Na naszym ulubionym forum komiksowym SPEC usłużny użytkownik zwrócił mi uwagę na film Tomasza Kołodziejczaka na jego nowym, dwumiesięcznym kanale. Po tym jak już nie szefuje Egmontowi, teraz m.in. prowadzi "Otwarte Komiksy" na You Tubie. Najnowszy odcinek to Q&A (PiO), w którym autor najpierw się przedstawia, opisując jak już długo siedzi w komiksowym światku i że duża jest jego wiedza na ten temat. Materiał trochę przypomina mi tą łódzką prelekcję TK sprzed 2 lat "Jak zbudowałem rynek komiksowy w Polsce", więc i tym razem postanowiłem się odnieść do niektórych wypowiedzi.
Ja sam osobiście wysłuchuję podobnych wystąpień TK od 2017 roku, kiedy pierwszy raz zawitałem na Warszawskie Targi Książki. Wtedy Egmont miał jeszcze co roku własny panel wydawniczy, na którym omawiał swoje pozycje i premiery. 2017 to było prawie 5 lat po tym jak to oczywiście Hachette Polska swoją WKKM ponownie rozbudziło polski rynek komiksowy. Pokazali wtedy innym, że NIESPODZIANKA, są chętni klienci na komiksy superhero. I dopiero od 2012 roku inni wydawcy ponownie wrócili do wydawania tych komiksów. Nie wiem jak było w 2016 i wcześniej, ale od wtedy zawsze, zawsze się TK chwalił, jak kiedyś było mało wydawanych komiksów a jak teraz jest dużo wydawane i jak dużo z tego wydaje Egmont. W tym 2017 ponad 200 tytułów. Teraz w 2025 roku ciągle to powtarza, że kiedyś bryndza była, 100 tytułów rocznie, a teraz mamy 2 tysiące i to Egmont dużo z tych 2 tysięcy wydaje osobiście. Tylko też zawsze TK pomija i przemilcza przyczyny dlaczego kiedyś było tego tak mało. Przecież to on był szefem Egmont Polska od tego 2001 roku. To mógł wydawać więcej komiksów po tym 2007 jak mu komiksowa konkurencja padła, tylko tego nie robił. Dlaczego i jak, nie dowiemy się kolejny raz tylko usłyszymy zdanie, że kiedyś była bieda, a teraz jest dobrobyt i dziękujcie mi za to.
"Były czasy, że według moich szacunków Egmont kontrolował 50-60% rynku komiksowego w Polsce, bez mangi. Może nawet trochę więcej."
No, jeśli rocznie wydawało się 100 tytułów, to Egmontowi było łatwiej mieć taki udział w rynku, skoro był dużym wydawnictwem, oddziałem zagranicznej firmy i miał jeszcze wtedy dział "Książki", który pomagał mu zdobywać rynek i powiększać zyski. Dalej widać, że nieodpowiadanie na pytanie to ogólna maniera TK, bo ktoś pyta jak można dostać pracę na stanowisku nieartystycznym w wydawnictwie komiksowym, to on mówi, że w dziale marketingu, handlu w dystrybucji i że taką można dostać. Tylko nie mówi jak. :) Oczywiście pytanie było dość naiwne, bo by pracować w wydawnictwie to trzeba mieć wiedzę, umiejętności, udokumentowane doświadczenie bo osób świeżych, z ulicy raczej rzadko zatrudniają. Ale odpowiedź zbywająca, że "tak zatrudniamy DTP, marketingowców, redaktorów" mnie rozwaliła.
Zgodzę się, że kawa w Warszawie w lokalu spokojnie może kosztować 25 zł i lepiej za to by kupić sobie jakiś komiks. No ale nie dwie drożdżówki, na które max wyda się w sklepie 10 zł. No chyba, że chodziło również o rzemieślnicze w lokalu, to wtedy tak.
Co do "Batman Świat", to zgadzam się z pytającym, że to była słaba historia. :) I jaka paralela?? Ja tu komiks chcę czytać. :)
"I tak. Myśmy [Egmont] tam i koordynowali dobór tytułów i pewne rzeczy wylatywały z KOLEKCJI [bo] my je wydawaliśmy. Także jeśli chodzi o Muchę. (...) Pewna koordynacja tutaj była. Myślę, że z korzyścią dla was, czytelników."
