Mimo niewątpliwych sukcesów jakie Polska osiągnęła w ciągu 25 lat, nasz kraj ciągle trapią niezliczone problemy. Społeczeństwo radzi sobie z nimi jak może. Głównie nie dzięki pomocy i działań rządu a właśnie pomimo ich. Ostatnim błędem premiera Tuska było NIE ROZPISANIE przedterminowych wyborów parlamentarnych. W efekcie premier Kopacz mając przed sobą 3 kampanie wyborcze, traci kolejny rok nic nie robiąc, by bardzo nie narazić się nikomu, przeczołgać się i wygrać kolejne wybory ponownie strasząc opozycją. W takiej sytuacji ja mam parę pomysłów co powinno się zrobić, co wszyscy wiedzą, że powinno się zrobić, ale się tego nie robi bo to by uderzało w interesy silnych grup nacisku.
- Pierwszą i podstawową rzeczą jest obniżka podatków. Rządzący mówią, że nominalne stawki podatków w Polsce są niskie. Ale nie w stosunku do naszych zarobków, które są minimum cztery razy niższe niż na zachodzie. Dzień wolności podatkowej wypada u nas dopiero w połowie czerwca, czyli realnie państwo zabiera nam około połowy naszych przychodów. A co gorsza usługi państwowe finansowane z tych podatków wcale nie są adekwatne do ponoszonych na nie nakładów. Kiedyś ja głosowałem na PO bo miała prosty, skuteczny, genialny pomysł - trzy równe stawki podatku VAT, PIT i CIT w wysokości 15% każdy. Bez żadnych ulg, czy przywilejów. Właśnie coś takiego należy wprowadzić jak najszybciej. Jak pokazują nawet nasze własne przykłady (obniżka CITu do 19%, obniżka akcyzy na wódkę o 30%, obniżka podatku od wynajmu do 8.5%) takie ruchy powodują nie spadek, a nawet lekki wzrost wpływów podatkowych. Bo bzdurne przepisy wytworzyły w naszym kraju olbrzymią szarą strefę, z którą aparat państwowy nie potrafi, nie chce, nie umie walczyć. To samo z innym podatkami. Chciałbym by przestano obliczać VAT od kwotowej akcyzy, by zmniejszono akcyzę na wszystko co się da i zlikwidowano tam gdzie UE jej nie wymaga, zlikwidować opłatę paliwową i opłatę na zwiększone zapasy zawarte w cenie paliwa. Podatek od psa, podatek od czynności cywilno-prawnych dla osób fizycznych, podatek Belki mógłby być pobierany tylko od kwot powyżej 50 tyś zł, podatek od nieruchomości powinien być naliczany dopiero od lokali powyżej 80 m2 itd. Ogólnie - podatki powinny być niskie i proste by ludzie chętniej i powszechnie je płacili.
- Liberalizacja kodeksu pracy. Śmieciowe umowy cywilne pojawiły się dlatego, że przepisy i koszty pracy nie przystają do rzeczywistości społeczno-ekonomicznej kraju. Co mi z tego, że niby kodeks pracy daje mi masę uprawnień i praw, skoro na etat nikt nie chce mnie zatrudnić? W efekcie cofnęliśmy się do XIX w. i pozornie równych stosunków cywilnych pracodawca-pracownik a de facto wykorzystywania jednych przez drugich. Prawo pracy miało to zmienić i wziąć pod ochronę pracowników. Ale jeśli bez żadnych konsekwencji można go nie stosować to i urzędowe podniesienie płacy minimalnej do 2500 zł nic nie pomoże, bo nikt tego nie będzie stosować. Trzeba znieść też wszelkie przywileje pracownicze i związkowe które są przeżytkami socjalizmu i na które mają się zrzucać wszyscy inni podatnicy. Koronnym przykładem jest tu górnictwo, które strajkami ciągle zabiera innym kolejne miliardy złotych. Ale to samo trzeba zrobić u nauczycieli z ich Kartą, bo jest ich za dużo w stosunku do liczby dzieci. Przez pakiety socjalne energetyków nasz prąd jest droższy niż w niektórych krajach zachodnich. No i podatkowy przywilej dziennikarzy, artystów i naukowców z państwowych uczelni którzy płacą mają aż 50% ulgę kosztów uzysku i płacą niższe podatki.
- Reforma emerytur mundurowych powinna objąć wszystkich pracowników od razu, a nie tylko tych zatrudnionych po 1 stycznia 2013. Itd. itp. Skończyć z grupami uprzywilejowanymi. A związki zawodowe powinny też stracić swoje przywileje i zmienić swój charakter. Nie ograniczać się do danego zakładu pracy – czyli zwykle państwowego, których jest coraz mniej. Powinny działać na danym terytorium jak samorządy wolnych zawodów, czyli skupiać wszystkich chętnych i walczyć o interesy swoich członków w sporach z pracodawcami.
-
Po ułatwieniach prawnych w możliwości zwolnień, należy masowo zwalniać w administracji państwowej. Tysiącami, dziesiątkami tysięcy. W ministerstwach, NFZ, ZUSie, zlikwidować fizycznie KRUS, zwalniać w Urzędach Skarbowych (po uproszczeniu podatków) PUPach, MOPSach itd. Liczba urzędników sięgnęła już 600 tyś osób. 3 razy więcej niż policja i wojsko razem wzięte. A w samorządach jest ich kolejne kilkaset tysięcy. Ale najgorsze w nich jest to, że wcale nie pomagają ludziom. Że ich głównym zajęciem jest tylko picie kawy, siedzenie za biurkiem i przekładanie papierków. Że nie wnoszą nic od siebie a tylko redystrybuują dobra. Jeju jak o tym myślę to mnie za każdym razem żyłka na czole wyskakuje. Ponad 60 mld zł rocznie idzie na same pensje dla urzędników. A jeszcze koszty ich utrzymania i wydatki na takie rzeczy jak meble czy samochody. Nie ma co się dziwić, że nie ma pieniędzy na leczenie ludzi czy budowę dróg. A ich liczba ciągle rośnie i rośnie – jak zadłużenie państwa. I ciągle nic z nich nie mamy.
Ukrócenie marnotrawstwa w wydatkach publicznych to komunał, ale to w końcu trzeba zrobić. Z ministerstw urzędów i agencji co raz wyciekają pieniądze na różne bzdurne cele. W mijającej kadencji chyba najbardziej kuriozalny był rachunek na 4 mln zł za meble do ministerstwa sprawiedliwości. A takich rzeczy jest więcej. Tu wchodzą w grę także zmiany ustrojowe – likwidacja zbędnego i kosztownego senatu i KRRiT na początek.
Uproszczenie prawa, likwidacja zbędnych przepisów służących tylko prześladowaniu uczciwych ludzi. Dość z dowolnością interpretacji przepisów przez US i możliwością domiaru 5 lat wstecz. Zlikwidować trzeba różne koncesje, pozwolenia i licencje utrudniające prowadzenie działalności gospodarczej – licencje taksówkarskie w pierwszym rzędzie. VAT powinien być pobierany dopiero gdy kontrahent zapłaci za towar. Nowo zakładane firmy podatki powinny płacić po 3 miesiącach a nie od razu, kiedy jeszcze zysków nie mają. No i opodatkowanie pracy musi się zmniejszyć. Jak już wspominałem – to jest największy garb, przez który jest tyle śmieciówek, są niskie pensje a ludzie wyjeżdżają na emigrację.To tylko podstawowe, najpilniejsze rzeczy które polski rząd powinien przeprowadzić by poprawić sytuację gospodarczą w kraju. Najważniejsza jest gospodarka i wpływ państwa na nią. Jeśli by się udało ją rozruszać do maksymalnych możliwości, zdjąć z niej garb biurokratyczno-urzędniczy, sprawić by dochody państwa rosły dzięki rozsądkowi i pracy przedsiębiorców i obywateli a nie przez ograbianie podatników, to resztę problemów też dałoby się rozwiązać. Powyższe ruchy są dość oczywiste. Problemem jest to, że rządzący myślą, że będą dalej i dalej grabić pod siebie, a wszystko "samo się: naprawi, przyjdzie koniunktura a zasługi będzie można przypisać sobie. :/ Kurczę minister zdrowia pewnie ciągle liczy na to, że ludzie przestaną w końcu chorować i wtedy sytuacja byłaby lepsza. :/
oj to satyryczny artykuł ;-p czy serio urzędników nie zwolnią bo dzięki nim mają 2mln głosów na starcie podatki nie obniżą bo z czegoś kible za milion trzeba kupić ułatwień też nie zrobią bo to jakby wycinali chaszcze w których mogą się ukryć i robić przekręty z swoimi zaprzyjaźnionymi biznesmenami itd itd a reform robić nie muszą bo przecież wystarczy postraszyć kaczorem i antkiem m. i przerażone lemingi zasuwają do urn :) ps. a wracając do milszych tematów recka nowego flasha będzie ?
OdpowiedzUsuńJak się nic nie zmieni to się w końcu wszystko zawali, bo ludzie przedsiębiorczy w końcu się zbuntują i albo wyjadą, albo wszyscy przejdą w szarą strefę.
