To że S. Kanię dziś ostatecznie uniewinniono od odpowiedzialności za stan wojenny, mogę zrozumieć.
On w końcu przestał być I sekretarzem PZPR w październiku 1981, właśnie
dlatego, że nie zgadzał się z Jaruzelskim. To właśnie za jego
"kadencji" trwał Karnawał Solidarności. Skandalem jest to, że na ławie oskarżonych został tylko Kania. Że
Jaruzelski i jego klika zostali wyłączeni głównie ze względu na stan
zdrowia. To tylko potwierdza jak nieudolny i niewydolny jest nasz wymiar
sprawiedliwości. Jakim niewypałem okazał się pion śledczy IPN który
nikogo ze zbrodniarzy komunistycznych nie skazał (bo wyrok w sprawie
Grudnia 70 to śmiech na sali). Że nasze prawo dzięki różnym kruczkom
ochroniło byłych komunistów od odpowiedzialności. Dla mnie największym
skandalem było to, że SdRP po wygranych wyborach w 1993 r oddaliło
sprawę Jaruzelskiego sprzed Trybunału Stanu a potem wykorzystując niby
"powagę rzeczy osądzonej" (dobre sobie) nie można było wrócić do procesu
za czasów AWS. Wstyd mi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz