środa, 6 maja 2015

(Agent) Venom WKKM #64

Polska edycja WKKM wychodzi na chwilę z odmętów chwalebnej przeszłości Marvela. Harmonogram Kolekcji teraz głównie jest wypełniony klasykami i pozycjami sprzed 2004 r. W tym roku dostaniemy tylko pięć nowszych pozycji z okresu "postsiege". Zaczynamy drugim podejściem do samodzielnych przygód Venoma.

Nie wiem czemu redaktor Marvela Steve Wrecker nie przepadał za serią "Venom - Lethal Protektor". Ja wiem, że to nie jest rok 1993, ale moim zdaniem ludzie pokochali Venoma, właśnie za to kim był. Czyli połączeniem Eddiego Brocka i kosmicznego symbionta. Oni obaj mieli swoje powody by nienawidzić Spider - Mana. Ale podczas tych wszystkich walk i starć scenarzyści pozwolili Venomowi przejść przemianę wewnętrzną. Sięgnąć w siebie głębiej i znaleźć nie tylko nienawiść i żądzę mordu. W końcu Eddie był zwykłym człowiekiem, który poniósł pewne klęski w życiu prywatnym. A one zdarzają się każdemu i zdecydowana mniejszość kończy jako seryjny morderca. Zaś symbiont był istotą wręcz starożytną, posiadającą olbrzymią wiedzą nagromadzoną przez wieki. I jak każda istota myśląca miał instynkt samozachowawczy. Nic więc dziwnego, że się wkurzał, gdy różne osobniki dybały na jego życie.

Dlatego ja lubiłem zreformowanego Venoma, który chciał bronić niewinnych. Choćby przed swoim "dzieckiem" - Carnage'm w ewencie "Maximum Carnage". Gdy symbiont został sprzedany na aukcji i trafił do Mac Gargana (byłego Skorpiona) znowu został zredukowany do krwiożerczej bestii, nienawidzącej Spider-Mana, którą mogliśmy zobaczyć choćby w Thunderbolts i Dark Avengers Normana Osborna. Banał.


Nowa seria która wystartowała w 2011 roku, postanowiła zrównoważyć złego symbionta, dobrym nosicielem. Okazało się, że armia Stanów Zjednoczonych przejęła kontrolę nad kosmitą i postanowiła zaprząść go do wypełniania misji służących interesom rządu i przy okazji niejako - spełniania dobrych uczynków. Ostatecznym nosicielem został znany nam skądinąd Flash Thompson - dawny dręczyciel, obecnie przyjaciel Petera Parkera. Flash służył w Afganistanie i podczas działań wojennych stracił obie nogi. Wobec takiego nieszczęścia moc i siła którą daje mu symbiont, z pewnością jest atrakcyjna. Jeśli ktoś pamięta Spectacular Spider-Mana wydanego u nas przez Dobry Komiks, to tam była podobna sytuacja. Dr Connors sam mówił, że czemu nie miał by zmieniać się w Jaszczura, skoro wtedy miał obie ręce i był sprawny?


Pomysł na ten komiks jest średni. Niektórym może się podobać, ale gołym okiem widać że ma spore dziury logiczne. Ja nie kupuję tego, że akurat Flash ma tak silną wolę, by choć czasem przemówić Venomowi do rozsądku. Iron Fist - może, ale były szkolny futbolista i prosty kapral? Raczej nie. Jeśli jednak zaakceptuje się tą koncepcję, historia z pierwszych zeszytów może się podobać. Oczywiście jak zwykle mamy rozterki psychologiczne, walkę wewnętrzną o kontrolę nad własnym ciałem i o to by nie wybuchnąć morderczym szałem. Także troskę o związek ze swoją dziewczyną, byłą sekretarką J.J. Jamesona, Betty Brand. Ale przynajmniej rozgrywa się to obok i w trakcie jakiejś akcji. Nie są to ściany tekstu na jednym obrazku, tylko (głównie) gorące myśli rzucane podczas dynamicznych scen walk. Nawet podoba mi się podchwycenie pomysłu z pierwszych zeszytów "New Avengers". Pamiętamy, że tam bohaterowie powstrzymali zbuntowaną frakcję SHIELD (a tak naprawdę Skrulli pod przykrywką) przed wydobywaniem vibranium w Savage Landzie do konstruowania broni. Taaak - kopalnia została zniszczona, ale złoża pozostały. I ktoś postanowił wrócić do tego pomysłu. W tym miejscu wkracza na scenę Agent Venom by powstrzymać ten proceder i uratować tysiące ludzi przed śmiercią. Na swojej drodze zetrze się z Jackiem O'Lantarnem, Kravenem Łowcą (to on żyje?!) a nawet samym Spider - Manem.


Rysunki też są porządne ale mnie za serce nie ujęły. Postacie (zwłaszcza Flash) wyglądają trochę za staro i mają zbyt surowe rysy twarzy. A sytuacji wcale nie poprawiają takie sobie tuszowanie i wyblakłe kolory. Praca Crimelab! Studios nie zachwyca. Nawet okładka jest taka wyblakła. Tylko Jack O'Lantern bije ciepłem ze swojej makówki a cała reszta jest przygaszona. Wadą jest też ostatni zeszycik który po fajnym i smaczkowym początku z Człowiekiem Muchą, dalej skupia się na cywilnym życiu Flasha co jest oczywiście nudne (przynajmniej dla mnie). Brak mi jest zabawnych gagów i onelinerów. Nawet Parker nic nie rzuci podczas swojego wejścia. A Eugene rzuca teksty mało śmieszne. Raz może się uśmiechnąłem i tyle. Szkoda też małej liczby stron tego tomu - to tylko 5 oryginalnych zeszytów. Tym razem jednak jest to zrozumiałe, bo numer 6 to już historia "Spider Island", która też będzie w WKKM. Tylko na to musimy poczekać do 11 stycznia 2017. Trochę długo. :)


Ja teraz kupuję wszystkie tomy Kolekcji, dlatego wziąłem i ten. Ale jak komuś nie pasuje pomysł Flasha jako Venoma to nie będę mocno namawiał innych do zakupu.

3 komentarze:

  1. skomentujesz jakoś planetę małp w flashu ;-p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie w tym tygodniu - nie mam czasu. Zrecenzuję finały sezonów.

      Usuń
    2. ok to czekam na podsumowanie :)

      Usuń