Nie wiedziałem, że mój blogowy wpis "Ave Hachette", wydawnictwo potraktuje tak dosłownie. Nie wiedziałem, że mój blog jest aż tak poczytny i znany. :) Żarty na bok - Hachette pochodzi z Francji, nic więc dziwnego, że ich dział komiksów będzie wydawał także największe dzieło francuskiej twórczości komiksowej, czyli przygody dwóch sympatycznych Galów, autorstwa Rene Goscinnego i Alberta Uderzo. Tylko my w Polsce możemy czuć się nieco zaskoczeni, bo do tej pory także ten tytuł wydawał Egmont Polska. Tylko podejrzewam, ale twarde wydanie Thorgala musiało się sprzedać naprawdę dobrze, bo jak inaczej wyjaśnić takie ruchy naszego ulubionego wydawnictwa? Egmont poprzecierał szlaki, ale ponieważ nie robi dodruków i ma fatalną dystrybucję albumów graficznych. Jak dołożymy do tego "rodzimość" postaci takich jak Lucky Luck'e i Asterix dla Hachette, to nie mogę się doczekać aż pokaże Egmontowi, gdzie raki zimują. :) Ciekawe czy za dwa lata konkurent jakoś zareaguje?
Jak zwykle dostajemy tytuły nie w kolejności chronologicznej. Lecz akurat w tym wypadku to dobrze. Historię "Przygody Gala Asterixa" oglądałem już kilka razy i znam ją na wylot. Niestety po lekturze tego tomu, przypomniałem sobie, że "Legionistę" też już widziałem. Ale mniej razy :) Drugim tomem ma być "Misja Kleopatra", którą też dobrze znam. Coś kojarzę też przygody z Normanami. Dopiero "Walka Wodzów" nic mi nie mówi - może sobie kupię.
Dla znawców tematu fabuła jest znana. Do wioski Galów przybywa piękna blondynka, w której zakochuje się Obelix. Gdy poczciwy olbrzym dowiaduje się, że ma ona narzeczonego, który został siłą wcielony do rzymskich legionów, zamiast wykorzystać sytuację, postanawia go uratować. I tak Asterix i Obelix wyruszają z misją do miasta Condate. Gdy dowiadują się, że Tragikomiks został już wysłany do Afryki, sami też zaciągają się do wojska by podążyć za nim i wyswobodzić go z niedoli.
Od pierwszej strony uderzyły mnie fantastyczne gagi, dowcipy i jednolinijkowce. Znowu - dla miłośnika to dość oczywisty fakt, ale to jest mój pierwszy czytany Asterix. Nie dam głowy - może kiedyś czytałem coś wz biblioteki szkolnej, ale dawno już tego nie pamiętam. Dlatego jestem zachwycony. Może nie samym biciem Rzymian i słynnym "Ale głupi ci Rzymianie", bo teo się spodziewałem. Za to wszystko inne mnie powaliło - przewracanie drzew, "Nie jestem głodny", "Przecież nie śpiewałem nic a nic", chodzenie po koszarach, odwołania do Bogów, tłumaczenia itd. Zdecydowanie jest to największa zaleta serii. Kto o tym nie pamiętał (jak ja), uśmieje się pewnie dwa razy bardziej. Oglądając tylko animowane przygody Galów człowiek nie zwracał uwagi na szczegóły. Dopiero w komiksie można je docenić. Bardzo podoba mi się liczba detali na wszystkich planszach i ich wręcz pietyzm. Taki Romita Jr mógłby Uderzo buty czyścić. :)
Jakość wydania jest bardzo wysoka. Sam rysunek okładkowy podoba mi się o wiele bardziej, niż w wydaniu konkurencji. Jest lśniący i kolorowy. Mamy też zdumiewającą nowość - numery stron. :) Wreszcie się doczekałem. :) Naprawdę bardzo ułatwia to nawigację. Grafika z Asterixem jest ładna, choć może trochę mała. Za to plakat jest bardzo fajny. Dobrze, że Hachette w każdej swojej kolekcji zaczyna od plakatu. Uwielbiam je, więc to dla mnie duży wabik. No i rysunki grzbietowe. Naprawdę coś w tym jest. :) W WKKM patrzę jak zahipnotyzowany odkąd ustawiłem je sobie naprzeciwko mego łóżka. A ponieważ Asterixów jest tylko trzydzieści parę tomów - jeszcze szybciej będzie można cieszyć się całą mozaiką. Mamy też przypisy, ale są poważniejsze niż te w WKKM. Francuzi mają tylko ten komiks, więc wytworzyła się cała asterixologia, w która tłumaczy nam wszelkie alegorie i powody dla których dane żarty są śmieszne. Jak ktoś lubi taki psychobełkocik, to będzie zadowolony. :) Mi się bardziej spodobał tylko historyczny opis bitwy pod Taspis, bo lubię historię.
Czyli tak - za 10 zł grzech tego nie kupić. Nawet jak się do tej pory nie miało styczności z tymi bohaterami, naprawdę można wsiąknąć od pierwszych stron. Tak więc gorąco polecam i liczę, że Hachette na raz wyda obie serie - Lucky Luke'a i Asterixa. Jedynym zagrożeniem dla tego drugiego, może być tylko fakt, że Egmont rzucił też do kiosków swoje wydanie. W miękkiej oprawie, ale tylko po 20 zł, czyli piątaka taniej niż "normalna" cena Hachette. No cóż - znowu to kupujący zdecydują swoimi portfelami, kto wygra tą zdrową, konkurencyjną rywalizację.