spokojnie zbudować sobie statek kosmiczny, zająć jakąś bezpańską skałę i tam się rozwijać. Przecież niczym by się to nie różniło od rządów na Ziemi z wyrżniętymi wszystkimi jej mieszkańcami. Skoro jest tak bardzo inteligentny, to czemu zwykle przegrywa zaślepiony zemstą na Avangers? Takie właśnie dziury fabularne mnie denerwują. I wiem, wiem - gdyby nie było Ultrona, to by było nudno i nie było by z kim walczyć. Ale czy tak wiele wymagam, jeśli chcę by scenarzyści tworzyli sensowne historie? Czy wszystko musi być tak cholernie umowne i na każdym kroku czytelnikowi przypomina się, że to tylko komiks i nie powinienem się głębiej zastanawiać nad tym co czyta? Niezbyt mi sie podoba że ostatecznie pozostaje tylko prostacka nawalanka w kostiumach.
I w tym mnie właśnie Busiek zawodzi, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że "Ultron Unlimited" jest niekompletnym fragmentem wyjętym z jego runu, zakończonego szesnastozeszytową Kang Dynasty. Poza tym brak mi jest humoru, czyli rzeczy którą najbardziej cenię w komiksach. Za bardzo rozwodzono się tu nad przeszłością i to z wielką powagą. Nie ma ani słowa np. o tym z kim sypiał Tony Stark czy do kogo uderzał Hawkeye. Tylko o zdradach i tragediach. I przedstawianie nowych noname'owych członków drużyny. Ja to czytam dla rozrywki a nie dla dramatów, które i tak zawsze będą gorzej przedstawione niż w innych mediach. Mam nadzieję, że gdy cofniemy się trochę i wyjdzie tom "Avengers: Under Siege" będę mógł bardziej pochwalić sposób narracji.
Za rysunki odpowiada George Perez, którego znamy z DCkowego "Kryzysu na Nieskończonych Ziemiach". I dalej wykonuje świetną robotę. Widać ekspresję na twarzach, mamy eleganckie wykończenia, ozdobniki, szczegółowe tła. Perez harmonijnie łączy stylistykę lat 80-tych i 90-tych. Jest na czym zawiesić oko. Niewielkimi wadami są wygląd Firestar i Scarlet Wich. Bo maska pierwszej wygląda jakby tusz do rzęs się jej rozmazał, a druga jest po prostu brzydka z twarzy. Wpadką kolorysty jest też to, że na jednym kadrze Wasp ma blond włosy.
W dodatkach mamy Statut Avengers, który Stark całkowicie pogwałcił podczas Civil War. Potem jeszcze raz przypomniano stworzenie drużyny. Zamieszczono dwustronnicową listę kolejnych członków wraz z ich portretami. Z 6 najlepszych przygód Avengers na razie po polsku nie widać tylko "Dynastii Kanga", ale może z czasem dorobimy się i tego komiksu. "Krótka" historia Avengers jak zawsze wciąga a po jej lekturze człowiek nie może się nadziwić że takie głupoty dobrowolnie czyta i akceptuje.
Siódmy tom ja oceniam na siódemkę. Nieco rozczarowuje ale nie jest totalnie beznadziejny. Dla miłośników Ultrona rzecz godna uwagi.
Ocena 7/10.
Zachęcam wszystkich do bojkotu tej kolekcji za usunięcie z naszej edycji prawie 20 komiksów z mutantami.
OdpowiedzUsuńNikt nie lubi śmierdzących mutantów. Niech wracają na Genoshę.
UsuńJa lubię więc kolekcje będę bojkotowal. WKKM zresztą też za duble. Hachette jak dla mnie może zniknąć z rynku.
UsuńAle wiesz, że będzie jeszcze dokończenie Avengers vs X-Men i Śmierć Wolverine? No i tom o X-Men w MMH.
UsuńA do mnie wciąż paczka nie dotarła.
OdpowiedzUsuń