niedziela, 20 maja 2018

Warszawskie Targi Książki 2018 Dzień Trzeci (19.05)

W kolejce przy wejściu udało mi się przywitać ze znajomą twarzą z którą w zeszłym roku stałem w 2.5 godzinnej kolejce do Mroza. :) Znowu moja słaba silna wola zawiodła mnie do antykwariatu i złamany kupiłem jednak JLA 4 i ze dwie pozycje Joanny Chmielewskiej. Stojący obok Antykwariat Grochowski ceni się o wiele bardziej i tam TM-Semici były już po 20 zł. A tyle nawet za Punisher Year One płacić nie chcę. Kupiłem za to "Czarownika Iwanowa" Pilipiuka za 15 zł, bo był w dobrym stanie.







W zeszłym roku zamieszanie i blokadę robił Adrian, w tym to Mati wpadł z wizytą. Ale przynajmniej nie zablokowali połowy promenady. Jeju - jak se facet chce pozwiedzać, to nie mógł tego w czwartek zrobić? A nie w najludniejszą sobotę rozbijać się limuzyną przy namiotach pod wejściem.

Potem wlazłem na płytę, bo dziś zaczął się Meet Point z grami. No i są stanowiska do Fortnite Battle Royale czy oglądanie i komentowanie na żywo meczów w CSa. Ale mnie znowu przyciągnęło najbardziej stoisko z koszulkami i wzór Hetzer gona Hetz. A kocham jeszcze bardziej wystawę modeli czołgów z klocków Cobi. Jestem coraz bliżej zakupienia w końcu któregoś z tych modeli.











Dzisiaj Bedu i Harris również rozdawali autografy. Ja chciałem posłuchać panelu "Bohaterowie konta Bohaterki", więc poleciałem z komiksowa na drugi koniec stadionu. Kolejny raz okazuje się jak bezsensowne jest przeniesienie Komiksowej Warszawy spod Sal konferencyjnych. Ciężko się przebijać  z jednego krańca Narodowego na drugi. Zwłaszcza dziś, jak jest wreszcie dużo popularnych autorów i kolejek do ich stanowisk. Jak wreszcie dotarłem na antresolę, to się okazało, ze nikogo na sali B nie ma. OOO. Poszedłem więc do strefy popkultury, gdzie Kamil Śmiałkowski robił wywiad z Marcinem Ciszewskim, autorem serii www. Mimo że pisarz się spóźnił, zdołał bardzo ciekawie jeszcze opowiedzieć o swoich perypetiach przy ekranizacji a to Majora, a to www.1939, a to wreszcie wojna.pl, czyli filmowo-serialowa wersja tych powieści. Wyszło, że jeśli PISF w lipcu przydzieli dotację, to film i serial powstaną. Jak nie, to nie. I Małaszyński nie zagra. :(






Druga prelekcja była po drugiej stronie galerii. Ewa Białołęcka, Aneta Jadowska, Aleksandra Zielińska, Agnieszka Hałas i Marta Kisiel-Małecka opowiadały o swojej Hardej Hordzie. Czyli o polskiej grupie kobiet pisarzy, które się wreszcie zorganizowały, by walczyć z męską opresją. :) I jasne - szowinizm na rynku wydawniczej fantastyki to oczywista, oczywistość. Ale trochę rozczarowujące jest gdy kolejny raz słyszę, że wydawcy mówią autorkom, że ich proza jest dla kobiet, że mężczyźni tego nie kupią. To już jest stary dowcip. Fajnie, że wreszcie pisarki się zorganizowały i zaczną zmieniać rzeczywistość własnymi siłami. Tylko  może jakieś nowe anegdotki, przy narzekaniu na świat patriarchatu. :)




Wróciłem znowu na drugą stronę, gdzie Kamil Śmiałkowski z zaproszonymi Dawidem Muszyńskim i recenzentem Newsweeka dyskutowali o tym jak Netflix podbija świat. P. Muszyński to mój ulubieniec z naEkranie.pl, bo się nie zna i ostatnio zjechał w swojej recenzji np. "Blockers". :)))) Bardzo fajnie opowiadano o mechanizmach Netflixa i dalszym rozwoju seriali i platform streamingowych. Dziś w ogóle miałem mniej biegania, bo plan dnia miałem wypełniony panelami dziejącymi się przy komiksowie, tyle że Strefa Popkultury była na lewym krańcu korytarza a Strefa Fantastyki na prawym. Zachęcony nazwiskami poszedłem na spotkanie o alternatywnych wersjach historii w literaturze. Tyle że między Tomaszem Kołodziejczakiem a Michałem Ochnikiem wywiązał się spór co do definicji i punktu widzenia i mi szybko taka atmosfera przestała się podobać. Wstałem i wyszedłem w połowie, bo po pierwsze potrzebowałem zmiany otoczenia i tematu a po drugie zmiany siedzenia, bo na komiksowie były tylko takie twardawe modele. 


















Ruszyłem przez promenadę i podziwiałem kolejki po autografy - a to do Olgi Tokarczuk, a to do Katarzyny Bondy itp. Fani byli zdeterminowani. Pracownikom Prószyńskiego udało się wreszcie znaleźć dla mnie XVIII księgę Tytusa, Romka i Atomka, więc za 5 zł mogłem się już cieszyć tym epokowym i wizjonerskim komiksem. Wziąłem udział w spotkaniu z Bronisławem Wildsteinem o jego nowej książce "O kulturze i rewolucji". Mówił o tym, że Zachodnia Europa się totaliryzuje, tylko brutalna siła jest zastępowana dyktatem prawnym. I ja się z nim zgadzam, tyle że kolejne rządy w Polsce również robią to samo - próbują zmieniać naturę człowieka bzdurnymi przepisami. Było też o tym jak komunizm próbował się zmieniać w świecką, nową religię, krytykując także Stalinizm po 1956 roku.







Przedwcześnie wyszedłem z sali Londyn B, by zdążyć na dyskusję o dystopiach w literaturze i popkulturze. Dowiedziałem się czym się różni antyutopia od dystopii a paneliści komentowali popularność tego gatunku współcześnie. Zdążyłem też na ostatnie 10 minut spotkania z drugim naEkranowcem, czyli JediAdamem opowiadającym o gorących premierach lata. Usłyszałem jeszcze parę zdań o "Wieżowcu" oraz Iniemamocnych 2. Zgodziliśmy się, że absurdem jest przesuwanie takich premier jak Ant-Man o cały miesiąc, tylko dlatego, że Mundial będzie. Następnie Kamil Śmiałkowski rozmawiał z naczelnym Playboya o ekranizacjach prozy Stephena Kinga i o książce, którą gość o tym właśnie wydaje (800 tyś znaków). Skrytykowano ostatnie produkcje na podstawie prozy Kinga. Teraz już naprawdę będę musiał nadrobić stary "Sklepik z Marzeniami" by wiedzieć czy się zgodzić, że ten film jest za bardzo pocięty, a przez to zły.











Na sam koniec, był gwóźdź programu, czyli spotkanie z Tomaszem Kołodziejczakiem o komiksach. W ogółach było ono dość podobne do zeszłorocznego. Egmont pany bo wydaje 250 tytułów w tym roku. Ja Tomasz Kołodziejczak zarządzam 50-60% rynku w Polsce. Błędy zawsze się zdarzają, ale w większości to jest złe postrzeganie czytelników, którzy nie rozumieją że to musiało być właśnie tak napisane (powtórzył wczorajsze tłumaczenie T.Sidorkiewicza o Nieskończonym Kryzysie). A i niestety nie sprawdziło się moje złośliwe tłumaczenie czemu BBPO Plaga żab się opóźniła. Nie było to spowodowane niską sprzedażą jedynki a zawaleniem przez drukarnię kolorystyki całego nakładu i konieczności drukowania od nowa. Celne było, że ludzie którzy kiedyś kupowali TM-Semici, teraz mają 30-40 lat i często dzieci, więc kupują i dla siebie i dla nich i to jest dobry klient dla Egmontu.



Dalej - od 20 lat zarządzam komiksami w Egmoncie, tyle się Świat komiksu ukazuje. I znowu niemalże przypisał sobie zasługi ze 10 lat temu wychodziło półtora komiksu miesięcznie a teraz sam Egmont drukuje 16 tytułów miesięcznie. Też widzicie tą sprzeczność, której TK nie dostrzegł? Skoro jest na czele KŚK od 20 lat, to to co było 10 lat temu to była JEGO wina, bo przecież mógł wydawać więcej. I jeszcze to chwalenie się jak Sandman się dobrze sprzedaje w porównaniu z czwartkowymi słowami Pauliny Braiter budzi mój jeszcze większy śmiech z osoby naczelnego. Pokazanie katalogu ludziom 2 dni przed konferencją mija się z celem, bo potem nie ma już o czym rozmawiać, bo kolejne tytuły i plany są tajemnicą do festiwalu w Łodzi. Więc rozwodzono się nad 25 latami Vertigo, komiksem dziecięcym i komiksem polskim, ale no naprawdę - kogo to obchodzi? :) Ja wyciągam pozytywne wnioski ze słów że nie ma większej ilości Old DC, bo jest WKKDC. Czyli moim zdaniem Eaglemoss będzie to kontynuował. No chyba że dobre dla siebie wiadomości (czyli anulowanie), trzymane w tajemnicy do października, by mieć co jeszcze zapowiadać.



Wkurzyła mnie wypowiedź, że Egmont ma bliski kontakt z Hachette i że raz oni, raz E. musi przesuwać wydania tego czy tamtego, by nie były za blisko siebie. No bardzo eufemistyczne określenie sytuacji w której gdy Hachette zapowiada z dużym wyprzedzeniem co wyda, a Egmont leci na skargę do Panini by ci im konkurencję przyblokowali. :/ No i żarcik o tym, że "Po co ta konkurencja tyle innych komiksów wydaje" wcale nie był śmieszny. To przecież Egmontowi zajęło sporo czasu by dojść do liczby superhero WKKM. A i teraz mimo iż Egmont wydaje 200-250 rocznie, to 75 pozycji Hachette Polska nie jest takie złe. A jeśli ruszą z jeszcze czymś w sierpniu, to będzie już równa setka. Nieźle jak na podmiot z zaledwie 6 letnim doświadczeniem. Egmont jakby chciał, naprawdę mógłby niszczyć ekonomicznie konkurencję. Ale skoro nie ma własnych dobrych pomysłów i w przeszłości lubią sobie drogo liczyć, to teraz ma na własne życzenie. bo życie nie lubi próżni.

Info o tym czego w katalogu nie ma. Szninkiel od Egmontu może będzie w przyszłym roku. Tzn jak Egmont wreszcie dogada się co do praw do tego tytułu. Bo zajmuje się tym jakiś już czas i ciągle jest to przesuwane. 

W 2019 będzie też twardy integral 4 zeszytów Iznoguda wydanych kiedyś w Polsce. Potem będzie może jeszcze jeden, a potem się zobaczy. Czyli z tych słów ja wyciągam wniosek, że w sierpniu Hachette będzie testować Kolekcję Iznoguda. :) :D W takim razie, Kolekcja Dredda znowu się oddala. :/ Ale to ma sens. Im się nie udało z Lucky lukiem, ale Egmont to opycha. Próbują więc z czymś innym autorstwa Gościnnego.

Dzięki niezłej sprzedaży ŻiCSMK prawdopodobnie w przyszłym roku będą inne Kaczki na twardo. Premiery i może to być Barks. 

Oficjalnie "Black Vortex" wypadł, bo się nie zmieścił w tym całym natłoku Marvel Now. 
Moje osobiste wnioski po tej wypowiedzi, są takie, że szukano miejsca na Ant-Mana bo film. Nie chciano popełnić takiego błędu jak teraz, że nie ma czegoś specjalnego z okazji Infinity War MCU. I coś musiało polecieć i padło na Black Vortex.

Ale ogólnie cała konferencja przebiegła w przyjemnej atmosferze, jeśli człowiek się przyzwyczai, że od TK ciężko uzyskać prawdziwą motywację działań. Rozumiem oczywiście, że nie może nam powiedzieć wszystkiego, ale miejscami ta bufonada jest męcząca i irytująca.

Dobrze, ze to był ostatni panel, bo mogliśmy trochę przedłużyć spotkanie. Przy długaśnych dygresjach TK, półtora godziny to minimum. Wychodząc mijałem opuszczone już stoiska.









3 komentarze: