niedziela, 22 kwietnia 2018

Plastic Man - Ścigany WKKDC #43

Z dystansem podchodziłem do 43 tomu Kolekcji. Mamy tu kolejną postać, która w Polsce jest mało znana i mało popularna. Jeśli chodzi o elastycznych, to u nas króluje Mr Fantastic z FF, a nie dwie postacie z DC. Sam bliżej poznałem tego bohatera dopiero od 2013 roku, gdzie partnerował on Batmanowi w kreskówce Batman The Brave and the Bold. Tam dobrze oddano jego komiksowe, luzackie podejście do życia, ale zmieniono mu origin, czyniąc go członkiem gangu Kite-Mana. Ostatnio też był troszkę obecny w JLA Morrisona, które zaprezentował nam Egmont, ale czwartego tomu nie zdołałem na razie poczytać.


Okazało się, że moje obawy były głupie i bezzasadne. Ten komiks jest świetny. Teraz muszę się zgodzić ze znawcami, mówiącymi o jego wysokiej jakości i to, że te 5 Eisnerów jednak nie dostał na piękne oczy. Fabuła jest prosta - Plastic Man zostaje wrobiony w morderstwo. Tzn nie on, tylko jego prawdziwa tożsamość, sprzed wypadku - Węgorz O Brien. Ktoś zna jego tajemnicę i próbuje mu zaszkodzić. I wokół tego śledztwa toczy się cała historia. Oczywiście jest to tylko pretekst, do zagłębienia się w świat rysunkowego bohatera, który dzięki swoim mocom, może naprawdę dużo.


Kyle Baker stworzył genialną opowieść, bawiącą widza na każdym kroku. Dosłownie co dwie- trzy strony wybuchałem śmiechem, z powodu zawartych żartów i nawiązań. Wepchnięto tu wszystkie nawiązania komiksowe i popkulturowe jakie tylko się dały. Tych których się nie dało też. Rozwaliła mnie np. scena którą potem Snyder powtórzył w filmie "Strażnicy" z Dr Manhattanem. O'Brian stworzył swoje kopie którymi zabawiał dziewczyny w mieszkaniu, a jednocześnie sam siedział na dachu i miał depresyjne myśli. Gdy się nad tym zastanowiłem, nie mogłem tego rozgryźć. Czy dylematy moralne naprawdę go gnębiły, czy była to tylko jawna zgrywa wykpiwająca podobne przeżycia innych herosów. Bo wypłakiwanie się szefowi o tym jak niby Węgorz jest jego obsesją i są przeciwstawnymi istotami zespolonymi w archetypicznej walce, było przekomiczne. Czego my tu nie mamy? Jest pijany Woozy Winks zarywający do staruszki, jest gra w kółko i krzyżyk rodem z Looney Toons, Plastic Man zamieniający się w rower i mówiący do Morgan "Podrzucę cię". Gag za gagiem do samego końca. Dla mnie to sedno rozrywki. Uwielbiam takie komiksy, które sprawiają, że rechoczę podczas lektury, miło spędzam czas, a potem z uśmiechem idę do pracy. Komiks zawiera też pewne głębsze refleksje ale nie zmusza cię na siłę do analizy psychologicznej bohatera i litowania się nad jego losem. Daje taką możliwość, ale jest ona schowana i nienachalna. Można też bezstresowo wsiąść na ten roolercoster i dać się mu porwać na jazdę bez trzymanki. Może trochę za bardzo wracano ciągle do tego originu, ale poza tym wszystko było dobrze poprowadzone. Samo zakończenie zrobiono totalnie na luzie, znowu wsadzając szpilę we wszystkie podobne komiksowe fabuły.


Jeszcze raz się okazuje, że najważniejszy jest scenariusz. Potrafi on przyćmić wszelkie inne cechy danego dzieła, jeśli jest dobry. Moim zdaniem "Ścigany" dawałby radę w każdej szacie graficzne - nawet pod pędzlem Alexa Rossa czy Davida Cooke'a. Realistyczna kreska w ogóle by nie przeszkadzała, bo ja się cieszyłem głównie z dialogów. Choć rozumiem, że nie każdemu mogą podejść totalnie kreskówkowe kadry z karykaturalnymi portretami postaci i świata. Baker osiągną tu poziom zbliżony do starych hitów Cartoon Network w stylu "Krowy i Kurczaka", "Laboratorium Dextera", "Johnego Bravo" plus może Willy Kojot i Struś Pędziwiatr. Wyszło coś podobnego ale nie takiego samego. Można polubić, można zhejcić, choć i tak powinno się przeczytać do końca. To jest kolejne dzieło, które samo się broni. Przesadzono tylko z tymi cienkimi kreskami przy dymkach. Dla tradycjonalisty jak ja, wygląda to już zbyt prostacko.


Tłumacz i redaktor merytoryczny znowu leżą i kwiczą. Morgan jest kobietą i jej kwestia po polsku ma brzmieć "Powinnam" a nie "Powinienem". Czy jeśli nie ma jej twarzy na kadrze, od razu można popełniać takie prostackie błędy? A najgorsze jest to, że jeśli bym zadał ponownie pytanie o to czemu redakcja tak noobi w Kolekcji (ale nie w samodzielnych wydaniach), Tomasz Kołodziejczyk pewnie dalej nie widziałby problemu. Archiwalium to pierwszy komiks z udziałem Plastic Mana z 1941 r z jego originem (Baker szybko przypomina go w głównej historii). Dobrze wiedzieć jak było naprawdę.

Dla zgrywusów ceniących humor w komiksach - pozycja obowiązkowa.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz