Od tego roku jest już 13 dni wolnych bo dodano Trzech Króli (co IMHO jest
niedorzeczne). I choć jestem stanowczo przeciwko zakazowi handlu w
niedzielę, to wypowiedzi niektórych, że pracują 6 dni w tygodniu, od
rana do wieczora i w ogóle nie mają czasu kupić sobie choćby jedzenia w
te 6 dni, są dla mnie śmieszne. Bez przesady. To mogłoby być prawdopodobne
gdyby ktoś piechotą/rowerem dojeżdżał do pracy, po drodze nie miał
żadnego sklepu spożywczego i siedział bez przerwy w pracy od 7.00 do
22.00 (godzina zamknięcia ostatnich zwykłych hipermarketów). No są tacy
pracoholicy, ale bez przesady. Po miesiącu pracy 15 h na dobę człowiek
schodzi na zawał i problem zakupów przestaje być istotny.
Nawet jeśli praca jest do wieczora, to mając samochód (bo skoro tak
długo i ciągle pracujemy, to na jakikolwiek samochód chyba
zarobiliśmy) można wracając z pracy wstąpić do sklepu otwartego
wieczorem by kupić ten chleb i wino. Nie mówiąc o całodobowych sklepach i
Tesco.
Ja jestem za handlem w niedzielę bo po pierwsze taki zakaz godziłby w
konstytucyjną wolność do prowadzenia działalności gospodarczej. Po
drugie kolejne tysiące ludzi straciłyby pracę i miałyby wolne nie tylko
niedziele ale i cały tydzień. Po trzecie jeszcze bardziej spadłaby
konsumpcja a za nią wpływy z podatków i wzrost gospodarczy. Poza tym nie
zgadzam się z tezą, że politycy i Sejm wie lepiej co mam robić w
niedzielę. Jak poseł Żalek nie chce robić zakupów w niedzielę, to niech
nie robi - nikt go nie zmusza. Ale niech nie zakazuje innym robić co im
się podoba, bo tak mu nakazuje jego ideologia.
Wreszcie zapadła jedynie słuszna decyzja. NBP postanowił, że nowe monety
1,2 i 5 gr będzie produkował z tańszego stopu. Zamiast stopu miedzi
dostaniemy stal powlekaną miedzią ,
co pozwoli zaoszczędzić kilkanaście milionów zł rocznie. Także banknoty
dostaną nowe lepsze, ale tańsze zabezpieczenia. I jeszcze Belka w końcu
pozbędzie się HGW z nowych pieniędzy i walnie własny podpis. No same
korzyści
Dlaczego nie można było zrobić tego tak od razu? Kto wpadł na tak gupi
pomysł, że wprowadzimy ustawę o zaokrąglaniu cen bo produkcja miedziaków
za dużo kosztuje? Przecież podstawowa funkcja NBP to bicie pieniądza -
powinno się móc wpłacać i wypłacać każdą kwotę. A oni chcieli uciec od
jednej ze swoich podstawowych funkcji. A przecież nawet te 40 mln zł
wydawane na bicie małych nominałów to nic przy przynajmniej 4
miliardowym zysku jaki NBP osiąga każdego roku. Szkoda, że znowu się
sprawdziło przysłowie, że politycy/urzędnicy logiczne czyny robią
dopiero na końcu .
A druga uwaga, to to, że to wszystko i tak za parę lat pójdzie do kosza jak przyjmiemy euro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz