środa, 13 maja 2015

Daredevil Yellow

Mucha Comics wreszcie zmądrzała. To znaczy wydała pierwszy album komiksowy za ludzką, normalną cenę. Nie liczę "Wolverine: Logan" bo tamten komiks miał zaledwie 70 stron. Za to "Daredevil Yellow" to uczciwe 6 zeszytów i 144 strony komiksu. I najważniejsze - z rabatem Sklepu Gildii.pl i przesyłką do kiosku Ruchu kosztuje on tylko 42.50 zł. I o to właśnie chodzi! Od początku startu Kolekcji Hachette pisałem, że najważniejsza jest cena. Im taniej tym lepiej. I że jak jedno wydawnictwo może wydawać grube albumy komiksowe, w twardej oprawie za 40 zł, to pozostali dwaj gracze też tak mogą. Tylko nie chcą, bo uważają, że to one powinny kształtować ceny komiksów. Że jak do tej pory miały monopol i porozumienie co do wysokich cen i marży to tak powinno już być po wsze czasy.


Na szczęście Hachette rozbiło w puch tą filozofię. Niestety konkurentom zajęło aż 3 lata tępego uporu, patrzenia na malejące zyski, ignorowania moich światłych :))))) uwag i "myślenia" co zrobić z tym problemem. Ale "Przyszła wiosna baronowo". I Mucha i Egmont wreszcie wybrały jedynie słuszną drogę pójścia hachettową strategią niskiej ceny przy sprzedawaniu swoich albumów. Że najlepiej zarabiać na dużym obrocie i wyższej sprzedaży a nie jednostkowej marży z egzemplarza. Ja tylko kiwam głową z uznaniem. Mogę jedynie dodać nieco złośliwie - "Czemu tak późno?" Teraz zostaje już tylko wymowne spojrzenie w kierunku Eaglemoss Polska i wykrzykiwanie w ich kierunku "Gdzie do diabła jest polska wersja Kolekcji Komiksów DC, która świetnie sobie radzi w Niemczech"? Spojrzałem na ujawnione już tytuły tomów w Bundesrespublik - JA CHCĘ TO U NAS PO 40 ZŁ ZA SZTUKĘ!


Tak więc po Spider-man Blue z WKKM dostajemy drugi komiks z tak zwanej kolorowej serii Loeba i Sale'a. Niestety ja mam z nią dwa zasadnicze problemy. Po pierwsze to jest kolejne podejście do originów których nienawidzę. Na dodatek stworzone w 2001-02 roku (dość niedługo po millerowskim Man without of fear), bo Loeb wyprał się całkowicie z dobrych pomysłów, więc odgrzewa nam kotleta 101 raz. Nie potrzebuję dowiadywać się jak Matt Murdock stracił wzrok a potem stał się prawnikiem - obrońcą uciśnionych za dnia i zamaskowanym bohaterem Hell's Kitchen nocą.  Ja to wszystko wiem! A po drugie wg mnie Sale rysuje paskudnie. Takie mało szczegółowe maziaje nawiązujące chyba do pop artu i Andy'egoWarchola. Jego postacie kobiece są okropne i ja bym ich kijem nie tkną. Rysunki oprócz żółci (od pierwszego kostiumu bohatera) mają tez szczególnie dużo odcieni niebieskiego, pomarańczu czy różu a całość wygląda pastelowo i akwarelowo zarazem. Sam Matt w kostiumie wygląda bardzo ok.I duże dwustronne panoramy podczas jego walk. Ale reszta mi się nie podoba.


Jak już mówiłem - fabuła skupia się na samym początku kariery Daredevila a nawet wcześniej bo ponownie przypominana jest śmierć jego taty. Murdock pisze sobie "listy" do zmarłej (w historii "Daredevil: Diabeł Stróż") Karen Paige, która była jego pierwszą wielką miłością. Opowiada jak to się wszystko zaczęło, jak po braku ukarania winnych zabójstwa ojca, szyje sobie kostium na bazie jego starego, żółtego szlafroka i staje się właśnie Daredevilem. A potem ściga prawdziwych sprawców zabójstwa, których prawo nie mogło ukarać. Potem pierwszy raz spotyka Owla i Purple Mana, swoich późniejszych większych wrogów. Nie tej wagi co Kingpin, ale znaczących.


W swojej kancelarii zatrudniają Karen, do której oczywiście korpulentny Foggy zaczyna się zalecać. Ale wiadomo jest, że ona poleci na Matta. Banał, ale to były lata 60-te i nie ma co się czepiać pewnych "obowiązkowych" elementów historii superbohaterów. A w nich ukochana być oczywiście musi. Podoba mi się humor zawarty w opowieściach. nienachalny ale widoczny. Przed Frankiem Millerem Daredevil był dość lekkim w sposobie bycia człowiekiem, mimo rodzinnej tragedii która go dotknęła. I to widać choćby w krótkim starciu z Electro, albo scenie wizyty Fantastycznej Czwórki w ich kancelarii. Dobre było też czytanie w gazecie o tym jak pokonany został Zamaskowany Matador. Wszyscy fani wiedzą że kiedyś Daredevil miał chyba najgłupszych możliwych wrogów (Gladiator czy Stilt man choćby), dlatego Loeb tylko wspomina o takich epizodach, bez ich pokazywania. I bardzo dobrze.


Jak pisałem wcześniej wiele elementów tego komiksu zawarto ostatnio w serialu Netflixa. Nie ma się jednak co dziwić, skoro scenarzysta był konsultantem/nadzorcą jego twórców. Ogólnie jest to przyjemna lektura, zwłaszcza dla fanów Daredevila. Trochę mniej przygnębia niż "Blue". Ale jak mówiłem - jest de facto o niczym. Początki, parę walk bez wątku głównego, plus tęsknota za utraconą miłością. I mimo twardej oprawy i świetnej ceny ja tego komiksu nie kupię. To nie będzie mój pierwszy nabytek od Muchy, bo powtarzane w kółko orginy mnie odrzucają i strasznie denerwują. Ale jak ktoś lubi to radzę się pośpieszyć. Na Gildi.pl super promocja potrwa jeszcze tylko 6 dni. Potem trzeba będzie dokładać jeszcze 4,50, a po co? :)
http://www.sklep.gildia.pl/komiksy/274488-daredevil-zolty
http://bonito.pl/k-1793125-daredevil-zolty

21 komentarzy:

  1. Trylogia kolorów Loeba wyszła w latach 2001-2002. Mi komiks podszedł dopiero za trzecim razem ale podobał mi się bardziej niż przereklamowane Long Halloween, pewnie dlatego , że nie było w nim tylu fillerów

    OdpowiedzUsuń
  2. Karen Page nie zmarła w historii "Daredevil Odrodzony" tylko "Diabeł Stróż"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak mogłem popełnić taki błąd. Dzięki za zauważenie. Poprawiłem.

      Usuń
  3. Na dodatek stworzone w 2001-02 roku (dość niedługo po millerowskim Man without of fear) - widzę że kolega nie tylko po raz kolejny pier*oli głupoty, to jeszcze w dodatku ma problemy ze znalezieniem właściwych dat wydania komiksów i ani trochę nie zrozumiał przeczytanego komiksu.

    Zalecam myślenie, przydaje się od czasu do czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miller napisał swój komiks w 1993, Loeb w 2001. Dla mnie 8 lat między tymi orginowymi historiami, to właśnie dość niedługi czas.

      Usuń
  4. 8 lat w 2001 to sporo więcej niż 20% z 37 lat istnienia bohatera na rynku. jak dla mnie to epoka....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to różnimy się w tej kwestii. Po prostu bardzo nie lubię powtarzanych w kółko orginów. Komiks Millera by mi wystarczył. Tym bardziej, że Loeb zrobił to samo z Hulkiem i Spider-Manem. A potem z Batmanem jak pisał dla DC. To też mi się u niego nie spodobało.

      Usuń
    2. Gdzie ty miałeś origin w Spider-Man:Blue?!

      Usuń
    3. Nie tyle origin co wczesny etap kariery. Podobnie jak w Yellow, w Blue Parker pisał listy do zmarłej miłości i wspominał stare czasy. Nie kręcą mnie takie historie

      Usuń
    4. Ajj, głupoty opowiadasz. Peter poznał Gwen w numerze 31 "The Amazing Spider Man", a Mary Jane w pełni dopiero w 42. Gwen zginęła w 121 numerze serii. Jeśli to jest "wczesny etap kariery" to chyba mamy zupełnie inne rozumienie tego pojęcia.

      Usuń
  5. Eaglemoss na polskim rynku nie będzie, to pewne. Ciekaw jestem czy będziesz się bił w piersi i mówił: "sorry, gadałem głupoty", jak się to potwierdzi. A potwierdzi bo za dużo tomów by nie mogli wydać - dwa tomy odpadają bo do "Hush" prawa ma Egmont, "Batman i syn" - prawa ma Egmont, być może wydadzą dalsze części runu Morrisona, "Długie Halloween" - dwa tomy odpadają, prawa do tytułu na Polskę ma Mucha Comics. Poza tym, jak już pisałem wcześniej, umowa Egmontu z DC ma znamiona ekskluzywności i jeśli już, to ewentualnie pojedyncze tomy od DC może ktoś by wydał (chociaż mocno wątpliwe) ale na pewno nie całą kolekcję. Sorry Winnetou.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już to pisałem wiele razy - nie wierzę w wyłączność na polski rynek u Egmonta. Prawa dawno im wygasły, bo inaczej Hachette nie wydrukowałaby ani Ultimates, ani Diabła Stróża ani 1602, które 10 lat temu także wypuścił Egmont. Powtarzam - i Hachette Europe i Eaglemoss Collection wykupili licencje na nasz cały kontynent bezpośrednio u właścicieli - Marvel i DC na te kolekcje. I to już od nich zależy jak, gdzie i kiedy je wydadzą. Eaglemoss ma już edycję portugalską i niemiecką (z 23 ujawnionymi pięknymi tytułami). Czekam na polską, a po tym tygodniu w którym spadły na nas takie informacje od Muchy, Egmontu i Sidecki tylko się utwierdzam w przekonaniu że polska edycja Kolekcji DC jest coraz bardziej prawdopodobna.

      OK - umawiamy się - jakby co to każdy z nas odszczekuje swoje słowa jeśli nie pójdzie po jego myśli.

      Usuń
    2. A gdzie tam wygasły... wróble ćwierkają, że np. nikt nie wyda "Y: The Last Man" bo łapę na imprincie Vertigo dzięki umowie z DC trzyma Egmont, a Egmont zapowiedział, że nie będzie dokańczał serii wydawanych wcześniej przez innych wydawców. Czyli - sam nie wyda, ale innemu też nie pozwoli. Wprawdzie mają coś nowego z Vertigo w 2016 dać, jak skończą "Sandmana" ale na pewno nie 'Ygreka". Batman : Rok Pierwszy został wydany 12 lat temu przez Egmont i ma być wznowienie tego tytułu w tym lub następnym roku, wydane przez Egmont. Na jedne tytuły wygasły, na inne nie. Wspomniane przez ciebie tytuły są z Marvela, który Egmont trochę odpuścił na lata (dopiero teraz z tym NOW wracają, by zapewnić sobie monopol na superhero). A umowa z DC oznacza, że DC nie odpuszczają i nie pozwolą by inne wydawnictwo im się wtarabaniało w interes. Serio, nawet gdyby była możliwość, że Eaglemoss coś wyda, to musieliby wywalić z kolekcji sporo tytułów (na "Batman i Syn" na 1000% prawa ma Egmont, chociażby, na jesieni będzie wydane "Syn demona" zbierający parę pierwszych tomów runu Morrisona, w tym Batman i Syn). Także, na Eaglemoss naprawdę na twoim miejscu przestałbym liczyć.
      Ok, a do kiedy ustalamy termin? Pisałeś o lipcu ale wspaniałomyślnie mogę się zgodzić na późniejszy, jeśli potrzebujesz ;) I tak moje będzie na wierzchu.

      Usuń
    3. Sorry, z tym "Synem demona" mój błąd. To inna historia. Ale prawa do "Syna Batmana" Egmont ma, to wiem :)

      Usuń
    4. A ja ci mówię, że moim zdaniem Egmont i DC mają taki sam typ umowy jak jeszcze 3 lata temu Mucha i Marvel. I to, że Mucha też wydawała ich eventy od Upadku Avengers, wcale nie uniemożliwiło ruszenie Hachette z dokładnie tymi samymi tytułami. Więcej - w jakieś 2 lata wydali także Extremisa i 5 Koszmarów a potem też New Avengers.

      Eaglemoss ma umowę z DC na całą Europę i te 60 tytułów może wydać w każdym kraju UE nie oglądając się na lokalne licencje. Ja tak to widzę. Zresztą - nie dowiemy się kto ma rację, bo Egmont nie chce WYRAŹNIE powiedzieć czy ma wyłączną wyłączność. Moim zdaniem gdyby mieli, to powiedzieli by nam prosto w twarz, że nikt inny nie może wydać tych tytułów.

      Zresztą na razie można odwrócić sytuację. Obecnie patrząc na już ujawnioną listę 23 tytułów w niemieckiej edycji Kolekcji DC równie dobrze można powiedzieć, że to oni blokują Egmont. Bo Rok Pierwszy na razie w Kolekcji nie figuruje, więc Egmont może go sobie wznowić. Ale czemu nie wznawia Husha? Mówię - każdy z nas na razie zostanie przy swoim zdaniu.

      Ja liczyłem na to, że Kolekcja Eaglemoss zawita do Polski w tym roku. Jak to się nie stanie, to będę odszczekiwał, ale to samo życzenie będę miał na 2016 rok i tak do skutku.

      Usuń
    5. A czy w jakimś kraju w którym jest kolekcja Eaglemoss równolegle ten sam komiks ukazał się w kolekcji oraz wydany przez inne wydawnictwo? Na pewno nie. A licencje to nie prawo unijne kontra prawo polskie, nie ma, że jedno jest ważniejsze od drugiego. Jeśli ktoś ma licencję na dany tytuł w danym kraju, tylko to wydawnictwo ją ma i koniec, nikt więcej, tak funkcjonuje rynek komiksowy. Dlatego właśnie mówię o tym, że Eaglemoss musiałoby wyrzucić sporo tytułów, bo naprawdę dużo wskazuje na to, że licencje na Husha, Batman i Syn (to na 100%, były delikatne przymiarki do wydania Black Glove, czyli zbiorczego wydania BiS i następnych tomów) ma Egmont. Husha można wydać w wersji noir, wersji deluxe (rysynki Jima Lee na to zasługują) i na pewno takie wydanie lepiej by się sprzedało niż "kolekcyjne" podobne do tego co serwuje WKKM. Serio, nie doczekasz się Eaglemoss w innej formie niż figurki. 31 grudnia 2015? Może być, jestem pewien wygranej i swoich racji.

      Usuń
    6. Jeśli Kolekcja Hachette i niektóre tytuły z niej były wydawane równocześnie w Polsce przez dwa wydawnictwa, to czemu nie może być tak samo z Eaglemoss. Też kiedyś myślałem by to sprawdzić, ale niestety nie umiem niemieckiego. I nie rozumiem tej twojej niechęci do taniego DC w Polsce.

      Usuń
    7. "Wydawanie równoległe" rozumiem jako stan rzeczy, kiedy np. w styczniu jakiegoś roku wydawnictwo X wydaje jakiś komiks, a w np. listopadzie wydawnictwo Y wydaje ten sam komiks. A nie to, że jakiś komiks jest dostępny w sprzedaży u dwóch wydawnictw, bo jedno wydało go parę lat temu, a to są nie sprzedane dotychczas sztuki, a drugie później. Z licencjami jest jak z kontraktami zawodników sportowych - podpisujesz na kilka lat i masz wyłączność (instytucję "wypożyczeń" pomijam). Dlatego nie może tak być z Eaglemoss jeśli prawa do tytułu ma Egmont, już to pisałem. I nie jestem przeciw taniemu DC w Polsce, po prostu akceptuję rzeczywistość taką jaką ona jest, a nie myślenie życzeniowe. Rzeczywistość to brak kolekcji Eaglemoss w Polsce przez najbliższy rok, dwa, może dłużej, dlatego zostaje kupowanie od Egmontu lub po angielsku lub czekanie "na święty nigdy".
      A, jeszcze jeśli chodzi o WKKM, ciekawe byłoby porównanie listy tytułów, ich kolejności wydawania, w różnych krajach, z prawami do danego komiksu, jeśli w danym kraju jakieś wydawnictwo je miało. Jestem pewien, że żaden komiks wydany przez inne wydawnictwo, nie ukazał się w WKKM wcześniej niż po określonym czasie - można sprawdzić minimalny czas trwania licencji. A Hachette może dowolnie ustalać kolejność i czasami dawać ekskluziwy, jak Deadpool w Niemczech.
      Serio, jeśli jakieś wydawnictwo zapowiada wydanie jakiegoś komiksu to można spokojnie stwierdzić, że np. przez dwa lata (jeśli tyle trwa licencja) inne wydawnictwo go nie wyda. Dokładniejszych porównań można dokonać jak Eaglemoss w niemczech wyda więcej tomów.

      Usuń
    8. Coś kręcisz. :) Wcześniej pisałeś o 10 letnich prawach do Husha, a teraz sprawdziłeś, że Hachette wydało Upadek Avengers 2 lata po Musze i skracasz czas. :) A w przypadku Civil War rożnica wyniosła tylko półtora roku (styczeń 2013 - czerwiec 2014). Wg mnie Egmont nie ma żadnej wyłączności i Eaglemoss może wydać swoją kolekcję, tylko na razie nie chce - nie wiadomo czemu.

      Myśleniem życzeniowym nazywano też moje pomysły, by wydawać ponownie regularne serie komiksowe ze Spider-Manem czy Avengers. Ale w końcu Egmont się posłuchał. Jesienią dostaniemy też omnibusy z Daredevilem Brubakera. Jest wreszcie naprawdę dobry klimat na komiksy i ja wierzę w Eaglemoss. W Niemczech sprzedają w cenie WKKM - powinni zrobić to też w naszym kraju.

      Usuń
    9. Nic nie kręcę - istnieje coś takiego jak odnawialność kontraktu, dlatego podałem przykład sportowy ;) Podpisujemy umowę z zawodnikiem np. na 3 lata, a potem jak się zgodzi i gra dobrze, przedłużamy na kolejne lata. No to mamy odpowiedź, że minimalny odstęp to 1,5 roku. Pisałem o Roku Pierwszym wydanym 12 lat temu, do którego prawa nadal ma Egmont i nikt inny nie może go wydać :) Może i by Eaglemoss chciał wydać u nas, ale po pierwsze, niektóre tytuły musieliby usunąć z kolekcji, pisałem o tym, a po drugie, nie znamy umowy DC z Egmontem ale ponieważ jest dość świeża, na miejscu Egmontu zagwarantowałbym sobie wyłączność, a na miejscu DC zgodziłbym się w zamian za obietnicę wydania dużej ilości tytułów tego wydawnictwa, co się dzieje i dziać będzie. Nawet Mucha, drugie największe wydawnictwo w naszym kraju, wycofuje się z DC. Egmont pozamiatał.

      Usuń