Środa 2 września 2020 to był dla modelarzy-miłośników autobusów PRLu sądny dzień. De Agostini dało do ulubionej kolekcji wszystkich autobusiarzy Ikarusa 280. Kultowy pojazd z ulic polskich miast , więc automatycznie kultowy model. Pożądany przez wielu. Powiem więcej - bardzo pożądany. Chyba pół Polski chciałoby go mieć. Tylko De Agostini ponownie zawalił sprawę, jak zresztą przy prawie każdym numerze Kolekcji z autobusem z polskich ulic. Za mało wydrukowali. Zdecydowanie za mało. Na dodatek nie dość, że do Ruchów już gazetka nie przychodzi, to jeszcze nie było tego we wszystkich Inmedio, Relayach czy Świecie Prasy. Do Empików do których dotarłem przychodziło po 2-3 sztuki. Na cały kraj rzucili zdecydowanie za mało egzemplarzy. Choć ja pisałem do wydawnictwa w czerwcu, by zwiększyli nakład. Ja pisałem, inni pasjonaci polskich i jeżdżących po Polsce też pisali by zwiększyć nakład. Jak grochem o ścianę. Zero reakcji.
Ja narzekałem na Gdańsk, że drogo i śmierdzi. Ale tam łowienie Kolekcji było łatwiejsze. Wsiadałem na końcu jednej głównej linii do tramwaju i jechałem wzdłuż niej zaliczając wszystko po drodze - Inmedio, Świat Prasy, Empiki, Relay'e aż do Galerii Bałtyckiej. Tam jest galeria na galerii, Empik, przy Empiku i to było jak koszenie zboża mega ostrą kosą.
Myślałem, że tak samo zrobię w Warszawie. Wsiądę sobie do metra i poogałacam krzaczki na każdej stacji. A tu guzik. Mój pierwszy błąd, to wyjechanie za późno - mieszkam teraz na obrzeżach i w porannym szczycie utknąłem w korkach przed metrem. Drugi błąd, to jak już mówiłem - nie wszędzie było. Trzeci to brak dobrej znajomości miasta, przez co miotałem się szukając punktów. A Warszawa jest trzy razy większa niż Gdańsk, więc wszystko zajmuje więcej czasu, nawet metrem. Już nie mogłem w godzinę być we wszystkich Empikach. Czwarty to niedocenienie przeciwników. Gdy dotarłem do Dworca Centralnego to tam już wszystko było puste. Podobnie w metrze, bo ludzie kupowali przed 7.00 rano a nie po. A np. Empik na Dworcu Wileńskim czy też pod Pałacem Kultury polikwidowali Empiki, przez co straciłem tylko czas. W rezultacie zdobyłem tylko kilka sztuk. Nędzne resztki w porównaniu ze starymi czasami Sanów i Autosanów.
A co do sedna. Model jest piękny. Naprawdę. Cudownie się go trzyma w dłoni i prowadzi po podłożu. Wszyscy tak narzekają i narzekają na ten Bangladesz, ale mi się te autobusiki podobają. Dobry metal, mniej plastiku niż w Ciężarówkach PRLu. Czasem tylko guma na kołach krzywo leżą, ale to jest do samodzielnego poprawienia. Teraz doszło jeszcze prawilne biało-czerwone malowanie polskich MZKów. A nie węgiersko-niebieskie jak przy Ikarusie 260 (który też było ciężko zdobyć. :) ). Niektórzy narzekają na brak białego paska nad tylnym zderzakiem, ale ja mogę to puścić mimochodem, bo mi to nie przeszkadza. Jedyna wada, to przegub zrobiony na sztywno, przez co autobus się nie zgina. Ale zauważmy, że to jest model tylko za 40 zł (tzn jak ktoś cudem go w jakimś kiosku znajdzie :) ). Oraz to, że poza kołami De Agostini nie używa gumy w tych modelach. Znaczy można by było chociaż na jedną śrubę to spiąć, by był zawias do skrętów. Z tych modeli jednak przecież żaden nie miał ruchomych części, zatem ja nie liczyłem na gwiazdkę z nieba. Dobrze, że jest to co jest.
Przecież i tak nie ma konkurencji. Przeglądam te aukcje Allegro i z innych opcji są albo modele kartonowe (bleee), albo wyjątkowo drogie Ikarusy w skali 1: 43. Po co mi 1:43?? Przecież to do niczego nie pasuje, bo albo stosujemy nasze 1:72, albo duże 1:24. Jest też skala 1:87 do kolejek, ale nie zbieram kolejek, bo nie siedzę na kopcu złota. Szkoda, ze Ciężarówki PRLu też będą (jak je zrestartują) forsowane w 1:43, zamiast utrzymać 1:72, by pasowały do autobusów. Czyli inne przegubowce są duże i drogie. To jest naprawdę zastanawiające - czemu nie ma dobrych modeli Ikarusów oraz innych Prlowskich marek dostępnych w skali 1:72? Czy konkurencja śpi, czy nie chce podjąć nawet odrobiny ryzyka, że się nie sprzeda, czy też o licencję tak bardzo trudno?? Jelczy przegubowych też nie ma. Są ogórki i Bereliety w ofertach ale to albo 1:43, albo też produkcja De Agostini. A przecież było tyle prototypów do stworzenia i puszczenia w Polskę. Szkoda, że nikt inny nie podejmuje rękawicy. Rzucić teraz te polskie przegubowce na rynek w 1:72, to można by pływać w forsie.
To tyle ode mnie. Model sobie jak zawsze chwalę i czekam na Stonkę za 2 tygodnie. De Agostini zaś dziękuję, za to że pokazuje i przypomina nam jak było za komuny w Polsce, gdzie zwykły człowiek nie mógł nic normalnie sobie kupić, tylko ciągle kombinować. A spekulanci i cwaniacy spijali śmietankę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz