niedziela, 22 czerwca 2025

 Na naszym ulubionym forum komiksowym SPEC usłużny użytkownik zwrócił mi uwagę na film Tomasza Kołodziejczaka na jego nowym, dwumiesięcznym kanale. Po tym jak już nie szefuje Egmontowi, teraz m.in. prowadzi "Otwarte Komiksy" na You Tubie. Najnowszy odcinek to Q&A (PiO), w którym autor najpierw się przedstawia, opisując jak już długo siedzi w komiksowym światku i że duża jest jego wiedza na ten temat. Materiał trochę przypomina mi tą łódzką prelekcję TK sprzed 2 lat "Jak zbudowałem rynek komiksowy w Polsce", więc i tym razem postanowiłem się odnieść do niektórych wypowiedzi.


Ja sam osobiście wysłuchuję podobnych wystąpień TK od 2017 roku, kiedy pierwszy raz zawitałem na Warszawskie Targi Książki. Wtedy Egmont miał jeszcze co roku własny panel wydawniczy, na którym omawiał swoje pozycje i premiery. 2017 to było prawie 5 lat po tym jak to oczywiście Hachette Polska swoją WKKM ponownie rozbudziło polski rynek komiksowy. Pokazali wtedy innym, że NIESPODZIANKA, są chętni klienci na komiksy superhero. I dopiero od 2012 roku inni wydawcy ponownie wrócili do wydawania tych komiksów. Nie wiem jak było w 2016 i wcześniej, ale od wtedy zawsze, zawsze się TK chwalił, jak kiedyś było mało wydawanych komiksów a jak teraz jest dużo wydawane i jak dużo z tego wydaje Egmont. W tym 2017 ponad 200 tytułów. Teraz w 2025 roku ciągle to powtarza, że kiedyś bryndza była, 100 tytułów rocznie, a teraz mamy 2 tysiące i to Egmont dużo z tych 2 tysięcy wydaje osobiście. Tylko też zawsze TK pomija i przemilcza przyczyny dlaczego kiedyś było tego tak mało. Przecież to on był szefem Egmont Polska od tego 2001 roku. To mógł wydawać więcej komiksów po tym 2007 jak mu komiksowa konkurencja padła, tylko tego nie robił. Dlaczego i jak, nie dowiemy się kolejny raz tylko usłyszymy zdanie, że kiedyś była bieda, a teraz jest dobrobyt i dziękujcie mi za to.

"Były czasy, że według moich szacunków Egmont kontrolował 50-60% rynku komiksowego w Polsce, bez mangi. Może nawet trochę więcej."

No, jeśli rocznie wydawało się 100 tytułów, to Egmontowi było łatwiej mieć taki udział w rynku, skoro był dużym wydawnictwem, oddziałem zagranicznej firmy i miał jeszcze wtedy dział "Książki", który pomagał mu zdobywać rynek i powiększać zyski. Dalej widać, że nieodpowiadanie na pytanie to ogólna maniera TK, bo ktoś pyta jak można dostać pracę na stanowisku nieartystycznym w wydawnictwie komiksowym, to on mówi, że w dziale marketingu, handlu w dystrybucji i że taką można dostać. Tylko nie mówi jak. :) Oczywiście pytanie było dość naiwne, bo by pracować w wydawnictwie to trzeba mieć wiedzę, umiejętności, udokumentowane doświadczenie bo osób świeżych, z ulicy raczej rzadko zatrudniają. Ale odpowiedź zbywająca, że "tak zatrudniamy DTP, marketingowców, redaktorów" mnie rozwaliła.

Zgodzę się, że kawa w Warszawie w lokalu spokojnie może kosztować 25 zł i lepiej za to by kupić sobie jakiś komiks. No ale nie dwie drożdżówki, na które max wyda się w sklepie 10 zł. No chyba, że chodziło również o rzemieślnicze w lokalu, to wtedy tak.

Co do "Batman Świat", to zgadzam się z pytającym, że to była słaba historia. :) I jaka paralela?? Ja tu komiks chcę czytać. :)

"I tak. Myśmy [Egmont] tam i koordynowali dobór tytułów i pewne rzeczy wylatywały z KOLEKCJI [bo] my je wydawaliśmy. Także jeśli chodzi o Muchę. (...) Pewna koordynacja tutaj była. Myślę, że z korzyścią dla was, czytelników."

No to mnie to ostatnie zdanie wpieniło. Jaką korzyść odniosłem jako czytelnik, że musiałem drożej kupić 4 tomy "Avengers: Czas się kończy" od Egmontu na miękko? Bo gdyby Egmont Polska nie blokował danych tytułów Hachette w ich Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, to tą historię miałbym w twardej okładce, w trzech tomach. Cena byłaby podobna, ale jeśli za tyle samo można dostać komiks na twardo i na miękko, to ten w twardej w sumie jest tańszy. To samo z Tajnymi Wojnami 2015, które w WKKM też nie doszły do skutku. W tym 2017 roku Hachette równolegle wypuszczało tytuły, które wydawał też Egmont w swoim Marvel Now - "Avengers Świat", "Strażnicy Galaktyki" Bendisa, "Nieskończoność", "Śmierć Wolverine", "Grzech Pierworodny". Człowiek wtedy miał wybór miedzy dwoma wydaniami tej samej historii. Ja uważałem że Hachette lepiej to wychodziło, bo np. "Infinity" było ułożone zeszytami trzech serii chronologicznie, a nie rozbite na 3 różne komiksy, gdzie człowiek musiał żonglować tytułami. I oczywiście taniej wyszło. Taka "Śmierć Wolverine" miała jeszcze dodatki, których goła, miękka wersja Egmontu, była pozbawiona. "Grzech Pierworodny" też dostał parę zeszytów ekstra. Jedynym argumentem przeciwko WKKM było to, że na grzbiecie miał fragmenty panoramy, a nie tytuł i autora, bla, bla, bla.

Tylko za dużo było tego dobrego dla Egmontu, bo gdy wydawał swoje duble :) to tracił na nich potem podczas sprzedaży. Zatem wykorzystał swoją ciągle podkreślaną i nadymaną większość, przewagę konkurencyjną i przez Panini przyblokował sporo tytułów polskiemu oddziałowi Hachette. Bo we Francji, Wielkiej Brytanii, Niemczech itd. WKKM spokojnie mogła wychodzić. Tylko u nas nie mogła, bo tylko u nas był TK, który najpierw przez lata nie chciał wydawać komiksów superhero, a potem na złość blokował ich wydawanie innym. Z tym jego bezczelnym "Po co ta konkurencja tyle tych komiksów wydaje?" I tak się nie dało ciągnąć dalej polskiej WKKM, skoro im Egmont przez Panini tyle tytułów poblokował. Panini w końcu nie przedłużyło polskiej licencji i nasza edycja skończyła się o 100 numerów za wcześnie. wcale nie przez za słabą sprzedaż. Mi zostaje tylko satysfakcja że dziś TK przyznał się do takich nieuczciwych praktyk. Ja pisałem już o tym te 8 lat temu i na Forum Gildii (R.I.P.) i tutaj na tym blogu. Oczywiście się potwierdziło, że miałem rację.

"-Co pan uważa za swój największy sukces?

Zbudowałem rynek komiksu w Polsce. Ja.

(...) Kiedyś tam wpadłem na pomysł, żeby intensywnie wydawać komiksy w Egmoncie."

OMG, a to niby tylko ja myślę tylko o sobie. Uważam, że to jest wielkie kłamstwo, które TK sobie głosi. Siedział od 1995 roku w "Kaczorze Donaldzie", szefem Egmontu został po roku 2000. Do tego czasu rynek komiksu w Polsce już był i tworzyły go też inne podmioty a nie TK i Egmont, który wtedy budował tylko gałąź komiksów disneyowskich. To Orbita i Korona zaczęły wydawać polskie Thorgale po 1990 a nie Egmont. Itd. - nie będę powtarzał mojego wcześniejszego komentarza dotyczącego tego twierdzenia. Według mnie to wierutna bzdura. I znowu - ze 100 do 2000 komiksów ale nie powiedziane jak to się stało.

"Z dużych, ostatnich [sukcesów] to jest decyzja o bardzo mocnym wejściu w Marvela. Komiksy Marvela leżały na stole i każdy wydawca mógł przyjść do Marvela i powiedzieć, że chce wydawać ich komiksy. No i przyszedł pan Tomek, czyli ja."

OMG 2. Czy ten pan Tomek w ogóle się słyszy? Megalomania level hard. Po pierwsze ta decyzja nie jest ostatnia a ma już 10 lat. Po drugie, kiedy TK poszedł do Panini to od ponad dwóch lat w Polsce leciała już WKKM wydając 26 tytułów rocznie. Czyli wg słów samego pana Tomka było to 26% rynku (bo wychodziło 100 tytułów) :) I ta Kolekcja się sprzedawała, była popularna i na przełomie 2014/2015 roku została przedłużona o drugie 60 tomów. I właśnie dlatego Egmont w to wszedł - bo konkurencyjne Hachette wzięło tą licencję na Marvela, która leżała na stole i im się powiodło i na tym zarabiali. Pan Tomek był drugi, bo porzucił Marvela w 2007 bo osobiście nie lubił komiksów superhero, tylko wolał topić nie swoje pieniądze na frankofonach czy "Fantasy komiks". Też już tutaj o tym pisałem - polecam moje wcześniejsze wpisy na tym blogu. W 2015 roku Egmont też zaczynał od dwóch tytułów Marvela miesięcznie i raptem 3 serii. Mówienie o tym, że oni byli pierwsi a nie że skopiowali pomysł Hachette, to kłamstwo. Zdjęcie Marco Lupoi było nad każdym wstępniakiem każdego tomu WKKM, więc TK pewnie stąd przypomniał sobie, że też zna tego pana. :) 


wtorek, 10 czerwca 2025

Gigant Poleca 4/2025 Donald Wolverine

 Myślałem, że będzie średnio, ale na żywo, w rękach, Gigant Poleca 4/2025 wygląda o wiele gorzej. Zdjęcia nie oddają chały jaką wykonała drukarnia Norhaven dla Egmontu. Kiedyś komiksy drukowało się dziubając malutkie kropeczki tak blisko siebie, że tworzyły zwarte rysunki. Jak patrzę na te rysunki to mam wrażenie, że te kropeczki urosły, tyle że nie jest ich tak dużo aby pokryły wszystkie konieczne miejsca. Gołym okiem widać białe miejsca na które farba nie padła, czyli jakby puste przestrzenie papieru, pomiędzy tymi kółkami farby. Wiem, że to nie jest możliwe, ale tak to wygląda. Ohydnie wygląda.




Kto ma 1 tom Włoskiego Skarbca, to wie, że wzięto tam rysunki ze starych Topolino z lat 70-tych i na pałę, na odwal się przeniesiono je na kredę, bez żadnych korekt i poprawek. Przez co kolory albo obrzydliwie wychodzą  poza linie, albo są białe plamy na postaciach. Tutaj zrobiono odwrotnie. Komiks przeznaczony na kredę, prosto walnięto na toaletowy, cienki papier do Gigantów. I efekt jest okropny. Tu wsiąkło bardziej, tu mniej i wszystko pokrywa biała mikrowysypka. TRAGEDIA. Ktoś na Forum Spec robił śmichy-chichy, że "Broń X" TM Semic albo Hachette wyglądają źle. To dno jakie odstawił tu Egmont mogłoby tamtym komiksom buty czyścić. Przysłowiowe bezczelne splunięcie w twarz czytelnikowi i to jeszcze z uśmieszkiem "No i co mi zrobisz?". I ja nie wiem kto tu jest większym idiotą. Oni, że myślą, że czytelnicy zaakceptują tak źle wydrukowany komiks, czy ja, że widzę jaki to jest kicz? Mam moralnego kaca, poczucie żalu i bezsilności, że dałem sobie wcisnąć rzecz tak niskiej jakości. 


Te wszystkie komiksy Marvel-Disney od razu powinny być wydane po polsku w zbiorczym, na twardo, na kredzie. Ale na naszych oczach Egmont robi nam duble w żywe oczy. Bo daje je w Gigantach, a ja jako ich miłośnik od 1997 roku muszę je kupić by zachować ciągłości serii. Jeśli w przyszłym roku wyjdzie zbiorczy Marvel-Disney na kredzie, to albo będę płacił drugi raz za to samo (tyle że w większym formacie i na prawidłowym papierze), albo obejdę się smakiem. Oni są bezczelni bo robią to z premedytacją. Mnie taki marny wygląd tego komiksu po prostu obrzydza, ale jest w Gigancie. Przecież nie zrobię sobie luki danego rocznika w 28-letniej Kolekcji, z powodu 25-stronnicowych pojedynczych historii.



Powinienem zacząć od okładki, ale te rysunki tak mnie wkurzyły, że skupiłem się na nich. Bo okładka jest w standardowej jakości - czyli do kitu. Jeśli Egmont używa dużej ilości czerni, to wiadomo, że taka strona jest cała popaproszkowana. I tak jest dokładnie w tym przypadku. Czarne tło nie jest jednolite, tylko niedorobione, z białymi plamkami. Poza tym okładka jest źle przycięta (przynajmniej w moim egzemplarzu) i strony wystają poza jej krawędź. Poza tym rzeczywiście grafik płakał jak projektował tą okładkę. Na górze mamy logo Gigant Poleca, ISSN i numerację. Poniżej polski tytuł na czarnej ramce. A pod nim oryginalny tytuł po angielsku na czerwonym tle. I zajmuje to połowę wysokości, przez co średni rysunek Donalda-Wolverine jest nisko i nienaturalnie mały w stosunku do niedużego formatu. Bardzo źle to wygląda. Można było dać "Gigant Poleca" pionowo z boku, jak w tych kilku poziomych okładkach, oraz dać sobie spokój z polskim tytułem, jeśli angielski jest obowiązkowy. A tak mamy trzy rzędy tekstu i dwie wersje tytułu - absurd.




Jeszcze co do tragicznych rysunków. Na kredzie światłocienie może wyglądały dobrze. Tutaj rysunek śpiącego pod drzewem Donalda wygląda albo jakby on miał plamy wątrobiane, albo przewróciła się na niego kawa. Za to na ostatniej stronie tej historii, wylała się farba z dziesięciocentówki i Donald dostał dużą, żółtą plamę na twarzy. A sama moneta ma biały grzbiet, bo tam farby już nie starczyło. Inna rzecz, że powinna ona być srebrna, jak zawsze chciał Rosa, a nie złota.





Skupiam się na technikaliach ale to głównie one pogrzebały ten komiks w tej polskiej wersji. Chciałem pochwalić sceny odnoszące się do historii Wolverine. Bo mamy tu Donalda w charakterystycznym hełmie kontrolnym, oraz wychodzącego z laboratorium jak w "Weapon X". Dostaliśmy kadry w różnych wariantach kostiumu - w tym ciemny X-Force. Dostaliśmy kadr z Donaldem jako Patch'em i Goofy'm jako Fixitem. Całość fabuły to powtarzanie kultowego "Old Man Logan". Tylko nie ma postapo. Farma nie leży na pustyni, tylko jest własnością Babci Kaczki. Ale przyjeżdża tu Miki-Hawkeye :) i zabiera Donalda-Wolverine kabrioletem na walkę z Red Piotrusiem. :) Hulk-Goofy jest tu jako sojusznik, a nie kanibal-bestia. Uznano chyba, że oryginalna wersja/charakter Millara byłaby nieodpowiednia dla dzieci. :) Czerwony Piotruś, tak jak Red Skull ma gabinet z trofeami po bohaterach i wywija tarczą Kapitana Ameryki. 



Tylko ludzie - to ma zaledwie 25 stron, w tym kilka całostronnicowych paneli. Bohaterowie po prostu wsiedli do samochodu, dojechali szybciutko do Skarbca i wygrali. Bijatyka była tylko na jednej stronie a wcześniej było cięcie. Cały plan Mikiego opierał się na tym, że rozwścieczy Wolverine i on załatwi wszystkich złoli. Rozumiecie? Miał Hulka, ale rozwścieczony miał być Wolverine. Absurdalne rozwiązanie. Jak do tego doszedłem i zobaczyłem, że dwie strony dalej był już koniec, to byłem bardzo rozczarowany. Zamiast prawdziwego komiksu, wyszła niesamodzielna parodia. Jeśli nie znasz postaci i "Staruszka Logana", to będzie to dla ciebie tylko zbitek scen na niewielu stronach. Czyli poziom fabuły spadł do dennego poziomu wydania bardzo budżetowego. Ktoś wymyślił, że jak narysuje Kaczki w kostiumach herosów Marvela, to już nie musi się produkować nad fabułą. Ciemny lud ma wszystko kupić.




Już mi się nie chce opowiadać o reszcie numeru, bo tytułowa historia to tak wielki zawód dla kaczkofana. Są tam dalej jakieś komiksy od starych autorów, wydrukowane w średniej jakości. Po 20 latach zatoczyliśmy błędne koło. Kiedyś nie było nazwisk scenarzysty i rysownika, potem się pojawiły, teraz znowu autorów na marginesie wygumkowano. Wszystko to wygląda gorzej niż w 1997 roku. Dałem za to 16 zł w Bonito, bo nie chciałem czekać. Ale nie warto było, nie warto. Najgorzej zrobiony Gigant Poleca od 1/2024. Inflacja kaczych tytułów doprowadza do coraz gorszej jakości. Ja to widzę gołym okiem i dziwię się, że to wszystko jeszcze się nie zawaliło i sprzedaż nie poleciała na twarz. Chciałbym dalej kupować i czytać disneyowskie komiksy, ale nie w takiej jakości. Pytanie czy nic się nie zmieni i inni uważają, że wszystko jest ok? Czy wreszcie klienci przestaną kupować takie coś a wydawnictwo albo zmieni podejście, albo przestanie publikować.