czwartek, 13 kwietnia 2023

13.04.2023: Tomasz Kołodziejczak przestaje być szefem Egmontu Polska

 


No i po co było tak naskakiwać na wiernego czytelnika? Rok minął, ale w końcu jest jakaś reakcja kierownictwa Egmontu. :)


Dziennikarz, pisarz, miłośnik komiksu, fantastyki i popkultury, redaktor naczelny Kaczora Donalda, szef polskiego oddziału wydawnictwa Egmont, eseista. :) Tą ostatnią funkcję pełnił naprawdę długo ale 2023 rok kładzie temu kres. Zasługi TK dla polskiego komiksu są oczywiście duże. Zresztą on sam chwalił się również na You Tube, że w czasach początków Klubu Świata Komiksu wydawano dwa komiksy miesięcznie, a teraz jest to ponad 400 rocznie. Jasne, jasne, tylko zwykle TK się prześlizguje jak do tej sytuacji doszło. Ja napiszę jak ja widzę tą historię Egmontu pod przewodnictwem pana Kołodziejczaka.


Dawno o tym pisałem, że najbardziej nie podobało mi się to co się działo po 2007 roku. Upadły wtedy Mandragora i Dobry Komiks które wydawały komiksy superbohaterskie na naszym rynku. Ręka w rękę robił to z nimi Egmont Polska publikując wtedy m.in Diabła Stróża, Batman Hush, Kingdom Come, 1602, Conan Dark Horse, Ultimates. Ale kiedy zniknęła mu konkurencja, zaprzestał druku i od tej pory przez 5 lat, mieliśmy tylko jednego Batmana rocznie.


TK wtedy mówił, że on nie lubi superhero. I z tego chyba powodu Egmont Polska go nie wydawał. Wpychano nam na siłę frankofony, w kioskach był Fantasy Komiks, Star Wars Komiks, ale peleryny prawie nie występowały. Jak wielki to był błąd i niedocenienie komiksiarzy pokazał rok 2012. Hachette Polska wypuściła naszą edycję WKKM i test okazał się dużym sukcesem. Od grudnia po latach zaniedbań zaczęliśmy dostawać jeden komiks Marvela co 2 tygodnie - tempo nie widziane w komiksie w Polsce od lat. Ten sukces i wyniki sprzedaży zostały szybko zauważone przez Egmont. Z miejsca ogłoszono, że będą oni wydawać komiksy DC z New 52. Jak na logikę można to zrozumieć? Przez 5 lat wychodził jeden taki komiks rocznie, przy praktycznie nieistniejącej konkurencji. A tu nagle w mniej niż pół roku opracowano całą serię komiksów, zaczęto wydawać ich kilkanaście rocznie i liczba ta zaczęła systematycznie rosnąć. Czyli spokojnie można było to robić, tylko nie chciano. I kto o tym decydował? Przez kogo wydawnictwo nie zarabiało pieniędzy? No właśnie.


W latach 2013-2015 śmieszne było to, że Egmont ruszył z komiksami superhero, ale tylko ze świata DC. Z góry założono, że nie będą konkurować na polu Marvela, tylko przeczekają te 2 lata i 60 tomów WKKM, wydadzą trochę DC, a potem sytuacja wróci do "normy". IMHO w ogóle nie brano na poważnie Hachette. A oni zaczęli wydawać jeszcze Kolekcję Thorgala a same WKKM postanowili przedłużyć.


TK wtedy postanowił zmienić taktykę i zacząć jechać na popularności konkurenta. Polska edycja miała się skończyć na 120 numerze i roku 2012 (w USA). Zatem Egmont zadecydował o wydawaniu komiksów Marvel Now, które startowały po evencie Avengers vs X-Men. To był nawet dobry i logiczny pomysł. Na dodatek Egmont został wyłącznym przedstawicielem DC w Polsce i ukrócił Batmany od Mucha Comics. Co więcej sam wszedł w kooperację wydawania Kolekcji kioskowej razem z niemieckim Eaglemoss. Wszystko szło po myśli TK, tyle że Hachette nie chciało przestać. Przedłużyli WKKM o kolejne 30 numerów, a na dodatek zaczęli wydawać drugą Kolekcję Marvela czyli Superbohaterów.


Wtedy zaczęło się kopanie po kostkach i TK zaczął wykorzystywać swoje znajomości w Panini. w WKKM nie mogły się ukazywać te same tytuły co w wersji UK, bo Egmont zamawiał sobie na zaś np. Czas się kończy, czy Tajne Wojny a Hachette zostawiona w spokoju wydałaby to wcześniej. Poza tym część tytułów z wyprzedzeniem zapowiadana w wersji brytyjskiej, zapowiadana była też przez Egmont przed polskim oddziałem Hachette - jak Rękawica Nieskończoności. Takie numery skończyły się wreszcie nieprzedłużeniem licencji przez Panini i końcem WKKM w 2019. Wtedy też się skończyła polska WKKDC, bo Egmont robił wszystko by Eaglemoss dał sobie spokój. Też im wydawali tytuły z listy niemieckiej przed polskim oddziałem, żeby ich kolekcyjna sprzedaż była niższa. Tylko co się stało jak obie Kolekcje zakończyły swój żywot i zostały tylko publikacje Muchy oraz SBM? Tak, oczywiście - Egmont ściął liczbę publikowanych DC, kasując serie z Green Lanternem, Wonder Woman i Aquamanem. Tą ostatnią to nawet słusznie, bo kto czyta w Polsce Aquamana? Aquaman sucks. Ale to każdy by Egmontowi powiedział, po co więc akurat z nią wystartowali, żeby uwalić temat po 3 tomach? Tak duże, poważne wydawnictwo robić nie powinno. Można było chociaż wydać ostatni tom na grubo i domknąć run do końca.

Po 2019 roku mnie wkurzać w Egmoncie zaczęła zwiększająca się liczba dubli. Wiadomo, że trzeba było wydać Wojnę Domową jeszcze raz, bo film kinowy wyszedł. Potem dostaliśmy jeszcze raz "Zimowego Żołnierza", Daredevila tom 1 od Franka Millera czy "Wolverine: Old Man Logan". W tym roku ponownie traci się czas i papier na "Tajną Inwazję" i Spider-Man'a Straczynskiego tom 1. Tyle że to TK przestało wystarczać. Bo przecież normalny komiksiarz zwyczajnie nie kupi takiego dubla, a Egmont tylko straci kasę na wydawanie niepotrzebnych albumów. Zatem jego cwaniactwo i perfidia wymyśliło to, że zacznie wydawać premierowe materiały/zeszyty komiksowe, sklejone na siłę z komiksami które już wcześniej po polsku wyszły (głównie w Kolekcjach). W ten sposób osiągało się dwa cele - tanie koszty produkcji, bo tłumaczenie było już zrobione. Oraz złośliwe uderzenie w posiadaczy WKKM, WKKDC. Bo albo taki kolekcjoner nie kupi i nie przeczyta sobie premierowego materiału, tylko zostanie z jego częścią opublikowaną wcześniej. Albo też kupi i zapłaci więcej za coś czego  nie potrzebuje, bo dostaje to co już ma na półce. To jednocześnie działało na poziomie psychologicznym, bo uderzało w sens samego kupowania Kolekcji Komiksowych w kiosku. Egmont szeptał ci do podświadomości "Po co kupujesz u kogoś innego, skoro my wydamy ci więcej"? Tylko to oczywiście są kłamstwa. Sam TK mówił, że Egmont Polska nie jest w stanie wydać wszystkiego. I nie wydaje. Większość komiksów wydanych kolekcyjnie i rejonów przez nich poruszanych nie została tknięta przez nikogo innego. A to, że Egmont jeszcze raz drukuje to samo, sprawia że tracimy czas i pieniądze, zamiast drukować kolejne premiery. Po co mi znowu Tajna Inwazja, skoro można by wydać np Dark Avengers? Albo Avengers Busieka, albo kontynuację solowej serii z Iron Manem z tamtego okresu? W ogóle mnie wściekłość ogarniała jak Egmont, który w 2006 roku specjalnie podzielił Daredevila Diabła Stróża na 2 cienkie tomiki, żeby wydrenować portfele klientów. A teraz zrobił dokładnie odwrotnie, ale z tego samego powodu. Najpierw specjalnie porobił dziury zeszytowe w albumach DD z runem Bendisa, a potem wydał nam je osobno. Ale dorzucił do nich Diabła Stróża, którego już wszyscy mieli, tylko po to, żeby podbić cenę komiksu. To samo było z Punisherem Marvel Knights tom 1. Na całym świecie ten komiks wydawano jako 12 zeszytów z historią "Witaj w domu Frank". Ale ponieważ u nas wszyscy już ją mieli, to dołożono do niej jeszcze 5 zeszytów, by naciągać ludzi. To samo z już zupełnie skandalicznym wydaniem Imperatywu Thanosa.


Za taką politykę półdublowania na złość kolekcjonerom, znielubiłem TK w ostatnim czasie chyba najbardziej. Tyle jest premier do wydania, ale nie - lepiej cały czas podgryzać Kolekcje, zamiast wreszcie skupić się na wydawaniu nowych komiksów. To cwaniactwo i ewidentny skok na kasę podkreśla też to, że gdy chodzi o nowe historie, zupełnie premierowe, to mamy sytuację odwrotną. W Marvel Fresh dzieli się te albumy na cienkiutkie zbiorki po 5 zeszycików (New Mutants nawet 4), żeby na nich zarobić jak najwięcej. A przecież taka "Wojna Światów", "Rzeź Absolutna" czy teraz "Świt X" aż się prosi o gruby, zbiorczy album, który wyszedłby taniej, niż kilka cienkich części po 50 zł na okładce. Ale jak nie ma konkurencji, to nie mamy wyboru. Gołym okiem widać że jest to niekorzystne dla kupujących i rynku komiksowego, tylko już Egmontu niewiele to obchodzi.


W 2020 roku Egmont Polska sprzedał dział Książki wydawnictwu Harper Colins. Do dziś ja nie rozumiem tej decyzji. TK bardzo rozwinął dział dziecięcy w całej firmie. Mówił o wychowywaniu sobie nowego czytelnika, o kształtowaniu postaw i zainteresowań. Ale ja nie wiem, jak można to skutecznie robić przy braku wydawania książek z obrazkami dla małych dzieci. Jako fanatyk uważam, że same komiksy nie wystarczą. Bez działu Książki dla mnie sypie się cała ta koncepcja wydawnicza. Poza tym, skoro Egmont wrócił do wydawania komiksów Star Wars, to powinien też pozyskać licencję na książki z tego uniwersum. Dlaczego oddał pole Uroborosowi (Grupa Foksal), a potem Wydawnictwu Olesiejuk? Moim zdaniem to był błąd.


W 2021 roku Hachette tuż przed końcem SBM wystartowało z kolejną kolekcją komiksową - Bohaterowie i Złoczyńcy DC. I znowu Egmont nagle zaczął wydawać więcej komiksów DC. Wreszcie dostaliśmy drugie wydanie niedostępnego wcześniej normalnie Kingdom Come. Ruszło DC Black Label i inne nowe serie DC. Oczywiście wydano też naprzód z listy hiszpańskiej Kosmiczną Odyseję oraz Wojnę Korpusu Sinestro, której wg zapowiedzi z 2019 r. Egmont miał nie wydawać. Jeszcze raz proszę mi wytłumaczyć taką "strategię". Dlaczego dana firma produkuje dany produkt tylko jak produkuje go konkurencja. Ale jeśli konkurencja znika, to dana firma też przestaje to produkować, mimo, że popyt na rynku ciągle istnieje? Jest mi w stanie ktoś to wytłumaczyć? Może ktoś tam na wysokim kierownictwie Egmontu, też zaczął sobie zadawać takie pytania?

Egmont pod kierownictwem TK dla mnie po prostu nie miał skonkretyzowanej, zrozumiałej dobrej wizji wydawania komiksów superbohaterskich. Skupił się na podpięciu pod koncepcję debiutanta na tym rynku - Hachette. I tyle. Dobra - przepraszam. Ostatnio doszło jeszcze żerowanie na nostalgii za innym dawnym konkurentem - TM Semic. Egmont zaczął wydawać serie które on drukowali w latach 90-tych. Dostaliśmy Spider-Mana, Batmana, Punishera, zapowiadany jest Superman, będą X-Men. tyle że to nie jest własna wizja. To odgapywanie pomysłów konkurencji. I robi to wydawnictwo które na polskim rynku obecne jest ponad 30 lat. Które zaczęło od licencji amerykańskiego Disneya i zbudowało na nim swoją pozycję. Dlaczego nie potrafi znaleźć swojej własnej drogi i pomysłu na siebie, tylko czepia się innych? A tam gdzie ma pełną swobodę, czyli w DC, to Egmont zadowolił się tym że jest mało tytułów, bo nikt poza nimi nie może ich wydawać. Bo TK dalej nie lubi superbohaterów, tylko nie mówi już o tym tak głośno.

Poza tym TK sprawił, że Komiks Gigant Poleca przestał wychodzić w liczbie 12-13 tomów rocznie i ograniczył nam go do zaledwie 6 tomów. Jednocześnie pozostawił na rynku MegaGiga i Gigant Mamut w których drukowano głównie duble z poprzednich Gigantów. Też zupełnie niezrozumiały i niewytłumaczony przez TK ruch. Czy my mamy rozumieć, że takie zdublowane zbiorki sprzedawały się lepiej od świeżych historii? Przez to zaczęliśmy tracić kolejne części długich cyklów, które publikowane były w europejskich Gigantach. Dzisiaj liczba Gigantów wzrosła do 8 rocznie zamiast do 12. Wydaje się za to sporo Wydań Specjalnych i to też jest dość dziwne.


Ja po TK płakać nie będę. Długo kierował Egmontem, zrobił swoje, wreszcie przyszedł czas na zmiany. Mam nadzieję, że będą na lepsze i dostaniemy nową, własną wizję strategii wydawniczej. Some people say, że może być gorzej i że jeszcze zapłaczemy nad TK i będziemy chcieli by powrócił. Ja raczej nie, bo tak jak on, każdy mógłby poprowadzić oddział Egmontu. Żadną sztuką nie jest wpisywać się w trendy i powtarzać ruchy konkurencji. Nawet jeśli Egmont drastycznie ograniczyłby listę tytułów superhero to czym to się będzie różnić, od ruchów, które robił też TK? Jeśli cały rynek kompletnie się nie załamie, to moim zdaniem będzie dobrze. Mamy Hachette, mamy Muchę, mamy Carrefour poradzimy sobie.