UsuńJak chcesz to napiszę reckę Flasha.
mógłbym zacytować kukiza bo tutaj jest jak jest ;p ale o flashu bym poczytał jak tam gościnny wypad atoma swoją drogą nie podejrzewałem tego aktora o taki komediowy potencjał :-) a jak ci się podobała wersja flarrow fight clubu :)
UsuńAch naiwności słodka. Chyba tylko młodość na to stać.
OdpowiedzUsuńAle w skrócie...
1. Obniżyć podatki - oczywiście, byłoby miło, ale skąd wtedy państwo ma wziąć pieniądze? Choćby VAT, stanowiący teraz około 45% wpływów do budżetu na kwotę około 130 mld. Obniżmy teraz stawkę tego podatku z 23 do 15% - spadek przychodów do budżetu łatwo policzyć. Oczywiście za obniżką podatku pójdzie zwiększona konsumpcja, ale po pierwsze jest ona trudna do oszacowania, po drugie przedsiębiorstwa będą raczej skłonne zawyżać swoją marże, po trzecie część możliwości finansowych osób zostanie przeznaczona na oszczędności, itp. Podobnie można oceniać obniżkę pozostałych podatków. To wszystko byłoby możliwe tylko w sytuacji gdyby Polska nie miała tak wysokiego deficytu i dziury budżetowej. Być może faktycznie obniżone wpływy do budżetu zostałyby skompensowane przez zwiększoną konsumpcje i produkcję, jednak dochodzenie do tego zajęłoby co najmniej parę lat, w czasie których Polska by zwyczajnie zbankrutowała. A co do eliminacji ulg - jest w tym racja, tylko że po pierwsze nie da się wyeliminować wszystkich ulg, a po drugie one częstokroć wspierają osoby, które tych ulg szczególnie potrzebują (rodziny, dzieci) lub też promują dostępność pewnych rozwiązań (choćby ulga na internet).
2. Zmiany w kodeksie pracy - kolejna fajna teoria, ale jak ją zrobić? Kogo promować? Ustanowić ułatwienia dla pracodawców - licząc że będą więcej zatrudniać? Czy dla pracowników? Obie strony mają swoje racje i swoje argumenty. Czy pracownicy chcieliby zostać pozbawieni praw i ochrony? Czy też może pracownicy ucieszyliby się na dodatkowe przepisy chroniące pracowników? Tutaj nie ma jednoznacznego rozwiązania i tylko naiwne (sorry) osoby mogą twierdzić, że wystarczy naskrobać ustawę żeby to zmienić.
Co do przywilejów pracowniczych - tak, wszyscy się na to oburzamy. Ale z pewnością każdy z nas ma znajomego pracującego w jednym z dodatkowo chronionych zawodów - wystarczy z nim porozmawiać, żeby usłyszeć szereg argumentów za tym, że akurat "im" się dodatkowe profity należą. A czy im się faktycznie należą? Pewnie nie, ale to daje dobry przykład jak szeroki opór społeczny byłby gdyby wprowadzono przepisy eliminujące te przywileje. Lekarze popieraliby eliminacje przywilejów górniczych, ale już swoich nie pozwoliliby ruszyć. Nauczyciele podpisaliby się pod zniesieniem emerytur dla mundurowych, ale jakby ich ruszono to zaraz wyszliby na ulice. O ile zatem eliminacja przywilejów jest słuszna, o tyle jest równocześnie absolutnie nie możliwa do realizacji. Pozostaje tylko co najwyżej droga drobnych kroków.
4. Zwolnić urzędników - szczerze przyklaskuje, ale zastanówmy się jak to zrobić i co dalej. Zatem kogo zwalniamy? Młodych, bo mają najmniejszy staż? I tak jest wśród nich duże bezrobocie - czy na pewno chcemy je pogłębiać? A może starych? Tylko kto ich potem zatrudni? Można by oczywiście powiedzieć, że mało to nas powinno obchodzić, jednak bezrobotny jest obciążeniem dla państwa - trzeba mu wypłacić zasiłek, jest nieproduktywny, ma ograniczone możliwości wydatkowania pieniędzy, itp. Dla państwa czasami lepiej jest zatrudniać kogoś, nawet jeśli nie jest on w 100% użyteczny, ponieważ wypłacona mu pensja i tak w większości i wieloma kanałami wróci do budżetu. Dodatkowo dochodzą również kwestie społeczne, socjalne, psychologiczne. Nam może to się nie podobać, ale dla tych zatrudnionych w urzędach ludzi, praca jest jednym z najistotniejszych elementów ich życia. Może gdybyśmy mieli niższe bezrobocie, większą otwartość na zatrudnianie osób na granicy wykluczenia, otwartość na szkolenie się nowych rzeczy.. tak, być może wtedy masowe redukcje urzędników miałyby sens, jednak teraz i dziś, nie ma to większego sensu (aczkolwiek każdy popiera jego teoretyczny wymiar).
cd...
OdpowiedzUsuńWyciekające pieniądze - no zgoda, tylko że niektóre rzeczy po prostu kosztują i niektóre rzeczy trzeba kupić. Tak jak każdy z nas decyduje się przykładowo na zakup fotela, bo czuje że go potrzebuje, tak urzędy w większości dokonują zakupów bo czegoś potrzebują. Z pewnością w większości z nich się nie przelewa i większość wydatków ma absolutny sens (choć nie przeczę, że pewnie znajdują się również bzdurne wydatki). Osobna kwestia to budżetowanie wydatków i dotacje unijne. Czasami przecież jest tak, że jeśli urząd nie wyda pieniędzy to je zwyczajnie straci, a kwestia zakupów nadal będzie aktualna. No i ostatnia rzecz - na boga, nie biedujmy. Niektóre urzędy i instytucja państwowe wyglądają jak relikt prl - pewnie mogłyby się obyć jeszcze przez 5 lat bez malowania ścian, nowych biurek i komputerów, ale nie o to chodzi. Jeśli pojawiają się pieniądze i są one przypisane do danego urzędu i działu, to nawet jeśli nie byłyby wydane na jeden cel, to rozeszłyby się na inny - tak czy inaczej, raczej nie opuściłyby urzędu do którego zostały zabudżetowane (zatem nie ma sensu argument, że zamiast na meble lepiej dać na żłobki - to osobne budżety, które nie są w żaden sposób wymienne).
Uproszczenie przepisów i prawa? No tak, gdyby to było takie proste. Największy problem to Polacy. Jeśli tylko zostawić im jakąś furtkę, zaraz pojawiają się naciągacze wykorzystujący luki. Wystarczy spojrzeć na aktualną skalę wyłudzeń VATu. Proste i łatwe przepisy są dobre w społecznościach, które nie stawiają sobie za punkt honoru wydymanie państwa w jak największy sposób. Przepisy które mamy to niestety tego wszystkiego pokłosie. Poza tym pewne kwestie są tak wieloznaczne i skomplikowane, że zwyczajnie nie da się ich pozostawić do swobodnej interpretacji (brak odpowiedzialności urzędniczej za błędne interpretacje przepisów to zupełnie inna sprawa).
Generalnie, w pięknym idealnym świecie podpisałbym się pod każdym z tych postulatów o których piszesz. Ale niestety żyjemy tu i teraz i to co piszesz jest tylko naiwną pieśnią życzeń (bez obrazy). Takie hasła są dobre dla dzieci i studentów, którym wydaje się że wszystko jest takie łatwe, a wszyscy rządzący to banda kretynów. Ale tak nie jest. Te wszystkie kwestie są skomplikowane i muszą (czy nam się to podoba, czy nie) uwzględniać interesy różnych grup społecznych. Koniec końców każdy z nas ma równy głos i nie możemy stawiać się ponad kimś innym, tylko dlatego że wydaje nam się że na to zasługujemy. Ekonomia i finanse mogą się wydawać proste, gdy widzimy ja namazane kredą na tablicy. W rzeczywistości jednak to cholernie skomplikowany mechanizm i gdyby wszystko byłoby ot tak proste, to dawno byłoby zrobione. A skoro dużo mądrzejsi ludzie nie umieją dojść do konsensusu w tych kwestiach, ani zwyczajnie tych problemów rozwiązać, to może warto uznać, że to jednak nie jest tak proste.
Pzdr i bez urazy :)
Ja sobie doskonale zdaje sprawę, że to łatwe do wprowadzenia nie jest. Znaczy to trzeba zrobić, ale politycy obecnie skaczą tylko wokół prawdziwych problemów zamiast je rozwiązywać naprawdę i na poważnie, Właśnie z tych przyczyn o których napisałeś. Ale w ten sposób to i za 100 lat gospodarczo nie zbliżymy się do poziomu gospodarek zachodnioeuropejskich, a złoty ciągle będzie czterokrotbie tańszy od euro. Te rzeczy trzeba w końcu zrobić
UsuńWszystkie dotychczasowe przykłady pokazały, że spora obniżka podatków (CIT Millera, akcyza Kołodki, podatek od wynajmu mieszkań), nie spowodowała spadku dochodów a nawet ich lekki wzrost. Bo się szara strefa i przestępczość zmniejszała. Bo się przestało opłacać oszukiwać. I właśnie dlatego trzebo to tak radykalnie i szybko przeprowadzić.
A w urzędach trzeba zwalniać dużo i głównie stare baby. Ich nie obchodziło to że młodzi ludzie nie mieli pracy, że musieli wyjeżdżać na poniewierkę do Angli. To co one mnie obchodzą? ;)
Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń