poniedziałek, 7 września 2015

Referendalna klęska

Żenada. Po prostu żenada jak człowiek patrzy na to jaka była frekwencja w referendum 6 września 2015 roku. 10 procent?! Ewentualnie kilkanaście, ale nie więcej niż dwadzieścia?! Co to w ogóle ma być?! Czemu tylu ludzi na nie nie poszło?


Mogę zrozumieć słowa senatora Jana Rulewskiego, że to referendum było bękartem prezydenckiej kampanii wyborczej. Bo rzeczywiście było. Prezydent Komorowski przeraził się wynikami I tury wyborów i w kilka nocnych godzin wymyślił (wg niego) sposób na utrzymanie się na stołku. Oczywiście się nie udało, a taki sposób myślenia i postępowania stał się koronnym i ostatnim argumentem dlaczego wyborcy mieli już dość Bronisława Komorowskiego i "podziękowali" mu za jego służbę państwu i narodowi.


Ale do kroćset. Tak jak najlepszą decyzją Benedykta XVI była ta o jego abdykacji, tak samo ostatni ruch Komorowskiego nie był taki głupi. Wbrew swojemu środowisku zaproponował on 2 istotne pytania - czy jesteś za JOWami i czy jesteś przeciw finansowaniu partii politycznych z budżetu. Pisałem już na tym blogu, o tym jak powinny wyglądać JOWy by nie stały się wypaczeniem jak choćby w Wielkiej Brytanii ( http://8azyliszkoweroznosci.blogspot.com/2015/05/jowy.html ). Ostatnie tygodnie tylko potwierdziły opinię o tym że obecna partyjna ordynacja jest do niczego. Gorszące spory o miejsca "biorące" na listach, walki frakcyjne, wstawianie skompromitowanych ale "swoich" działaczy i ostateczne arbitralne decyzje kilku liderów wstawiających ludzi niemalże "z kapelusza". Pokazano nam, że to nie ludzie de facto decydują o tym kto zostanie parlamentarzystą.


Dodatkowo finansowanie partii z budżetu tworzy z polityków zamkniętą klasę, która po stworzeniu własnej klienteli za te pieniądze, może się nie oglądać na nikogo i j.w. napisałem - robić co chce. Tak obrzydzono ludziom politykę, że frekwencja wyborcza jest niska. A dzięki temu zawsze te pare procent w wyborach się uzyska i zyska dostęp do kolejnej puli pieniędzy. I tak bez końca. I jak pokazuje rzeczywistość i choćby "taśmy prawdy", taki system wcale nie zapobiega korupcji politycznej. Apetyt rośnie w miarę jedzenia a chciwość i pazerność ludzka nie zna granic. Spółki skarbu państwa są traktowane jak "swoje" i dojone do oporu. A ustawy dalej są przepychane przez "lobbystów" za kasę. Np. ustawa o jednolitej cenie książki którą wydawcy i dystrybutorzy chcą zniszczyć tańsze księgarnie internetowe i hipermarkety zamiast z nimi normalnie konkurować. Interes wąskiej mniejszości postawiony ponad interesem ogółu. A to przecież nie jest jedyny przykład. Inne grupy nacisku też wymuszają na posłach różne przepisy.

Ale najbardziej, najbardziej wkurza mnie ta teza PiSu - jak nie będzie dotacji dla partii z budżetu to będzie korupcja. Czyli oni oficjalnie się przyznają, że jak im nie damy pieniędzy po dobroci, to będą nam je kraść. Ta teza jest dla mnie oburzająca. Równie dobrze moglibyśmy wypuścić z więzień wszystkich złodzieji i nie skazywać ich na kary pozbawienia wolności. Przecież zgodnie z logiką PiSu, PSLu, SLD itp. wystarczy wypłacać im miesięczne pensje, to nie będą kraść. Jeju jakie to proste! (śmiech przez łzy) To jest przykład jak prawo i niektóre przepisy potrafią być niesprawiedliwe i niesłuszne. Że jest to kolejny przywilej za który płaci ogół społeczeństwa. Partie powinny same się finansować - prowadzić działalność gospodarczą, sprzedawać cegiełki, dostawać odpis z podatku (IMHO 0.5%) jak dziś organizacje dobroczynne. By zabiegały o wyborców dzień w dzień, a nie tylko raz na 4 lata. A jakby kradły pieniądz publiczny czy korumpowały się, to od tego jest prokuratura, służby i sądy by ich złapać i za to ukarać. Tak działają normalne kraje i instytucje państwowe. 


I dlatego właśnie, że pytania były dla partii niewygodne, zaczęła się wojna na referenda ze strony PISu i kompletne solidarne zignorowanie kampanii referendalnej przez partie polityczne. Bo pytania były przeciw ich interesom. Smutno mi z tego powodu. Wychodzi na to, że jak ludziom czegoś palcem nie pokażesz, to tego nie zauważą. Że naprawdę niewielu nie potrafi spojrzeć na sprawy społeczne z szerszej perspektywy. Ja wiem, że obecna ordynacja wyborcza jest do niczego. Że głosowanie możliwe tylko w jedynym lokalu w kraju, w miejscu zameldowania, w dzisiejszych czasach to archaizm i XIX w. Ale trzeba to wykorzystać, by go wreszcie zmienić. Inaczej, jak już pisałem, taki system będzie obowiązywał w nieskończoność, bo jest korzystny dla partii przy korycie i ich klienteli. Wczoraj słuchałem komentarzy polityków i niemal widać było jak zacierali ręce z radości. PO zganiało winę na prezydenta Dudę ("przecież mógł odwołać"), PiS na Komorowskiego ("Nie dopisał naszych pytań") a razem na Kukiza (po co startował, uzyskał 20% i wywołał cały "problem"). No to jest już wielka bezczelność - obarczać winą opozycję pozaparlamentarną. Kukiz starał się robić dobrą minę do złej gry. Ja go nie potępiam - przecież nie miał kilku lub kilkunastu milionów złotych na kampanię uświadamiającą. Ci którzy je mieli, wypieli się na to wszystko i wydali je na propagandę wyborczą.


Totalnie zawiodła też i IV władza, czyli media. Od początku mówiły, że pytania są niejasne i niewiążące, że frekwencji raczej nie będzie, że referendum zostało zapomniane, bo Komorowski nie jest już prezydentem. A dziś jeden z redaktorów Programu Trzeciego Polskiego Radia powiedział, że jakby referendum było o tym czy Polska ma przyjmować uchodźców, to poszłoby z 50% uprawnionych. Noż kurde jasne że by poszło. Bo trąbicie o hordach nielegałów rano, w południe i wieczorem. To problem stał się głośny. Zabrakło reportaży pokazujących jak partie pasą się na naszych pieniądzach i jaki zgniły układ wytworzył się w instytucjach i urzędach. Ludzie już pozapominali artykułów z 2013 opisujących jak pieniądze "partyjne" są wydawane na garnitury, cygara, alkohol czy nawet kluby go go. A jeśli się nie mówi o problemie, to go nie ma. Co pokazała 10% frekwencja. :( Naprawdę szkoda gadać. Wstyd mi za resztę obywateli. Wychodzi na to, że nie obchodzi ich co się dzieje z publicznym groszem. :/


I jeszcze - media tak olały sprawę że nie zrobiły sondaży Exit polls jakie do tej pory były przy każdych wyborach. Żenada. I teraz wszyscy wyglądają kiedy PKW poda wyniki. Takie właśnie mamy dziennikarstwo - zamiast przed lokalami, redaktorzy siedzą przed laptopami i tylko czekają aż ktoś inny opublikuje wyniki, by oni mogli przekleić je na swoje strony. 

P.S. Komorowski - oddawaj moje 100 milionów. :)


4 komentarze:

  1. a ja się nie dziwie może dla tego że od zawsze uważam JOWy za brednie, i jeszcze żaden zwolennik nie wyjaśnił mi dlaczego tam gdzie są czyli np.w samorządowych są najbardziej trwałe sitwy i koterie ;-) zamiast JOW wprowadziłbym dwie zmiany 1.odwoływanie posła w trakcie kadencji na drodze referendum w okręgu 2.nie więcej jak dwie kadencje na stanowisku od prezydenta kraju po radnego w gminie. do tego trzeba opcji zerowej w wymiarze sprawiedliwości bo tu jest największe bagno od lat nie ruszane przez nikogo :) dobra tyle o polityce jakie oczekiwania od nowych sezonów Flasha i Arrow masz :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zawsze pozytywne, ale zobaczymy w październiku. :)

      Usuń
  2. Wszystko ładnie, pięknie. Ale gdzie było w niedzielę te 20% Kukizowców, którzy trąbią od pół roku za jowami? Jowy jowami, ale najgorsze jest to, że znów przez dziesięciolecia będziemy finansować partie no i kredyty pisowskie zaciągnięte na kampanie wyborcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie kurde - a gdzie byłeś ty? Ja poszedłem, bo dwa pierwsze pytania są dla mnie bardzo ważne. Jasne - JOW nie są receptą na wszystko. Ale obecna ordynacja wyborcza tak jak napisałem jest bardzo zła. Trzeba coś zmienić. Tylko nikogo to nie obchodzi. Zobaczymy jaka będzie reakcja gdy trzeba będzie spłacić długi zaciągane na wybory przez ten i następne rządy w obecnym budżecie państwa.

      Usuń