Po wydaniu tańszej i lepszej "Sprawiedliwości", Kolekcja Eaglemoss wraca do polskich premier i raczy nas opowieścią ze wskrzeszonej w 2007 roku serii The Brave and the Bold.
Wystarczy tylko spojrzeć na nazwiska twórców, by wiedzieć, że szykuje się dobra lektura. W końcu Mark Waid jest znany w komiksowie jako uznany i dobry twórca. Znakomicie mu wychodzą zarówno postacie z DC (Flash JLA) jak i Marvela (Daredevil). A jeśli na dodatek jego scenariusze obrazuje tak zasłużona marka jak G. Perez (Kryzys na Nieskończonych Ziemiach), to wiadomo, że źle być nie może.
I okazało się, że tym razem nazwiska robią swoje choć intryga nie jest specjalnie skomplikowana. Ktoś ukradł pradawnemu bóstwu i strażnikowi jego Księgę Losu, w której opisana jest przeszłość, teraźniejszość i przyszłość całego wszechświata. Nie trzeba mówić jak bardzo potężna jest to rzecz i jakie szkody może wyrządzić w rękach śmiertelników. Dlatego gdy tylko Green Lantern natyka się na dziwne zwłoki unoszące się na orbicie okołoziemskiej, prosi Batmana o pomoc i razem rozpoczynają wyjaśnianie całej sprawy. A gdy zadanie staje się trudniejsze dołącza do nich Supergirl, Blue Beetle Adam Strange a nawet przejściowo Lobo.
Jak mówiłem - fabuła to klasyka, dość ograny w popkulturze motyw. Zaczyna się od pojedynczego, dziwnego zdarzenie, które rozwija się w globalny, poważny problem. Ale w tym komiksie wszystko sprowadza się do tego, jak dobrze został on poprowadzony i rozpisany. Interakcje kolejnych herosów są napisane lekko i z polotem, w duchu przyjaźni ze Srebrnej Ery. Batman nie ma mrocznego zatwardzenia, nie zbywa wszystkich pomrukami, nie stara się wszystkiego załatwić sam, nie rozstawia bohaterów po kątach. Od pierwszych kadrów pokazuje "kurturarne" podejście i skłonność do współpracy. Sam Waid zdaje sobie z tego sprawę i zabawnie autoparioduje ten wizerunek w jednej ze scen z Blue Beetlem.
Właśnie humor oprócz dużej dynamiki kolejnych zdarzeń mnie ujął. Jak w Daredevil "Wściekłość i Wrzask" scenarzysta zna postacie i potrafi wydobyć z nich ich najlepsze cechy, które publika uwielbia. Jednocześnie cały czas jest uwzględniane dziedzictwo postaci i ja nigdy nie miałem wrażenia, że tego czy tamtego dana postać w życiu by nie zrobiła, co współcześnie jest niestety nagminne. Dobrze zgrane żarty, onlinery, zabawne sytuacje, postawy bohaterów... Wszystko to świetnie gra ze sobą i daje prawdziwą, niekłamaną przyjemność z lektury. Nie ma tu postaci dominującej. Mimo obecności Batmana, każdy dostaje tu swoje 5 minut. I podlotek Supergirl i nieokrzesany Lobo a nawet mniej popularny Adam Strange. Widać, że pisał to fachowiec, choć może koncówka nieco zbyt "ostro" została przycięta, żeby się zmieścić w standardowych 6 zeszytach.
Tak samo zachwyca warstwa graficzna. Perez świetnie potrafi oddać szczegóły na zbliżeniach, jak i tworzyć zachwycające dwustronne plansze. Bohaterowie są do siebie podobni - taki Lobo przypomina Bisley'owskiego a Blue Beetle jest jak z kreskówki Young Justice wyjęty. Kosmos, dżungla, nowoczesne miasto - wszystko świetnie dopracowane bardzo dobrze. Nie ma żadnej fuszerki. Dlatego cieszę się, że do tomu zmieściły się cztery całostronnicowe okładki (zwłaszcza ta z Lobo) i tylko dwie ostatnie upchnięto na jednej stronie. Tłumaczenie jest bardzo dobre, bo robił je Marek Starosta, czyli solidna firma. Dzięki temu to jest naprawdę wzorcowy numer Kolekcji (jak Zagłada Gotham) do którego powinny być podobne wszystkie inne. Nawet archiwalium liczy ponad 20 stron, dzięki czemu można dokładnie zobaczyć jak wyglądały początki serii Brave and the Bold. Jako fana serialu z Batmanem, ucieszyło mnie jego przypomnienie. Teraz wiem skąd ta świetna produkcja wywodzi swoje korzenie. Kupę śmiechu wywołał u mnie Arrowmobil cabrio, Strzałosamolot oraz nazwy różnych strzał jak np. spadostrzała, czyli strzała ze spadochronem, który zawsze może się przydać.
Jednym słowem - Warto. Warto kupić, przeczytać i mieć tą pozycję w swoich zbiorach. Ja byłem nią zachwycony. Komiks dostaje Znak Jakości 8azyliszka. Polecam i pozdrawiam.
Ocena 9+/10
Jak mówiłem - fabuła to klasyka, dość ograny w popkulturze motyw. Zaczyna się od pojedynczego, dziwnego zdarzenie, które rozwija się w globalny, poważny problem. Ale w tym komiksie wszystko sprowadza się do tego, jak dobrze został on poprowadzony i rozpisany. Interakcje kolejnych herosów są napisane lekko i z polotem, w duchu przyjaźni ze Srebrnej Ery. Batman nie ma mrocznego zatwardzenia, nie zbywa wszystkich pomrukami, nie stara się wszystkiego załatwić sam, nie rozstawia bohaterów po kątach. Od pierwszych kadrów pokazuje "kurturarne" podejście i skłonność do współpracy. Sam Waid zdaje sobie z tego sprawę i zabawnie autoparioduje ten wizerunek w jednej ze scen z Blue Beetlem.
Właśnie humor oprócz dużej dynamiki kolejnych zdarzeń mnie ujął. Jak w Daredevil "Wściekłość i Wrzask" scenarzysta zna postacie i potrafi wydobyć z nich ich najlepsze cechy, które publika uwielbia. Jednocześnie cały czas jest uwzględniane dziedzictwo postaci i ja nigdy nie miałem wrażenia, że tego czy tamtego dana postać w życiu by nie zrobiła, co współcześnie jest niestety nagminne. Dobrze zgrane żarty, onlinery, zabawne sytuacje, postawy bohaterów... Wszystko to świetnie gra ze sobą i daje prawdziwą, niekłamaną przyjemność z lektury. Nie ma tu postaci dominującej. Mimo obecności Batmana, każdy dostaje tu swoje 5 minut. I podlotek Supergirl i nieokrzesany Lobo a nawet mniej popularny Adam Strange. Widać, że pisał to fachowiec, choć może koncówka nieco zbyt "ostro" została przycięta, żeby się zmieścić w standardowych 6 zeszytach.
Tak samo zachwyca warstwa graficzna. Perez świetnie potrafi oddać szczegóły na zbliżeniach, jak i tworzyć zachwycające dwustronne plansze. Bohaterowie są do siebie podobni - taki Lobo przypomina Bisley'owskiego a Blue Beetle jest jak z kreskówki Young Justice wyjęty. Kosmos, dżungla, nowoczesne miasto - wszystko świetnie dopracowane bardzo dobrze. Nie ma żadnej fuszerki. Dlatego cieszę się, że do tomu zmieściły się cztery całostronnicowe okładki (zwłaszcza ta z Lobo) i tylko dwie ostatnie upchnięto na jednej stronie. Tłumaczenie jest bardzo dobre, bo robił je Marek Starosta, czyli solidna firma. Dzięki temu to jest naprawdę wzorcowy numer Kolekcji (jak Zagłada Gotham) do którego powinny być podobne wszystkie inne. Nawet archiwalium liczy ponad 20 stron, dzięki czemu można dokładnie zobaczyć jak wyglądały początki serii Brave and the Bold. Jako fana serialu z Batmanem, ucieszyło mnie jego przypomnienie. Teraz wiem skąd ta świetna produkcja wywodzi swoje korzenie. Kupę śmiechu wywołał u mnie Arrowmobil cabrio, Strzałosamolot oraz nazwy różnych strzał jak np. spadostrzała, czyli strzała ze spadochronem, który zawsze może się przydać.
Jednym słowem - Warto. Warto kupić, przeczytać i mieć tą pozycję w swoich zbiorach. Ja byłem nią zachwycony. Komiks dostaje Znak Jakości 8azyliszka. Polecam i pozdrawiam.
Ocena 9+/10
czyli co solidna firma to firma ;p nawiasem te spado strzały chyba mieliśmy w CW Arrow ;)
OdpowiedzUsuń