No to mnie to ostatnie zdanie wpieniło. Jaką korzyść odniosłem jako czytelnik, że musiałem drożej kupić 4 tomy "Avengers: Czas się kończy" od Egmontu na miękko? Bo gdyby Egmont Polska nie blokował danych tytułów Hachette w ich Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, to tą historię miałbym w twardej okładce, w trzech tomach. Cena byłaby podobna, ale jeśli za tyle samo można dostać komiks na twardo i na miękko, to ten w twardej w sumie jest tańszy. To samo z Tajnymi Wojnami 2015, które w WKKM też nie doszły do skutku. W tym 2017 roku Hachette równolegle wypuszczało tytuły, które wydawał też Egmont w swoim Marvel Now - "Avengers Świat", "Strażnicy Galaktyki" Bendisa, "Nieskończoność", "Śmierć Wolverine", "Grzech Pierworodny". Człowiek wtedy miał wybór miedzy dwoma wydaniami tej samej historii. Ja uważałem że Hachette lepiej to wychodziło, bo np. "Infinity" było ułożone zeszytami trzech serii chronologicznie, a nie rozbite na 3 różne komiksy, gdzie człowiek musiał żonglować tytułami. I oczywiście taniej wyszło. Taka "Śmierć Wolverine" miała jeszcze dodatki, których goła, miękka wersja Egmontu, była pozbawiona. "Grzech Pierworodny" też dostał parę zeszytów ekstra. Jedynym argumentem przeciwko WKKM było to, że na grzbiecie miał fragmenty panoramy, a nie tytuł i autora, bla, bla, bla.
Tylko za dużo było tego dobrego dla Egmontu, bo gdy wydawał swoje duble :) to tracił na nich potem podczas sprzedaży. Zatem wykorzystał swoją ciągle podkreślaną i nadymaną większość, przewagę konkurencyjną i przez Panini przyblokował sporo tytułów polskiemu oddziałowi Hachette. Bo we Francji, Wielkiej Brytanii, Niemczech itd. WKKM spokojnie mogła wychodzić. Tylko u nas nie mogła, bo tylko u nas był TK, który najpierw przez lata nie chciał wydawać komiksów superhero, a potem na złość blokował ich wydawanie innym. Z tym jego bezczelnym "Po co ta konkurencja tyle tych komiksów wydaje?" I tak się nie dało ciągnąć dalej polskiej WKKM, skoro im Egmont przez Panini tyle tytułów poblokował. Panini w końcu nie przedłużyło polskiej licencji i nasza edycja skończyła się o 100 numerów za wcześnie. wcale nie przez za słabą sprzedaż. Mi zostaje tylko satysfakcja że dziś TK przyznał się do takich nieuczciwych praktyk. Ja pisałem już o tym te 8 lat temu i na Forum Gildii (R.I.P.) i tutaj na tym blogu. Oczywiście się potwierdziło, że miałem rację.
"-Co pan uważa za swój największy sukces?
Zbudowałem rynek komiksu w Polsce. Ja.
(...) Kiedyś tam wpadłem na pomysł, żeby intensywnie wydawać komiksy w Egmoncie."
OMG, a to niby tylko ja myślę tylko o sobie. Uważam, że to jest wielkie kłamstwo, które TK sobie głosi. Siedział od 1995 roku w "Kaczorze Donaldzie", szefem Egmontu został po roku 2000. Do tego czasu rynek komiksu w Polsce już był i tworzyły go też inne podmioty a nie TK i Egmont, który wtedy budował tylko gałąź komiksów disneyowskich. To Orbita i Korona zaczęły wydawać polskie Thorgale po 1990 a nie Egmont. Itd. - nie będę powtarzał mojego wcześniejszego komentarza dotyczącego tego twierdzenia. Według mnie to wierutna bzdura. I znowu - ze 100 do 2000 komiksów ale nie powiedziane jak to się stało.
"Z dużych, ostatnich [sukcesów] to jest decyzja o bardzo mocnym wejściu w Marvela. Komiksy Marvela leżały na stole i każdy wydawca mógł przyjść do Marvela i powiedzieć, że chce wydawać ich komiksy. No i przyszedł pan Tomek, czyli ja."
OMG 2. Czy ten pan Tomek w ogóle się słyszy? Megalomania level hard. Po pierwsze ta decyzja nie jest ostatnia a ma już 10 lat. Po drugie, kiedy TK poszedł do Panini to od ponad dwóch lat w Polsce leciała już WKKM wydając 26 tytułów rocznie. Czyli wg słów samego pana Tomka było to 26% rynku (bo wychodziło 100 tytułów) :) I ta Kolekcja się sprzedawała, była popularna i na przełomie 2014/2015 roku została przedłużona o drugie 60 tomów. I właśnie dlatego Egmont w to wszedł - bo konkurencyjne Hachette wzięło tą licencję na Marvela, która leżała na stole i im się powiodło i na tym zarabiali. Pan Tomek był drugi, bo porzucił Marvela w 2007 bo osobiście nie lubił komiksów superhero, tylko wolał topić nie swoje pieniądze na frankofonach czy "Fantasy komiks". Też już tutaj o tym pisałem - polecam moje wcześniejsze wpisy na tym blogu. W 2015 roku Egmont też zaczynał od dwóch tytułów Marvela miesięcznie i raptem 3 serii. Mówienie o tym, że oni byli pierwsi a nie że skopiowali pomysł Hachette, to kłamstwo. Zdjęcie Marco Lupoi było nad każdym wstępniakiem każdego tomu WKKM, więc TK pewnie stąd przypomniał sobie, że też zna tego pana. :)